Burmistrz Ozimka usłyszał zarzut jazdy po alkoholu

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Sprawa będzie miała finał w sądzie. Od jego rozstrzygnięcia zależy dalszy los Jana L.
Sprawa będzie miała finał w sądzie. Od jego rozstrzygnięcia zależy dalszy los Jana L. Archiwum
Jan L. nie chce komentować sprawy i twierdzi, że nic o zarzutach nie wie.

- Kierowca usłyszał dziś zarzut kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości - potwierdza aspirant Karol Brandys z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Został w tej sprawie przesłuchany, ale nic więcej na tę chwilę nie mogę powiedzieć - ucina.

Policja nie ujawnia, czy mężczyzna przyznał się do winy.

Burmistrz Ozimka wpadł w ręce policjantów w połowie października. Prowadzony przez niego samochód na widok radiowozu zjechał na pobocze i to wzbudziło czujność mundurowych. L. wydmuchał 0,7 promila alkoholu, ale zakwestionował wynik, dlatego pobrano mu krew do badania. Na wyniki trzeba było czekać miesiąc. Kiedy już dotarły, prokuratura nie ujawniała ile dokładnie alkoholu we krwi miał burmistrz.

- Prokurator przyjął, że kierowca w chwili zatrzymania przez policję miał w organizmie 0,7 promila alkoholu - powiedziała nam dziś prokurator Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Badanie zostało wykonane urządzeniem posiadającym wymagane homologacje, więc nie ma podstaw, aby kwestionować ten wynik.

To, ile burmistrz miał w chwili zdarzenia alkoholu we krwi, ma dla sprawy kluczowe znaczenie. Jeśli więcej niż pół promila to będzie odpowiadał przed sądem za przestępstwo, za co grozi do 2 lat pozbawienia wolności, a w konsekwencji nawet utrata stanowiska. Gdyby stężenie było niższe niż pół promila, ale wyższe niż 0,2 promila, kierowca odpowiedziałby jedynie za wykroczenie. W takim przypadku maksymalnie groziłby mu areszt lub grzywna do 5 tys. zł.

Nieoficjalnie ustaliliśmy, że badanie krwi wykazało stężenie alkoholu niższe niż pół promila, ale prokurator wziął pod uwagę czas, jaki upłynął od momentu zatrzymania kierowcy i wykonania badania alkomatem do pobrania próbki krwi (burmistrza zatrzymano pod Ozimkiem, a na badanie został przewieziony do Opola). To pozwoliło prokuratorowi stwierdzić, że burmistrz w chwili zdarzenia miał w organizmie więcej niż pół promila alkoholu, więc odpowie przed sądem za przestępstwo.

Jan L., po tym jak został zatrzymany, nie chciał komentować sprawy. Obiecał, że odniesie się do niej dopiero wtedy, gdy znane będą wyniki badania krwi. Dziś nadal jednak nie był zbyt rozmowny.

- Nie mam postawionych żadnych zarzutów - upierał się. - Potrzebuję czasu, aby się do tego ustosunkować. A pani źle robi w tej sprawie - skwitował.

Sprawa będzie miała finał w sądzie. Od jego rozstrzygnięcia zależy dalszy los burmistrza i to, czy ocali stołek. Aby pozbawić Jana L. mandatu konieczny jest prawomocny wyrok. To jednak nie wszystko. Musi to być wyrok skazujący na karę pozbawienia wolności, nawet jeśli byłaby ona w zawieszeniu. Jeśli sąd wymierzy L. karę grzywny, burmistrz nadal będzie mógł sprawować urząd.

Jazda na podwójnym gazie już raz zaprowadziła burmistrza Ozimka przed oblicze Temidy. We wrześniu 2009 roku został zatrzymany przez policję, kiedy pijany jechał swoim seatem toledo. Miał wtedy ponad dwa promile alkoholu we krwi. Policjanci odebrali mu prawo jazdy. Dzień później, w drodze na dożynki, burmistrz znów wsiadł za kierownicą (był trzeźwy, ale nie miał uprawnień) i ponownie zatrzymała go policja.

W 2010 roku sąd skazał Jana L. na karę grzywny. Po roku od jej zapłacenia nastąpiło zatarcie. Dlatego, gdy ponownie stanie przed sądem, będzie traktowany jak osoba niekarana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska