By po szkole nie iść na bezrobocie

Poczdamskimi doświadczeniami dzielił się - w sali konferencyjnej Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej - Dirk Maischak, specjalista ds. rynku pracy. - Skupiamy się na tym, by jak najwięcej młodych ludzi ze szkoły trafiało do zawodu, nie na bezrobocie - mówił. - Żeby tak było, oni muszą sobie odpowiedzieć na pytania: Kim jestem? Co umiem? Czego potrzebuję?

Pomagają im doradcy zawodowi, którzy spotykają się z uczniami już od ósmej klasy. Uczniowie poznają różne zawody w atrakcyjnej zabawowej formie dzięki aplikacjom na smartfony. Asystenci z urzędu pracy towarzyszą też młodym ludziom przez pierwsze 24 miesiące zatrudnienia, pomagając w relacjach z pracodawcą. Wreszcie przygotowaniem młodych ludzi do zawodu zajmują się mentorzy. Bywają nimi zarówno lokalne autorytety, jak i studenci, starsi koledzy przyszłych pracowników.

- Najłatwiej, bo pewnie niemal bezkosztowo, dałoby się u nas zaadaptować ten system mentoringu, np. we współpracy z akademickimi inkubatorami przedsiębiorczości - mówi Tomasz Kwiatek, zastępca dyrektora PUP w Opolu. - Studenci mogliby uczniom szkół średnich podpowiadać, jakie studia i jaką pracę wybrać. Dla bardziej przedsiębiorczych młodych będziemy wkrótce dzielić 3 mln zł „na start” z pieniędzy unijnych.

Renata Cygan, wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy, omówiła m.in. sytuację młodych bezrobotnych w regionie. Przypomniała, że w naszym województwie bez pracy jest ponad 4 tys. osób w wieku do 25. roku życia oraz 8,7 tys. - przed trzydziestką. Są wśród nich zarówno Opolanie słabo wykształceni (po gimnazjum), jak i absolwenci szkół czy studiów, które nie zapewniły im pracy. Pomocne w jej znalezieniu są m.in. bony stażowe i zasiedleniowe oraz program „rok za rok” (pracodawca zatrudnia młodego człowieka na dwa lata, ale przez rok może liczyć na refundację poborów i kosztów pracy).