Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TU PO RATUNEK

JANCZO TODOROW 0 68 363 44 60 [email protected]
Dariusz Staniek, szef rejonowego sztabu ratownictwa nie narzeka na brak chętnych do udziału w akcjach. Młodzi i starsi poświęcają czas, żeby pomagać innym. Nie biorą za to ani złotówki.

TU PO RATUNEK

TU PO RATUNEK

Jeśli zauważysz wieczorem na ulicy w Żarach leżącego człowieka, możesz w godz. 18.00-22.00 zadzwonić do Dariusza Stańka pod nr tel. 604 209 667.

- Mama już wcześniej zapisała się do sztabu, bardzo jej się spodobało i zachęciła mnie - opowiada Melisa Derezińska, uczennica Zespołu Szkół Budowlanych. - Teraz ja też biorę udział w spotkaniach i patrolach, to bardzo ciekawe. Dlaczego poświęcam swój wolny czas? Bo chcę pomagać ludziom.
W patrolach bierze udział i Kasia Wabiszewska, uczennica Zespołu Szkół Ekonomicznych. - Ja również chcę pomagać ludziom, po to przyszłam do sztabu.
Andrzej Agopsowicz też uczy się w "ekonomiku", każdą wolną chwilę poświęca pracy w sztabie. - Mój ojciec jest lekarzem, ja też marzę o tym, żeby nim zostać. Praca w sztabie i patrolach to jakby wstępna praktyka w tym zawodzie. Dlatego jestem tutaj - przyznaje.

Przydałyby się nosze

- Ale w naszym sztabie są nie tylko młodzi ludzie, są też osoby starsze, małżeństwa, ludzie o różnych zawodach - kierowca autobusu, pielęgniarki, nauczyciel - mówi D. Staniek. - Wszyscy bardzo chętnie biorą udział w patrolach, które organizujemy codziennie. Krajowy sztab ratownictwa powstał jako stowarzyszenie pod koniec lat 80. w Łodzi. Nasz sztab jest jednostką rejonową, ale w zasadzie nie mamy żadnej pomocy finansowej z krajowego sztabu. Musimy sami sobie radzić. Właściwie możemy funkcjonować tylko dzięki wsparciu miasta i własnym pieniądzom.
Dotacja z kasy miejskiej wyniosła w ub. roku 2,4 tys. zł. Pod koniec starego roku Żary dały dodatkowo 1,2 tys. zł na zimę. Na co idą te pieniądze? - Głównie na paliwo, bo na patrole jeździmy moim prywatnym samochodem, a także na zakup drobnego sprzętu medycznego i opatrunki - wylicza D. Staniek. Sztab ma jeszcze dwie krótkofalówki i dwie torby medyczne. O defibrylatorze i noszach ortopedycznych wolontariusze mogą tylko pomarzyć, choć twierdzą, że w niektórych przypadkach taki sprzęt może być niezbędny do ratowania ludzkiego życia.

Wyjść z piwnicy

Zimą ratownicy patrolują ulice i zakamarki głównie wieczorami, bo w mieście nie brakuje bezdomnych, którzy śpią niemal pod gołym niebem. Zdarzają się też osoby nietrzeźwe, które nieraz leżą półprzytomne na mrozie. Ratownicy próbują nawiązać kontakt z takim delikwentem, a potem dzwonią na policję. Jeżeli leżący na ulicy człowiek jest ranny, to opatrują go, jeśli jego stan jest poważny, wzywają pogotowie. W czasie ostatnich mrozów ratownikom udało się uchronić przed zamarznięciem kilku bezdomnych.
Wiosną, latem i jesienią wolontariuszy można zauważyć na imprezach nie tylko w Żarach, ale i w innych miejscowościach powiatu. Czuwają, żeby pomóc natychmiast, jeśli ktoś zasłabnie albo dozna urazu. - Do żarskiego sztabu ratownictwa należy teraz 28 osób, wszystkie mają zaliczony kurs pomocy przedmedycznej. Z pogotowiem i policją współpracuje się nam bardzo dobrze, nigdy nie było nieporozumień - zaznacza D. Staniek.
W tym roku dzięki wsparciu miasta sztab ma się wzbogacić o trzecią torbą medyczną. W niej znajdują się wszystkie opatrunki, drobny sprzęt i leki - niezbędne do udzielenia pierwszej pomocy. Ratownicy mogą się zbierać albo w mieszkaniu szefa sztabu, albo w piwnicy jego bloku. A tam ciasnota. - Przydałoby się nam jakieś większe pomieszczenie, może i w tym miasto nam pomoże? - marzą wolontariusze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska