Byczyna. Prowadzi krowy na pastwisko drogą powiatową. Rolnik z Byczyny dostaje grzywnę za grzywną

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
- Dlaczego rolnik, który jest gospodarzem od 50 lat, dla nowo wybudowanych mieszkańców jest intruzem? - pyta Lesław Włodarczyk.
- Dlaczego rolnik, który jest gospodarzem od 50 lat, dla nowo wybudowanych mieszkańców jest intruzem? - pyta Lesław Włodarczyk. fot. Mirosław Dragon
73-letni Lesław Włodarczyk ma gospodarstwo przy ul. Górnej w Byczynie. Kiedyś były to obrzeża miasta, dzisiaj wybudowało się obok osiedle domów jednorodzinnych. I krowy przechodzące obok domów zaczęły być problemem.

Z obory na pastwisko Lesław Włodarczyk ma pół kilometra. Po wyprowadzeniu krów z obory prowadzi je gruntową ulicą Górną, a następnie powiatową Nasalską, przy której jest ma pole do wypasu. Krowy prowadzi tam w sezonie codziennie od 1978 roku, kiedy przejął gospodarstwo rolne od ojca.

Wtedy jednak, w latach 70. były to obrzeża miasta. Gospodarstwa rolne, a za nimi pola.

Dzisiaj przy Górnej i Nasalskiej stoją nowe domy jednorodzinne. A ich mieszkańcom przeszkadza przechodzące stado 23 krów.

- Nie krowy przeszkadzają, tylko krowie placki, których nikt nie sprząta! - mówi jedna z mieszkanek.

- Przy Nasalskiej często też zaparkowane są samochody i zdarzało się, że przechodzące krowy uszkodziły lusterko lub zarysowały karoserię - twierdzi mieszkaniec z sąsiedniej ulicy Częstochowskiej.

Na krowy i ich właściciela posypały się donosy na policję.

- Nieraz nie zdążyłem jeszcze przyprowadzić krów z pastwiska, a już przyjeżdżał radiowóz - mówi Lesław Włodarczyk. - Dostaję grzywnę za grzywną!

- Standardy unijne wymagają wypasu krów na pastwisku, Unia Europejska dopłaca za to. To jak mam to robić, skoro nie wolno mi teraz przeprowadzać krów przez drogę?! - dodaje 73-letni rolnik z Byczyny.

Do niedawna przy ul. Nasalskiej stał znak ostrzegawczy A18, czyli "Uwaga, zwierzęta gospodarskie". Niedawno został jednak zdemontowany i przy drodze został sam metalowy słupek.

Tylko w tym i ubiegłym roku Lesław Włodarczyk postał sześć grzywien sądowych na łączną sumę 1600 złotych.

Procedura za każdym razem jest taka sama. Któryś z mieszkańców dzwoni na policję (zresztą w domach stojących przy drodze mieszka dwóch policjantów), przyjeżdża radiowóz, funkcjonariusze spisują rolnika, kierownik posterunku w Byczynie wysyła do sądu wniosek o ukaranie, a Sąd Rejonowy w Kluczborku wydaje wyrok nakazowy. Wydaje niemal seryjnie. Wyroki nakazowe z tego roku nałożone na rolnika z Byczyny maja sygnatury 359, 360, 361 i 362.

- Mam tysiąc złotych emerytury, ale płacę te grzywny, no bo co mam robić? - rozkłada ręce Lesław Włodarczyk.

Mieszkaniec Byczyny wysyła pisma niemal wszędzie: do gminy, powiatu, policji, ministerstwa rolnictwa, do wojewody, rzecznika praw konsumentów i do mediów.

- Dlaczego rolnik, który jest gospodarzem od 50 lat, dla nowo wybudowanych mieszkańców jest intruzem? - pyta w listach Lesław Włodarczyk, ale nie dostaje odpowiedzi na to pytanie, tylko suche przepisy prawa.

Rolnik z Byczyny jest regularnie karany za to, że pędzi po drodze publicznej krowy, które zanieczyszczają jezdnię odchodami, co mogło spowodować niebezpieczeństwo i utrudnienia w ruchu drogowym".

To złamanie artykułu 91 Kodeksu wykroczeń. Zgodnie z nim za zanieczyszczanie drogi publicznej lub spowodowanie na niej utrudnienia w ruchu grozi kara grzywny do 1500 zł albo nagana.

Sprawa prowadzenia krów drogą powiatową w Byczynie jest w istocie problemem cywilizacyjnym.

- Coraz częściej rolnicy mówią nam, że mają konflikt z mieszkańcami, którzy się sprowadzają na obszary wiejskie lub podmiejskie i nie chcą zaakceptować tego, że naturalnym mieszkańcem na wsi jest rolnik, że gospodarstwo i pola są to jego miejsce pracy i że naturalną rzeczą są zapachy dobiegające z gospodarstwa - mówi Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu. - Największy problem mają rolnicy, którzy chcą rozwijać gospodarstwo. Sąsiedzi często nie pozwalają im budować nowych obiektów gospodarskich.

Kiedy rolnik jedzie z obornikiem na pole lub prowadzi krowy na pastwisko, zawsze droga się zanieczyści. Nie da się tego uniknąć, ale z drugiej stronie w XXI wieku rozjechane na drodze krowie placki też nie mogą pozostać. Najlepiej byłoby kopiować sposoby, jakie są na Zachodzie.

- Tam rolnik rozstawia przy drodze znaki ostrzegawcze, że droga jest zanieczyszczona. Ma obowiązek posprzątać, ale dopiero po wykonanej pracy - mówi Marek Froelich. - U nas mieszkańcy domagają się, żeby sprzątać po każdym wyjeździe. Tak się nie da. Niezbędny jest tutaj element zdrowego rozsądku.

Kodeks wykroczeń - Art. 91. Zanieczyszczanie drogi publicznej lub spowodowanie na niej utrudnienia w ruchu. Kto zanieczyszcza drogę publiczną lub na tej drodze pozostawia pojazd lub inny przedmiot albo zwierzę w okolicznościach, w których może to spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym, podlega karze grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.

- Dlaczego rolnik, który jest gospodarzem od 50 lat, dla nowo wybudowanych mieszkańców jest intruzem? - pyta Lesław Włodarczyk.
- Dlaczego rolnik, który jest gospodarzem od 50 lat, dla nowo wybudowanych mieszkańców jest intruzem? - pyta Lesław Włodarczyk. fot. Mirosław Dragon
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska