Budujcie dla siebie, a nie na pokaz

Archiwum
Mirosław Palej
Mirosław Palej Archiwum
- Zachęcam do bardziej świadomego korzystania z tego, co niesie postęp. Do szukania własnej estetyki, a nie podążania za modą czy dyktatem kolorowych magazynów - pisze znany opolski architekt Mirosław Palej, projektant domu dla czytelnika nto.

Dla osoby budującej dom czy aranżującej przestrzeń mieszkalną architekt staje się swoistym przewodnikiem na drodze do realizacji jego marzeń. To on pomaga przedrzeć się przez gąszcz ofert rynkowych, aby wybrać to, co danej rodzinie będzie niezbędne. Troszczy się, by jak najmniej przekroczyć założony budżet (bo oczywiście zawsze się go przekracza).

To architekt powinien być odporny na mody i trendy podparte niekiedy ogromnym lobbingiem medialnym i jeszcze większymi pieniędzmi zainwestowanymi w reklamę. Nieszczęściem jest, kiedy jako architekci zapominamy o tym i pierwsze skrzypce zaczyna grać nasze ego. Zaczynamy się skupiać na tym, aby zaistnieć, postawić sobie pomnik, oczywiście za pieniądze naszego klienta, całkowicie zapominając o jego potrzebach. O tym, czy na końcu on i jego rodzina będą się dobrze czuli w stworzonej przez nas przestrzeni.

Jedną z największych pułapek, w jakie wpadamy my, architekci, jest bycie zakładnikami trendów i mód. Otoczeni jesteśmy wszędzie tymi samymi reklamami, czytamy te same magazyny, dowiadujemy się o nowych rewelacyjnych rozwiązaniach czy systemach, które odmienią nasze życie, jeżeli zastosujemy je w domu. Mamy poczucie, że jeżeli czegoś takiego nie zainstalujemy, to nasz dom będzie w dużej mierze ułomny. Tymczasem faktyczne korzyści czy to ekonomiczne, czy zdrowotne, czy jakiekolwiek inne możemy ocenić dopiero po dłuższym czasie stosowania.
Proszę pamiętać, że wiele nowości jest wprowadzanych jedynie w celach marketingowych, po prostu aby zwiększyć sprzedaż. Wielkie koncerny i całe sztaby ludzi pracują nad tym, abyśmy uwierzyli, że dany produkt jest dla nas niezbędny, a w samej części budowlanej obiekty, które budujemy, są tak naprawdę takie same od tysięcy lat - mają fundamenty, ściany, stropy, dachy, okna.

Wiele osób, z którymi rozmawiam, uważa, że czuje się lepiej w starych budynkach niż w tych nowoczesnych. Pytanie - czy jest to sprawa odczucia jedynie w sferze psychiki, czy faktycznie te stare, sprawdzone technologie były dla nas i dla naszego zdrowia bardziej przyjazne. Takie budynki natomiast są na pewno mniej przyjazne dla naszego portfela, jeśli chodzi o koszty ogrzewania. Duża kubatura wysokich pomieszczeń, skrzynkowe okna pozwalające na powolne napływanie cały czas świeżego powietrza połączone z wentylacją grawitacyjną, grube ceglane mury - to wszystko zapewnia doskonały mikroklimat wnętrza, ale niestety zużywa dużo ciepła. Zmieniając tylko jeden element, powodujemy, że cały układ przestaje funkcjonować poprawnie, czyli wymieniając np. okna na nowe, energooszczędne i szczelne, odcinamy dopływ świeżego powietrza. Pociąga to więc za sobą konieczność dokonywania następnych zmian - musimy albo wprowadzić wentylację nawiewno-wywiewną, albo zamontować nawiewniki okienne - czyli z powrotem rozszczelniamy okna - tylko w takim razie po co je wymienialiśmy. To jest taki jeden z wielu przykładów błędnego koła, z jakim mamy do czynienia w budownictwie.

Najwięcej nowinek mamy ostatnio w sferze zarządzania domem. Obecnie możemy zaprogramować w nim wszystko - od oświetlenia, przez zasuwanie rolet, włączanie dowolnych urządzeń, aż do obsługi ogrzewania. Możemy sterować wszystkim z dowolnego miejsca nie tylko w domu, ale i na świecie za pomocą np. smartfona. Siedząc na wakacjach, możemy porozmawiać z osobą, która właśnie dzwoni do furtki, a nawet ją zobaczyć. Daje to dużą wygodę, powoduje optymalizację kosztów utrzymania budynku i - co nie jest bez znaczenia - jest to fajna zabawa.

Tu już jesteśmy bardzo blisko kolejnej innowacji. Chodzi o domy pasywne, czyli rozwiązania zapewniające minimalne wykorzystywanie energii na utrzymanie domu. Tu oprócz całego sterowania domem wykorzystujemy najnowsze osiągnięcia w różnych dziedzinach. Mamy coraz cieplejsze okna oraz systemy ich przysłaniania, dzięki którym np. w zimie mamy w słoneczne dni zyski ciepła, a w lecie się przed tym ciepłem chronimy. Mamy coraz doskonalsze systemy wentylacji z odzyskiem ciepła. Możemy ogrzewać domy coraz wydajniejszymi pompami ciepła, a wodę dogrzewać bateriami słonecznymi. I tak można wyliczać niemal bez końca. Są to oczywiście rozwiązania ze wszech miar pożądane, szczególnie w aspekcie globalnym, ekologicznym, ale również jeśli chodzi o koszty użytkowania domu. Jest tylko jeden mały problem - każda z tych rzeczy kosztuje i to nie mało. Teoretycznie takie nakłady powinny nam się zwrócić po pięciu, maksymalnie dziesięciu latach. I tu znowu musimy dokładnie przeanalizować nasze potrzeby i wybrać tylko to, co faktycznie przyniesie nam oczywiste korzyści i zwrot zainwestowanych pieniędzy.

Spróbuję to wyjaśnić na przykładzie wentylacji z odzyskiem ciepła. Jeden z głównych czynników, na który wydatkowane są pieniądze na ogrzewanie budynku, to wymiana powietrza związana z wentylacją budynku. Wprowadzane do środka powietrze trzeba zawsze ogrzać. Przy domach pasywnych czy też energooszczędnych wymagana jest wentylacja mechaniczna nawiewno-wywiewna z odzyskiem ciepła. Rozwiązanie ze wszech miar słuszne. Zainwestowane pieniądze po pewnym czasie się zwrócą, ale (bo zawsze jest jakieś ale) pod warunkiem, że nie będziemy w takim domu otwierać okien, bo wtedy przez te otwarte okna ulecą nam wszystkie oszczędności.
W takim razie co z osobą, która uwielbia spać przy uchylonym oknie nawet w zimie i nie będzie się dobrze czuła w domu, w którym nie należy otwierać okien? Są i inne wątpliwości. Jak za 15-20 lat będą wyglądały w środku kanały doprowadzające powietrze?

Kolejny problem - przerost formy nad treścią. Na przestrzeni lat design mebli, wyposażenia łazienek czy kuchni w coraz większym stopniu stawia na formę. Jak najprostszą, jak najbardziej prostokątną. Lansuje się rzeczy piękne, ale niestety niewygodne. Mamy kanapy, na które wolimy patrzeć, niż na nich siedzieć. Mają niskie oparcia często o wysokości podłokietników. Nie zasłaniają widoków, sprawiają lekkie wrażenie, pięknie komponują się we wnętrzu, ale siedząc na nich, zaczynamy po pewnym czasie się wiercić i maltretujemy kręgosłup, szukając wygodnej pozycji. Jeżeli oparcie kanapy kończy się na linii łopatek i brak jakiegokolwiek podparcia dla kręgosłupa szyjnego, to to jest piękny mebel do biura, gdzie ktoś czeka 15 minut, ale nie do domu, gdzie chcemy wygodnie usiąść i np. poczytać dwie godziny książkę. Przy takiej kanapie najczęściej w odległości prawie metra stoi niziutki i malutki stolik o wysokości, przyjmijmy, 15 cm. To jest typowy układ mebli na pokaz, ale na pewno nie dla naszej wygody. Sięganie z kanapy do stolika, dajmy na to, po lampkę wina wymaga niezłej gimnastyki, nie mówiąc o ryzyku wylania zawartości.

Niestety, cały nasz świat kręci się wokół tego, co na pokaz. I jeszcze pędzi tak szybko, że brak nam czasu na refleksję. Ulegając modzie, kupujemy często właśnie takie rzeczy: niską, kanciastą kanapę czy też np. piękną kubiczną wannę, w której ciężko się ułożyć, umywalkę o designerskim kształcie tak wyprofilowaną, że bardzo trzeba uważać przy odkręcaniu wody, bo całą ma się na sobie. Takie przykłady można by mnożyć i myślę, że wielu z Państwa ma podobne doświadczenia. Ja też mam kilka takich rzeczy.
Kupując coś do domu, spróbujmy się odciąć od myślenia na pokaz. Spójrzmy w głąb siebie i poszukajmy własnej estetyki. Przede wszystkim pamiętajmy: gdy kupujemy mebel użytkowy, musi być zachowana równowaga między formą a treścią. On ma być przede wszystkim wygodny i ergonomiczny.

Podobne rozterki mamy, decydując się na materiał, z którego np. chcemy mieć stół lub biurko, przy którym pracujemy. Kiedyś do dyspozycji było jedynie drewno, teraz mamy całą paletę możliwości - stal, szkło, corian i wszelkiego typu płyty stolarskie pokryte laminatami imitującymi drewno lub wręcz pokryte milimetrowej grubości fornirem z naturalnego drewna, aby wyglądały dokładnie jak drewniane. Wszystko trwałe, ładne, modne i dające czasem nieograniczone możliwości kreowania mebla.
Litego drewna używa się w meblarstwie bardzo rzadko, bo to materiał, który żyje, rozsycha się, pęka i potrafi być naprawdę uciążliwy dla właściciela. Ma natomiast jedną ogromną przewagę nad wymienionymi przeze mnie materiałami. Jest ciepłe w dotyku, a o stół - chociaż nie wypada - jednak opieramy się, nie mówiąc już o biurku, przy którym nie da się pracować bez opierania łokci.
Szkło, stal, kamienie czy nawet płyta stolarska - takie materiały nie ogrzeją się od ciepła naszego ciała, a powoduje to bardziej lub mniej odczuwalny dyskomfort.

Podobna jest różnica pomiędzy podłogą z desek czy litego drewna a powszechnie stosowanymi panelami podłogowymi z wierzchnią warstwą sztuczną czy też drewnianą o grubości kilku milimetrów. Panele te z roku na rok są doskonalone, są bardzo estetyczne, łatwe w utrzymaniu, nie rozsychają się, nie trzeszczą. Ogólnie - same plusy oprócz bezpośredniego odczucia, gdy przejdziemy się po takiej podłodze boso. Chodzenie boso po litym drewnie jest przyjemne, po panelach już nie, bo zawsze będzie wrażenie chłodu.

Jak widać na tym prostym przykładzie - nie można mieć wszystkiego. Mimo ogromnego postępu nie ma materiałów czy technologii, które mają same zalety. Zawsze jest niestety coś za coś. Otrzymujemy rzeczy, które są coraz bardziej perfekcyjne, bezobsługowe itd. Tracimy przyjemność związaną z zapachem, ciepłem, naturalną strukturą…

Kolejną nowinką techniczną, która szturmem weszła do naszych wnętrz, to oświetlenie ledowe. Jest ono oszczędne i trwałe, lecz oprócz wysokiej ceny mamy z nim inny, poważniejszy problem. Chodzi o barwę światła. Niezbyt przyjemną nawet w wersji "ciepły biały". Trudno w takim świetle budować romantyczny nastrój, wrażenie przytulności.

Decydując się na takie oświetlenie, należałoby się zdecydować na oświetlenie wnętrza głównie światłem pośrednim, tzn. - poświatami, światłami ukrytymi pod czy za meblami, światłami przy podłodze, kinkietami, ale takimi, w których nie widać źródła światła. Nawet nieprzyjemne światło odbite od ciepłych materiałów i ich różnych faktur zaczyna się "oswajać" i robić się przytulne. Światło ledowe bardzo dobrze odwzorowuje także strukturę i barwę materiałów.

Jednak gdy ktoś ma oświetlone mieszkanie tradycyjnie halogenami czy żarówkami zamontowanymi w przezroczystych lampach czy kinkietach, czy też bezpośrednio w suficie i zdecyduje się tylko zamienić żarówki na ledy, to może niestety uzyskać "efekt prosektorium". Poprawi sobie jedynie rachunki za prąd kosztem atmosfery i przytulności mieszkania. Ten przykład pokazuje, że decydując się na nowe rozwiązania, nie możemy ich żywcem wprowadzać w zastany układ, bo nigdy nie osiągniemy zadowalających efektów.

Wraz ze zmianą stylu życia zmieniają się też rozwiązania funkcjonalne w domach jednorodzinnych. Te, które były kiedyś kanonem, dziś tracą uzasadnienie. Na przykład - lokalizacja kuchni od strony drogi. Dawniej - mnie na studiach też tak uczono - kuchnie lokalizowano od strony ulicy, by widzieć, kto wchodzi do domu. W większości projektów typowych dostępnych w katalogach dalej to rozwiązanie występuje. Obecnie temat wglądu na przestrzeń przed domem można załatwić poprzez wideodomofon. Ja widzę dziś więcej zalet umieszczenia kuchni od strony ogrodu. Po pierwsze, można wtedy kuchnię połączyć z zadaszonym tarasem służącym jako ogrodowa jadalnia. Przecież to, co odróżnia dom od mieszkania, to właśnie ogród. I dom powinien się na niego otwierać każdą powierzchnią, w której spędza się dużo czasu. Pracując w kuchni, można podziwiać piękną zieleń czy patrzyć na bawiące się dzieci.

Pamiętajmy, że nie ma rozwiązań idealnych. Powinniśmy korzystać ze wszystkiego, co niesie nam postęp techniczny i trendy z zakresu architektury i design. Jednak nie bezkrytycznie - nie możemy się stać niewolnikiem naszego domu i masowego gustu. Nasz dom ma być miejscem magicznym, przytulnym, wygodnym i niepowtarzalnym. Dla nas, a nie naszych gości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska