Bunt w spółdzielni mieszkaniowej w Prudniku

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Od lewej: Józef Boski, Franciszek Sokołowski i Jan Salamon, czyli społeczny komitet obrony godności i podmiotowości członków prudnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Uważają, że spółdzielnia ich wyzyskuje.
Od lewej: Józef Boski, Franciszek Sokołowski i Jan Salamon, czyli społeczny komitet obrony godności i podmiotowości członków prudnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Uważają, że spółdzielnia ich wyzyskuje.
Ponad 50 członków spółdzielni mieszkaniowej w Prudniku domaga się odwołania rady nadzorczej i zamrożenia na trzy lata pensji zarządowi. Władze do winy się nie poczuwają.

Opinia

Opinia

Eugeniusz Drohomirecki, przewodniczący Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Prudniku:

- Nie zgadzam się z zarzutem, że rada nadzorcza nie reprezentuje interesów mieszkańców. Moim zdaniem nasza praca jest dobrze oceniana przez większość. Grupa co najmniej 10 członków spółdzielni ma prawo składać wniosek o odwołanie rady. Niech teraz te zarzuty oceni walne zebranie wszystkich członków spółdzielni. Ustalanie wynagrodzeń zarządu spółdzielni należy do kompetencji rady. Zarząd naszej spółdzielni nie miał podwyżki od dwóch lat. Jeśli uznajemy, że dobrze pracują, to dlaczego nie mają dostać dobrego wynagrodzenia? Zresztą to są na razie tylko plany. Chcemy tylko zabezpieczyć pieniądze na ten cel.

Dziś w prudnickiej spółdzielni mieszkaniowej zaczynają się coroczne walne zebrania mieszkańców poszczególnych osiedli, czyli najwyższej władzy spółdzielców. Może być gorąco, bo przeciwko obecnym władzom zbuntowało się ok. 50 spółdzielców.

Pisemny protest wywołało żądanie zarządu, aby mieszkańcy z samochodami zapłacili za miejsce na świeżo wybudowanym parkingu pod blokiem przy ul. Rostka. Ponad 3 tys. zł. Jeśli zapłacą za jednym zamachem (taki jest koszt wybudowania jednego miejsca postojowego), albo w formie miesięcznego abonamentu za 50 zł.

- To zwykłe wyłudzanie pieniędzy - oburzają się Józef Boski, Jan Salamon i Franciszek Sokołowski, którzy powołali nieformalny komitet obrony godności i podmiotowości członków SM. - Nigdzie indziej na terenie spółdzielni nikt z mieszkańców nie płaci za parking!

- Przed rokiem walne zebranie spółdzielców postanowiło, że parkingi mają być budowane ze środków zebranych od mieszkańców. Kto chce mieć miejsce, musi zapłacić za wynajem - tłumaczy prezes SM Ryszard Bijowski. - To pierwszy parking budowany według tych zasad, a ja je tylko realizuję. Dlaczego mieszkańcy innej części miasta mają się składać na parking dla ludzi z ul. Rostka?

Niezadowolenie wywołała także niedawna podwyżka czynszów w prudnickiej spółdzielni (o ok. 40 zł za średniej wielkości mieszkanie).

- Chcemy dokładnie sprawdzić zasady naliczania czynszu, poszukać nadwyżek, sprawdzić, jak są wydawane pieniądze na fundusz remontowy - mówi Jan Salamon.
Prezes Bijowski zapowiada, że dokładne wyliczenia wydatków przedstawi na zebraniach. Tłumaczy, że podwyżka wynika z niedawnej zmiany naliczania opłat. Dotychczas były one uśredniane na wszystkich członków spółdzielni. Od tego roku liczy się koszty osobno dla każdej nieruchomości i dzieli na mieszkańców konkretnego budynku.

Protestująca grupa zarzuca radzie nadzorczej, że nie reprezentuje interesów mieszkańców, bo m.in. chce podnieść z 257 do 300 tys. zł. rocznie wydatki na dwuosobowy zarząd.

- Tam siedzą od lat ci sami ludzie, znają się z prezesami, jak mają im patrzyć na ręce? - argumentuje Józef Boski.
W poprzednich latach na 3 tys. spółdzielców w walnych zebraniach uczestniczyła garstka zainteresowanych. Konflikt może zgromadzić większą publiczność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska