Cała nadzieja w Leszku Millerze

Joanna Forysiak
Podstrefy Wabrzyskiej Strefy Ekonomicznej w Nysie nie będzie. Samorządowcy oskarżają wojewodę, wojewoda - poprzednie władze gminy.

W podstrefie, która miała powstać na 20 hektarach gruntu po Zakładach Urządzeń Przemysłowych II, poprzednie władze Nysy z burmistrzem Ryszardem Rogowskim widziały szansę przełamania recesji gospodarczej, ożywienia koniunktury i zmniejszenia szalejącego bezobocia. Zachętą do inwestowania w niej miały być wieloletnie ulgi podatkowe, na które mogły liczyć firmy z tytułu inwestycji i zatrudniania pracowników. Ale przewodniczący Sejmiku Województwa Opolskiego Norbert Krajczy twierdzi, że nie dojdzie do jej utworzenia. Dlaczego?
- Minister Tadeusz Donocik, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, który pilotował tę sprawę, stwierdził, iż dokumenty dotyczące tego projektu zostały przedstawione w Warszawie zbyt późno, by mógł nad nimi obradować Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów - powiedział przewodniczący Norbert Krajczy. - Do tego opinie ministra finansów i integracji europejskiej w związku z sytuacją finasów w budżecie państwa były negatywne, co oznacza, że powstanie strefy jest niemożliwe. A szkoda, gdyż już pojawili się w mieście przedstawiciele jednej ze znanych niemieckich firm samochodowych, którzy są zainteresowani utworzeniem w nyskiej strefie montowni części - stwierdził przewodniczący.

Norbert Krajczy uważa, że odpowiedzialny za tę porażkę jest wojewoda opolski, Adam Pęzioł, który trzy tygodnie zwlekał z wydaniem opinii popierającej działania władz Nysy. Podobnego zdania są członkowie poprzedniego zarządu miasta.
- Gdyby wojewoda Pęzioł się pospieszył, mielibyśmy tę strefę - powiedział Henryk Dziadkowiak, który jest autorem pomysłu powstania podstrefy Wałbrzycha i przeprowadzał w tej kwestii rozmowy z ministrami Januszem Steinhoffem i Jerzym Widzykiem. - Wszystko było już dopięte na ostatni guzik, dlatego działania wojewody wydają się grą na zwłokę.

Sam Adam Pęzioł odcinał się od zarzutów o opieszałość już podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nysie tuż przed wyborami parlamentarnymi. Wtedy to pierwszy raz pojawiły się pogłoski, że strefy jednak w Nysie nie będzie.
- Co miałem opiniować, te przedłożone mi dwa zdania, z których jedno było podrzędnie złożone? - mówił wtedy wojewoda "Radiu Opole". - Oczekiwałem na dokumenty, te natomiast dosyłano mi przez kilka dni na moje żądanie. Jestem urzędnikiem państwowym, nie mogę działać w próżni, dlatego nie mogłem zaopiniować powstania strefy ekomomicznej na terenach, do których gmina nie ma tytułu prawego - tłumaczył swoją decyzję Adam Pęzioł, dodając, że poparł tę inicjatywę niezwłocznie po uzyskaniu niezbędnych materiałów. Mirosław Pietrucha, rzecznik prasowy wojewody opolskiego, stwierdził natomiast w rozmowie z "NTO", że w czasie, gdy ważyły się losy strefy ekonomicznej, Rada Miejska Nysy była zajęta wybieraniem Ryszarda Rogowskiego po raz trzeci na stanowisko burmistrza, zarzucanie więc wojewodzie nonszalancji jest nie na miejscu.

Mimo hiobowych wieści inicjatorzy nie poddają się, całą nadzieję pokładając teraz w obietnicach wyborczych złożonych Nysie przez Leszka Millera podczas prawyborów parlamentarnych. - Będziemy walczyć do końca, na jednym podejściu się przecież nie kończy - zapowiada Henryk Dziadkowiak. - Przecież strefa ekonomiczna to jedyna szansa dla Nysy, powiatu, a może nawet i całego województwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska