Buldożery jeszcze tu nie wjadą

Fot. Tomasz Dragan
- Na razie możemy odpuścić warty w sali. Inspektora Baszaka powstrzymał sąd i na pewno się tu nie zjawi - cieszą się (od lewej) Tomasz Łuczak, Michał Ilnicki i Ryszard Wołczański.
- Na razie możemy odpuścić warty w sali. Inspektora Baszaka powstrzymał sąd i na pewno się tu nie zjawi - cieszą się (od lewej) Tomasz Łuczak, Michał Ilnicki i Ryszard Wołczański. Fot. Tomasz Dragan
Naczelny Sąd Administracyjny wstrzymał nakaz rozbiórki składzika kuchennego w Głuszynie wydany przez namysłowski nadzór budowlany.

Chodzi o zaplecze kuchenne wybudowane w czynie społecznym przy Wiejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Od kilku dni głuszynianie śpią nieco spokojniej.
- Sąd stwierdził, że postawiony przez nas składzik jest dobrem społecznym, dlatego nie można go zburzyć nawet wtedy, gdy chce tego inspekcja budowlana - oddychają z ulgą mieszkańcy wsi: Tomasz Łuczak, Ryszard Wołczański i Zenon Urbaniak. - Zresztą nikt niczego nie będzie u nas burzyć. Najpierw niech sam i coś dobrego dla nas zrobią. Na wsi taka bieda, a urzędasy tylko biegają, szukając po gospodarstwach sensacji i przestępców.

Michał Ilnicki, pochodzący z Głuszyny wiceburmistrz Namysłowa i jeden z inicjatorów budowy składzika kuchennego, mówi ostrzej: - W końcu wymiar sprawiedliwości powstrzymał szaleńcze działania szefa namysłowskiego nadzoru budowlanego. Od lat pan Baszak nęka naszą wieś i jej mieszkańców, którzy za własne pieniądze wybudowali salkę. Korzystają z niej nie tylko mieszkańcy wsi, ale przede wszystkim dzieci. W czasie roku szkolnego służy m.in. jako magazyn sprzętu sportowego.
Stanisław Baszak zna już treść pisma, które gmina Namysłów i mieszkańcy Głuszyny dostali z opolskiego NSA. Mimo to szef namysłowskiej inspekcji budowlanej nie zmienił zdania.
- Zaplecze przy ośrodku sportu w Głuszynie jest samowolą budowlaną - stwierdza stanowczo inspektor. - Dlaczego? To proste: zostało wybudowane bez zezwolenia. Gdyby takie było wydane, to musiałoby być w naszych dokumentach. Ani ja, ani moi pracownicy takiego dokumentu nie wystawialiśmy. Słowa o rzekomym nękaniu mieszkańców Głuszyny pozostawiam bez komentarza. To jakaś paranoja.
Baszak podkreśla, że decyzja sądu nic nie zmienia w tej sprawie. Wstrzymuje jedynie decyzję rozbiórki do czasu zakończenia trwającego już po raz kolejny postępowania pomiędzy inspekcją budowlaną a gminą Namysłów o legalność przybudówki w Głuszynie.
- Dodam, że istniała możliwość legalizacji tej salki, jednak gmina z niej nie skorzystała - argumentuje inspektor Baszak. - Trzeba było bowiem zapłacić ponad 60 tys. zł opłaty legalizacyjnej. Kwota była ustalona na podstawie urzędowych stawek na samowole budowlane.

- Nic nie będziemy płacić, bo nie ma za co - oburza się Ilnicki. - Zaplecze zostało wybudowane zgodnie z prawem. Mamy dokumenty budowy całego ośrodka sportu, a dobudowane zaplecza było kontynuacją tej inwestycji. Panu Baszkowi wydaje się, że może trwonić publiczne pieniądze pochodzące z budżetu gminy. Nigdy na to nie pozwolimy!
HISTORIA SPORU O DOBUDÓWKĘ

Wrzesień 2000 r.
Po dożynkach wojewódzkich w Głuszynie inspekcja budowlana wydaje nakaz zburzenia składzika wybudowanego specjalnie na tę okazję.

Listopad 2000 r.
Gmina odwołuje się do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego. Ten jednak podtrzymuje decyzję powiatowej policji budowlanej o rozbiórce zaplecza.

Kwiecień 2003 r.
Po kilkumiesięcznym procesie Naczelny Sąd Administracyjny we Wrocławiu ze względów proceduralnych cofa decyzję wojewódzkiego i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego o rozbiórce zaplecza kuchennego.
W Głuszynie panuje euforia.

Czerwiec 2003 r.
Sprawa zaczyna się od początku: inspekcja budowlana po raz kolejny stwierdza nielegalność dobudówki. Gmina odwołuje się do opolskiego NSA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska