BS Leśnica 4 Liga Opolska 2022/23. Raporty, podsumowanie [3. KOLEJKA]

Paweł Sładek
Za nami już wszystkie spotkania 3. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 3. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Paweł Sładek
Za nami już wszystkie spotkania 3. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

Po trzeciej serii meczów w lidze dominuje Ruch Zdzieszowice, który jednak rozpoczął sezon od relatywnie słabszych rywali, co sprzyjało strzelaniu goli i zdobywaniu punktów. Porażki nie zaznały również drużyny MKS-u Gogolin i OKS-u Olesno, co z pewnością jest miłą niespodzianką dla sympatyków tych drużyn. Swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie wygrała Unia Krapkowice, a Start Jełowa odnotował premierowe „oczko” na swoim koncie. W najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu tej kolejki, a więc Fortuna Głogówek – LZS Starowice górą byli goście i to właśnie od tego meczu rozpoczniemy.

Maciej Lisicki, trener Fortuny: W pierwszej połowie Starowice były zdecydowanie lepsze. Nie potrafiliśmy wziąć na siebie ciężaru gry. Było to wynikiem wysokiego pressingu rywala, chociaż powinniśmy byli sobie z tym poradzić. Po przerwie strzeliliśmy gola ze stałego fragmentu i, wydawać by się mogło, opanowaliśmy sytuację na boisku. Takie poczucie trwało aż do gola na 2:1. Po nim nasza gra znów „siadła”.

- Jechaliśmy na to spotkanie ze świadomością bardzo trudnego wyzwania – zaznacza Jan Jędrychowski, trener LZS-u. - Wiedzieliśmy, że Fortuna to bardzo zorganizowany zespół i nie pomyliliśmy się. Znamy jednak swoją wartość. Wiedzieliśmy, że jeżeli wystarczająco się skupimy, to będziemy lepsi. Tak też się stało. Troszkę zbiła nas z tropu stracona bramka, ale z czasem wróciliśmy do swojej gry.

Do swojej gry wrócił również Start Jełowa, który zainkasował pierwszy punkt, co być może będzie przełomem w trwającej od prawie dwóch tygodni rywalizacji. W pierwszym starciu tych zespołów, Piast uległ Jełowej 2:4. Tym razem, mimo dwubramkowego prowadzenia, zremisował 3:3.

- Do przerwy powinno być 5:1 dla nas – nie ma wątpliwości Trener Startu Tomasz Ciastko. – Brak mi słów. Mieliśmy okazje dwustuprocentowe. Niewykorzystanie ich sprawiło, że zamiast prowadzenia kilkoma golami przegrywaliśmy 1:2. Niemniej patrząc na to, że przegrywaliśmy 1:2, należy cieszyć się z remisu 3:3.

Z remisu na pewno ucieszyli by się kibice Polonii Głubczyce, która zaliczyła falstart. Podopieczni Jarosława Panasińskiego rozpoczęli ten mecz najlepiej jak tylko mogli, bo od dwóch goli. Jak się jednak okazało, szybkie wyjście na prowadzenie nie pomogło w dopięciu swego, czyli w zwycięstwie z krapkowicką Unią. Unici podnieśli się po niemrawym początku i ostatecznie wygrali 4:2.

- Można było powiedzieć, że nasza gra wyglądała, jak z Olesnem w pierwszej połowie, ale różnica jest taka, że tym razem trafialiśmy do bramki. Chwała mojemu zespołowi. Przegrywaliśmy 0:2 i się podnieśliśmy. Dużego kopa dodali nam kibice, to nasz 12 zawodnik. Chyba nigdzie na Opolszczyźnie nie ma takiego dopingu patrząc na to, że gramy w 4 lidze. Chwała im za to – mówi Sławomir Sieńczewski, trener Unii.

- Wydaje mi się, zły stan mentalny jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Po straconej bramce „siadamy”, a rywal się napędza – wspomina Jarosław Panasiński, trener Polonii. - Gramy do momentu stracenia pierwszego gola. W każdym z dotychczasowych meczów strzelaliśmy pierwsi. W ataku radzimy sobie dobrze, ale musimy popracować nad grą w defensywie.

Z gry swojej drużyny może być zadowolony Adrian Pajączkowski, który po każdym z trzech meczów był chwalony przez innych trenerów za ustawienie, dyscyplinę taktyczną swoich podopiecznych, szczególnie w defensywie. Porawie natomiast wciąż szuka swoich szans do powiększenie dorobku punktowego, choć wspominając poprzedni sezon, gdy początek był fatalny a dalsza faza udana, chyba nie ma się czym przejmować. MKS wygrał 2:0.

Adrian Pajączkowski, trener MKS-u: Był bardzo interesujący mecz, na fajnym poziomie. W mojej ocenie byliśmy zespołem lepszym od Porawia, który jest dobrze poukładany, ale szybko strzelona bramka nam pomogła. Kartka czerwona również. W czasie, gdy strzeliliśmy gola, pokazaliśmy się z naprawdę dobrej strony. Mieliśmy szansę na podwyższenie prowadzenia. Swoich sił próbowaliśmy również w ataku pozycyjnym, natomiast nie było to takie łatwe, bo jak wspominałem: Porawie to dobrze poukładana drużyna.

- To był bardzo trudny mecz, MKS bardzo fajnie go rozpoczął – mówi Tomasz Hejduk, trener PoRaWia. – Muszę przyznać, że graliśmy słabiej niż nasz przeciwnik, który jest fenomenalnie poukładany taktycznie. Mieliśmy swoje szanse na strzelenie gola, ale czerwona kartka pozbawiła nas większych nadziei. Chciałbym jednak pochwalić moją drużynę za walkę, granie w osłabieniu nigdy nie jest łatwe. Mamy trudny start, ale wierzymy w to, że się podniesiemy. Najważniejszy jest jednak dorobek na koniec sezonu.

A teraz przenieśmy się na boisko Skalnika Gracze, gdzie zespół Wiesława Urycza podejmował OKS Olesno. Ten mecz miał niespodziewany, a nawet dziwny przebieg. Nie zdarza się bowiem często, żeby jedna z drużyn przez większość czasu konstruowałaby ataki, a druga po dwóch kontrach, które poskutkowały dwoma rzutami karnymi, wygrała 2:0.

Wiesław Urycz, trener Skalnika: Nigdy nie widziałem takiego meczu. Mieliśmy tak dużo sytuacji, a rywale… „dzida i do przodu”. Graliśmy w przewadze, ale wszystkie nasze szanse spełzły na niczym. Biliśmy głową w mur. Szkoda tych punktów. Do 30 minuty powinniśmy byli prowadzić 2:0. Po chwili popełniliśmy głupi błąd, który poskutkował rzutem karnym. Jakiś czas później, zamiast wybić piłkę, moi defensorzy się przepychali, czym spowodowali drugą „jedenastkę”. Szkoda punktów, bo one uciekają. Trzeba jednak pogratulować zwycięstwa naszym przeciwnikom.

- Wydaje mi się, że jest trochę przesady w tym, że poza dwoma sytuacjami nie mieliśmy w tym spotkaniu zupełnie nic do powiedzenia – zapewnia Tomasz Kazimierowicz, trener OKS-u. - W pierwszej połowie byliśmy cofnięci, nastawiając się na kontrataki. Dzięki jednemu z nich otrzymaliśmy rzut karny. Ale też nie było tak, że nie mieliśmy w ogóle piłki przy nodze. Niemniej nie zapędzaliśmy się do przodu. Po otrzymaniu czerwonej kartki, przy prowadzeniu 1:0 chyba każdy zespół by się cofnął. Mieliśmy wtedy mniej szans do przechwytów, a Skalnik długo rozgrywał swoje akcje. Nie szukaliśmy kwadratowych jaj, graliśmy prosto i skutecznie. Niektórzy z chłopaków zagrali w takim ustawieniu pierwszy raz. Chcieliśmy zdobyć punkty i pokazać się z solidnej strony, a nie zagrać ładnie. Uważam, że zaprezentowaliśmy się powyżej swoich oczekiwań, bo gra na zero z tyłu i dwie strzelone bramki są dla nas bardzo dobrym rezultatem.

Takim sam rezultat padł w rywalizacji beniaminka z uznaną marką 4 ligi. LZS Walce podejmował Ruch Zdzieszowice. Wynik 0:2 można uznać za niespodziankę, zważając na ostatnie wyniki Ruchu.

Marek Merklinger, trener LZS-u: Graliśmy z drużyną, która jest głównym kandydatem do awansu. Przy wyniku 0:1 mieliśmy „setkę”. Gdybyśmy ją wykorzystali, to na przerwę mogliśmy zejść z wynikiem remisowym. W końcówce meczu Ruch miał dwie okazje, gdy mógł podwyższyć wynik, a my nie mieliśmy żadnej szansy, żeby zdobyć bramkę. Dobrze wyglądaliśmy na tle Zdzieszowic, ale za wrażenia artystyczne nic nam nie dadzą.

- Głównym czynnikiem takiego wyniku był stan murawy spowodowany licznymi opadami – oświadcza Sebastian Polak, trener Ruchu. - Jestem zadowolony z przebiegu gry, choć warunki były ciężkie. Im dłużej było 0:0 tym bardziej Walce grały z większą ambicją. Nie wykorzystaliśmy też rzutu karnego, mieliśmy szansę na więcej goli, ale patrząc na to, na jakiej murawie graliśmy, nie mogę mieć pretensji do swoich zawodników.

Pretensje może mieć za to Adam Berbelicki, trener Odry II Opole. Jego podopieczni wygrali wprawdzie spotkanie z Victorią Chróścice, choć skromny wynik 1:0 i gra, która pozostawiała wiele do życzenia, sprawia, że przed najmłodszą ekipą ligi jest jeszcze wiele pracy.

- To nie była ta Odra, którą chcę widzieć w kolejnych spotkaniach. Stać nas na lesza grę. Victoria stworzyła kilka dogodnych okazji. Mieliśmy szczęście, że nie straciliśmy gola. Byliśmy nieskuteczni pod bramką, co powodowało, że mecz był otwarty i stykowy. Mieliśmy jakość piłkarską, którą zawdzięczaliśmy zawodnikom z pierwszego zespołu, co powinno przełożyć się na lepszą dyspozycję – podsumowuje Adam Berbelicki, trener Odry.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska