BS Leśnica 4 Liga Opolska 2022/23. Raporty, podsumowanie [21. kolejka]

Paweł Sładek, Wiktor Gumiński
Prezentujemy raporty z meczów 21. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej.
Prezentujemy raporty z meczów 21. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Paweł Sładek
Prezentujemy raporty z meczów 21. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej.

Miniony weekend obfitował w mecze BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej, a dokładniej w 21. serię spotkań tych rozgrywek. Jej podsumowanie rozpoczniemy od derbowego pojedynku Fortuny Głogówek z LZS-em Walce. Mimo meczu „podwyższonego ciśnienia” rywale potrafili okazać sobie należyty szacunek. Fortuna wygrała 4:0.

- Nastawienie zawodników do tej rywalizacji było optymalne. Udało nam się przygotować pod kątem rywala, motorycznym, ale motywacja nie była przesadzona. Kibice zawsze czekają na ten mecz. To też obciążenie. A seria LZS-u sprawiła, że musieliśmy podejść do rywala z należytym szacunkiem wiedząc, że to nie będzie łatwy mecz – zaznacza Maciej Lisicki, trener Fortuny. - Muszę przyznać, że wielu zawodników zagrało na swoim optymalnym poziomie. To był nasz dzień - skuteczność, zaangażowanie, wszystko wyszło. Tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa, bo Walce udowodniły już, że stać ich na dobrą grę. Pozostaje pozdrowić trenera Kabaszyna i zaczekać na kolejne derbowe spotkanie.

- Debry rządzą się swoimi prawami. Gratuluję Fortunie na czele z Maćkiem Lisickim okazałego zwycięstwa. Uważam, że rywale bardzo dobrze zagrali. Zdecydowanie widać świetną pracę trenera – mówi Łukasz Kabaszyn, trener LZS-u.

Pracę wykonała też Odra II Opole. Po niedawnej porażce z Unią Krapkowice podopieczni Adama Berbelickiego wysoko pokonali Skalnik Gracze, bo aż 6:3.

- Ostatecznie wygraliśmy wysoko, ale wcale nie byliśmy stroną przeważającą przez cały mecz – omawia Adam Berbelicki, trener Odry II Opole. - Jego początek należało do Skalnika, który zresztą szybko zdobył gola. Na szczęście potrafiliśmy na to, i to aż trzykrotnie odpowiedzieć jeszcze przed przerwą, mimo że graliśmy na bardzo wymagającym, błotnistym boisku. Rywale jednak też zdobyli, po wątpliwym rzucie karnym, gola do szatni i tym samym przed drugą połową nie mogliśmy być niczego pewni. Przez pierwsze 20 minut gry po przerwie również nic nie wskazywało na to, że ostatecznie zwyciężymy tak przekonująco. Jednak później byliśmy wyjątkowo skuteczni, jak jeszcze nigdy w rundzie wiosennej, i w krótkim odstępie czasu zdobyliśmy trzy gole, które zagwarantowały nam sukces.

W krótkim odstępie czasu gole strzelił też Ruch Zdzieszowice, czym zapewnił sobie wygraną z Polonią Głubczyce 2:0.

Jan Śnieżek, trener Polonii: Szkoda, że ten mecz tak się potoczył. Myślę, że zagraliśmy dobrze. Niestety Mateusz Prefeta nie wykorzystał doskonałej okazji. W pierwszej połowie powinniśmy otrzymać rzut karny, ale tak się nie stało. Trudno. Sędzia być może był zasłonięty. Zagraliśmy do przerwy dobry mecz, rywale mieli jedną okazję, którą zmarnowali. Po przerwie nic nie wskazywało na gola Ruchu, który miał przewagę w posiadaniu piłki, ale nie stwarzał sytuacji. Aż w końcu doszło do rzutu rożnego, gdy wynik został otwarty. Mieliśmy szansę na doprowadzenie do remisu, ale Łukasz Bawoł nie zachował się jak należy i po chwili straciliśmy drugą bramkę. Szkoda, bo zasłużyliśmy na punkt, ale zostaliśmy z niczym. Niemniej nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Nie ma żartów, każdy kolejny mecz zagramy o wszystko.

- Zagraliśmy słabszy mecz, a Polonia grała bardzo ambitnie. Mądrze się broniła, a my nie wykorzystaliśmy swoich okazji. Na szczęście Polonia też nie. Po przerwie podkręciliśmy tempo, strzeliliśmy dwa gole, zamykając ten mecz. Przeciwnicy próbowali jeszcze się odgryźć, ale to my mieliśmy szanse do strzelenia kolejnych bramek – wspomina Sebastian Polak, trener Ruchu.

Zdzieszowiczanie wciąż tracą trzy punkty do lidera ze Starowic Dolnych. W sobotę LZS był lepszy od Unii Krapkowice (4:0).

- Trudno było w zespole ze Starowic znaleźć słabe punkty. Ma on w składzie dużo indywidualności i choć wiedzieliśmy, jak będzie grać, to jednak nie ustrzegliśmy się błędów. Przeciwnicy je bezlitośnie wykorzystali i tym samym już do przerwy prowadzili 3:0. Szkoda, że aż tak wysoko, bo to właściwie zamknęło nam już jakiekolwiek szanse na odwrócenie losów spotkania – podsumowuje Sławomir Sieńczewski, trener Unii Krapkowice.

Jakub Reil, trener LZS-u Starowice Dolne: Nie był to w naszym wykonaniu mecz szczególnie wysokich lotów, ale cały czas mieliśmy go pod kontrolą. Dość szybko strzeliliśmy parę goli i potem graliśmy już spokojniej, stawiając na dłuższe utrzymywanie się przy piłce. Poza pojedynczymi stałymi fragmentami gry, nie dopuściliśmy też rywali do stworzenia zagrożenia pod naszą bramką. Uczulałem zawodników, by odpowiednio podeszli do meczu z Unią, która już wiosną pokazała, że również potrafi punktować. Jestem zadowolony, ponieważ zakończyliśmy mecz bez kontuzji, a dodatkowo trochę minut zebrali zawodnicy, którzy do tej pory grali nieco mniej. Teraz skupiamy się już w pełni na środowym meczu półfinałowym wojewódzkiego Pucharu Polski ze Stalą Brzeg.

O kontroli przez cały mecz nie można było mówić w kontekście spotkania PROTEC Victorii Chróścice i PoRaWia Większyce. Ostatecznie ci drudzy wygrali 2:0.

- To był bardzo wyrównany mecz. Każda z drużyn miała swoje sytuacje, ale my ich nie wykorzystaliśmy – opisuje Dariusz Kaniuka, trener Victorii. - Inaczej było po drugiej stronie. Straciliśmy gola po błędzie w kryciu. Zagraliśmy jeden z najlepszych meczów wiosną, ale skończyło się bez punktów. Porawie jest świetną drużyną. Bardzo dobrze wyglądaliśmy na tle silnego rywala, ale zostaliśmy z niczym.

- Wciąż nie jesteśmy spokojni o ligowy byt, cały czas mamy za mało punktów – zaznacza Tomasz Hejduk, trener PoRaWia. - Niemniej bardzo nas cieszy to zwycięstwo, zagraliśmy niezłe zawody. Victoria również pokazała się z dobrej strony. Będziemy walczyć o kolejne punkty. Z drużyn „top 5” został nam tylko LZS Starowice, więc będziemy się mierzyć głównie z rywalami walczącymi o utrzymanie, tak jak my.

O utrzymanie nieustannie rywalizują OKS Olesno i STEGU Start Jełowa. W bezpośrednim starciu tych ekip lepszy o jedną bramkę był OKS.

Tomasz Ciastko, trener Startu: mieliśmy sytuacje, żeby rozstrzygnąć ten mecz, ale straciliśmy głupią bramkę, a następnie biliśmy głową w mur. OKS miał w całym spotkaniu dwie okazje. My stwarzaliśmy więcej zagrożenia, ale bramkarz drużyny przeciwnej bardzo dobrze bronił. Podaliśmy już rękę Unii Krapkowice, teraz OKS-owi. Trzeba to zmienić i zacząć wygrywać.

Ręki nie podał za to LZS Piotrówka. Sobotni mecz z PPO Piastem Strzelce Opolskie podopieczni Adama Jaremko wygrali 2:1.

- Niestety, to już kolejny mecz, który nam nie wyszedł – mówi Maciej Kułak, trener PPO Piasta Strzelce Opolskie. - Rywalom należało się zwycięstwo, a nam, mimo usilnych prób, nie wychodziło granie do przodu. Już w ciągu pierwszych 25 minut straciliśmy dwa gole, przez co potem musieliśmy się otworzyć i narażaliśmy się na groźne kontry zespołu z Piotrówki. Nie mieliśmy za dużo okazji bramkowych, choć stworzyliśmy sobie jedną wyborną przy stanie 0:1. Gdybyśmy ją wykorzystali, to kto wie … A tak trafiliśmy dopiero pod koniec meczu, kiedy było już za późno, by myśleć o zdobyciu choćby punktu.

Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka: Nie pokazaliśmy wielkiego futbolu, ale mieliśmy mecz pod kontrolą. Trochę martwi mnie jednak po raz kolejny nasza nieskuteczność, bo stworzyliśmy sobie dużo okazji ku temu, by „zamknąć” spotkanie znacznie wcześniej, nawet w pierwszej połowie. Nie uczuliśmy jednak tego i potem naraziliśmy się na nerwową końcówkę. Najważniejszy jest jednak finalny efekt, a trzech punktów nie daliśmy sobie odebrać, więc ogólnie jestem zadowolony.

Zadowolony jest również Adrian Pajączkowski. Jakże mogło być inaczej, jeśli MKS Gogolin zremisował z Małąpanwią Ozimek 2:2. Na przeciwnym biegunie jest za to Wojciech Scisło.

- Bardziej czujemy, że straciliśmy dwa punkty, a nie zyskaliśmy jeden. Wiedzieliśmy, iż musimy cierpliwie kruszyć mur, ponieważ drużyna z Gogolina jest bardzo skonsolidowana w działaniach obronnych. Zdawaliśmy sobie również sprawę, że jest groźna w szybkich wyjściach do kontry, ale tą broń udało nam się właściwie w pełni wyeliminować. Nie ustrzegliśmy się jednak gapiostwa przy stałych fragmentach gry, co w końcowym rozrachunku drogo nas kosztowało. Wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, aczkolwiek zabrakło nam podkreślenia tego choćby jeszcze jednym golem, kiedy prowadziliśmy 2:1 – kończy Wojciech Scisło, trener Małejpanwi Ozimek.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z remisu w Ozimku – nie ukrywa Adrian Pajączkowski, trener MKS-u Gogolin. - Zawodnicy zostawili na boisku dużo zdrowia, bo trzeba uczciwie przyznać, że graliśmy z niezwykle mocnym zespołem. Nie ulega wątpliwości, że to Małapanew była lepsza i właściwie przez cały czas prowadziła grę. My też staraliśmy się jednak wyeksponować nasze atuty i przełożyło się to na dwa zdobyte gole. Mogliśmy jeszcze parę razy lepiej zachować się w kontrataku, ale i tak nasz występ oceniam bardzo pozytywnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska