Były dyrektor urzędu pracy w Namysłowie uniewinniony

Archiwum
Zbigniew Juzak był dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Namysłowie.
Zbigniew Juzak był dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Namysłowie. Archiwum
To już trzeci przypadek, kiedy namysłowskie starostwo przegrywa sprawę sądową z byłym powiatowym urzędnikiem. Płacą za to podatnicy.

Zbigniew Juzak był dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Namysłowie, ale pod koniec 2011 r., po przeprowadzonej w urzędzie kontroli, starosta postanowił go odwołać.

Julian Kruszyński zarzucał dyrektorowi pośredniaka, że wypłacał pracownikom podwójne wynagrodzenie. Jedno w ramach umowy o pracę, a drugie w ramach umów-zleceń za zadania, które wykonywali przy realizacji projektów unijnych, na które PUP zdobywał dotację.

- Prace nad tymi projektami były prowadzone w godzinach urzędowania - tłumaczył starosta Kruszyński.

Wówczas Juzak sam złożył rezygnację. - Uniosłem się honorem, bo jeśli ktoś nie chce ze mną współpracować, pomawia mnie i moich pracowników, to nie ma sensu dalej tego ciągnąć - tłumaczył i podkreślał, że wszystkie projekty były realizowane zgodnie z prawem.

Sprawą zajęła się też prokuratura, ale nie dopatrzyła się winy Juzaka. Wówczas starosta zdecydował, że sam oskarży byłego dyrektora o niedopełnienie obowiązków. Wynajął adwokata i złożył prywatny akt oskarżenia.

W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy w Kluczborku oczyścił Zbigniewa Juzaka z zarzutów (wyrok jest nieprawomocny). - Nie byłem na sali rozpraw podczas odczytywania wyroku i dopóki nie otrzymam go na piśmie, nie mogę się do niego odnieść - mówi starosta Kruszyński.

Dlaczego zdecydował się na prywatny akt oskarżenia?
- Powiat poniósł poważną stratę - do Wojewódzkiego Urzędu Pracy musimy zwrócić ponad 90 tys. zł dotacji, a ta kwota z odsetkami może sięgnąć 150 tys. zł. Jednak uniewinnienie pana Juzaka jest, paradoksalnie, wyrokiem dla nas korzystnym, ponieważ powiat w takim przypadku będzie mógł wystąpić do WUP o umorzenie tych należności.

Starosta dodawał też, że musiał wyczerpać w tym celu całą dostępną ścieżkę prawną, a samo umorzenie sprawy przez prokuraturę nie było w jego ocenia wystarczające.

- Pan starosta zaraz po swojej kontroli mówił o patologii, braku etyki, podwójnym płaceniu i innych nieprawidłowościach, więc teraz za wszelką cenę chce znaleźć winnego - uważa Zbigniew Juzak. - Nie wystarczyło mu, że prokuratura dwa razy umarzała sprawę i to nie z powodu jakiejś niskiej szkodliwości czynu, tylko z powodu niestwierdzenia przestępstwa. A o to, że trzeba zwracać pieniądze, postarał się sam pan starosta, przeprowadzając swoje kontrole.

Jak przypominał były dyrektor, w czasie realizacji projektów PUP miał 11 kontroli, w tym także z WUP, i nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. - Najgorsze jest jednak to, że aby udowodnić swoje racje, wydaje się mnóstwo publicznych pieniędzy. I to nie pierwszy raz - dodaje Juzak.

Chodzi m.in. o to, że starostwo wynajęło do sprawy Juzaka adwokata, ale też o inne sprawy, w których władze powiatu procesowały się z byłymi pracownikami, a które zakończyły się wypłatą wysokich odszkodowań z budżetu. Tak było w przypadku zwolnionych tuż po wyborach urzędników: Mariusza Jabłońskiego oraz sekretarza powiatu Aliny Białas.

Tylko za te dwie sprawy trzeba było zapłacić z budżetu około 60 tys. zł. Nie licząc kosztów wynajmu kancelarii prawnych...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska