Była pracownica PIP nie chce przed sądem ugody z pracodawcą

Katarzyna Kownacka
Przed sądem pracy rozpoczął się w czwartek proces byłej pracownicy inspekcji pracy, która oskarża swoich współpracowników o gwałt na wycieczce zakładowej. Kobieta domaga się przywrócenia do pracy w Okręgowym Inspektoracie w Opolu.

Kobieta została zwolniona dyscyplinarnie z dniem 31 marca 2008. Powodem było to, że w czasie zwolnienia lekarskiego w PIP udzielała na umowę zlecenie porad prawnych związkowcom z OPZZ bez zgody Głównego Inspektora Pracy.

Wymóg posiadania takiej zgody nakłada nowa ustawa o PIP z lipca ubiegłego roku.

- Ja takiej zgody mieć nie musiałam, bo ostatnią umowę ze związkami zawodowymi podpisałam w czerwcu, jeszcze przed wejściem w życie tej ustawy - mówiła była pracownica PIP. - Poza tym porad takich w OPZZ udzielałam bez przerwy od 2004 roku, najpierw na etacie, potem na umowę zlecenie. W inspekcji o tym wiedzieli.
Zdaniem byłej pracownicy OIP udzielanie porad nie godziło też w interes PIP. - Podczas mojej pracy w Inspekcji też doradzałam, również związkowcom z różnych organizacji - stwierdziła.

Udzielanie porad w trakcie zwolnienia tłumaczyła z kolei zaleceniem lekarza.

- Po tym, co stało się na zakładowej wycieczce zamknęłam się w sobie i odizolowałam. Miałam lęki. Do swojego zakładu pracy wrócić nie chciałam, bo tam byli sprawcy. Mimo, że prosiłam o przeniesienie do innego okręgu, ówczesna Główna Inspektor Bożena Borys-Szopa tego nie zrobiła. Te porady były dla mnie formą terapii i szansą na spotkanie ludzi - mówiła na rozprawie kobieta zwolniona z PIP.

Była pracownica utrzymuje, że dyscyplinarne zwolnienie to zemsta za to, że złożyła do prokuratury w Sejnach zawiadomienie o rzekomym gwałcie na wycieczce. Postępowanie w tej sprawie - po wznowieniu - nadal w Sejnach się toczy.
Przedstawiciel Okręgowego Inspektora Pracy podtrzymał stanowisko, że kobieta nie mogła udzielać porad w OPZZ bez zgody GIP.

- Gdy wchodzą nowe przepisy osoby kontynuujące zatrudnienie powinny się do nich dostosować - mówiła pełnomocnik Inspekcji Pracy.

Stwierdziła też, że odpłatne udzielanie porad przez pracownika PIP w związkach zawodowych mogło budzić podejrzenia o stronniczość i rodzić konflikt interesów.

- Tego argumentu nie było w zwolnieniu dyscyplinarnym - upomniał sędzia Andrzej Jabłoński. - Sąd będzie rozpatrywał tylko te powody, które zostały podane w dokumencie rozwiązującym umowę o pracę.
Teresa Rynkiewicz, p.o. Okręgowego Inspektora Pracy w Opolu, podtrzymała też, że o tym iż ich pracownica udziela porad prawnych w OPZZ inspekcja dowiedziała się dopiero na początku marca.

- Jeden z inspektorów dowiedział się o tym na kontroli w Oleśnie - mówi. - Dlatego dopiero wtedy wystąpiliśmy do OPZZ na piśmie o potwierdzenie tego. Nie jest to zatem żadna zemsta.

Prowadzący rozprawę sędzia Andrzej Jabłoński zaproponował, by w pierwszej kolejności strony spróbowały dojść do ugody.

- Bylibyśmy gotowi na przykład zamienić zwolnienie dyscyplinarne na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron - zaproponowała Teresa Rynkiewicz.

Na propozycję nie zgodziła się jednak była pracownica inspekcji.

- Praca ta była dla mnie najwyższym dobrem - stwierdziła. - Chciałabym do nie wrócić.

Następna rozprawa odbędzie się 29 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska