Były polityk PiS-u ponownie stanął przed opolskim sądem

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Jarosław O. nigdy nie przyznał się do winy.
Jarosław O. nigdy nie przyznał się do winy. Fot.Paweł Stauffer
Przed Sądem Rejonowym w Opolu po raz drugi ruszył proces Jarosława O., byłego działacza PiS, oskarżonego o płatną protekcję.

- Zakopię się w spółki Skarbu Państwa, będę zmieniał zarządy i budował struktury dla nas - obiecywał w 2007 roku Jarosław O., ówczesny szef klubu Prawa i Sprawiedliwości w opolskiej radzie miasta (potem radny PO) i asystent ówczesnego wojewody z ramienia partii Jarosława Kaczyńskiego. Słowa te zostały nagrane przez agentów Centralnego Biura Śledczego, którzy zainstalowali podsłuch na jego telefonie, obserwowali go i nagrywali kolejne rozmowy. To m.in. dzięki temu opolska prokuratura postawiła Jarosławowi O. zarzut płatnej protekcji.

Właśnie ruszył jego ponowny proces w tej sprawie. W marcu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Opolu skazał go na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4. Nakazał mu również zapłacić 3 tys. zł grzywny oraz oddać około 5 tys. zł za - zdaniem sądu - wyłudzone delegacje. Obrońcy Jarosława O. odwołali się od wyroku. Sąd Okręgowy w Opolu podzielił część ich wątpliwości i nakazał powtórzyć proces. Według sądu odwoławczego, sąd pierwszej instancji m.in. z naruszeniem przepisów nie odtworzył zarejestrowanych przez CBŚ istotnych dla sprawy rozmów, nie ujawnił też podczas procesu źródłowych materiałów operacyjnych, a poprzestał na stenogramach z nagranych rozmów.

Według prokuratury do przestępstw miało dochodzić w latach 2006-2008. Jarosław O. miał m.in. powoływać się na swoje znajomości w Ministerstwie Skarbu Państwa i w ten sposób załatwiać swoim znajomym stanowiska w radach nadzorczych państwowych przedsiębiorstw. Przede wszystkim w PKS-ach: w Głubczycach, Kluczborku, Nysie, Strzelcach Op. i Opolu. Jak ustalono w śledztwie, w zamian za to nie brał pieniędzy, ale oczekiwał korzyści osobistych. Chodziło np. o możliwość wpływania na decyzje o dalszym zatrudnianiu swoich znajomych w tych firmach czy udzielania bądź nie absolutorium zarządowi.

Śledczy zarzucali też Jarosławowi O. wyłudzenie nieco ponad 4 tys. zł na szkodę przedsiębiorstwa Rafamet SA w Kuźni Raciborskiej, zajmującego się produkcją obrabiarek. Tam oskarżony zatrudniony był na umowę-zlecenie. Chodzi o zwrot pieniędzy za fikcyjne delegacje. Jak wynika z akt sprawy, oskarżony albo nie jeździł w podróże służbowe, a brał za to pieniądze, albo jeździł, ale załatwiał całkiem inne sprawy. Jarosław O. odpowiadać będzie za to wspólnie z Ireneuszem C., ówczesnym prezesem zarządu raciborskiego Rafametu. Ostatni zarzut dotyczył korupcji gospodarczej, czyli udzielenia korzyści majątkowej osobie na kierowniczym stanowisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska