Cecylia Gonet: - Ciężar kryzysu muszą ponosić wszyscy, nie tylko pracownicy

fot. Sławomir Mielnik
- "Solidarność" domaga się w 2009 roku podwyżki płac o około 8 procent - mówi Cecylia Gonet
- "Solidarność" domaga się w 2009 roku podwyżki płac o około 8 procent - mówi Cecylia Gonet fot. Sławomir Mielnik
Cecylia Gonet, przewodnicząca Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Śląska Opolskiego: - Trzeba bronić i pracy, i płacy.

W roku 2009 kryzys gospodarczy ma osiągnąć apogeum. Pracodawcy zapowiadają przymusowe zwolnienia i urlopy oraz skracanie czasu pracy. Co na to związki zawodowe?
- Proszę raczej zapytać, co na to rząd. Bo to on, a nie związkowcy, jest odpowiedzialny za zapobieganie kryzysowi. Ponieważ w komisji trójstronnej dialog praktycznie ustał, nie wiem, jakie są pomysły rządzących. My, związkowcy, będziemy robić swoje, czyli bronić praw pracowniczych.

- W warunkach kryzysu trzeba bardziej bronić wzrostu płac czy jednak utrzymania miejsc pracy?
- Trzeba bronić jednego i drugiego. "Solidarność" domaga się w 2009 roku podwyżki płac o około 8 procent. Oceniamy, że właśnie o tyle podniosą się w nowym roku koszty utrzymania w wyniku podwyżek cen energii elektrycznej, gazu i czynszów.
- Czy to na pewno są realistyczne żądania? Z czego pracodawcy mają podnosić pensje, jeśli produkcja będzie spadać?
- Odpowiem pytaniem. Z czego pracownicy mają płacić coraz wyższe ceny? Udało nam się wprawdzie wywalczyć od stycznia wzrost najniższej płacy z 1136 do 1276 zł, ale to ciągle bardzo mało. Jeśli społeczeństwo będzie miało mniej pieniędzy, to mniej będzie wydawało na konsumpcję. A wtedy gospodarka jeszcze bardziej zwolni i kryzys dodatkowo się pogłębi. I nie chodzi wyłącznie o luksusowe towary czy kupowanie nowego sprzętu AGD. Dochodzą do nas niepokojące sygnały, że piekarnie sprzedają mniej chleba. Takiemu ubożeniu ludzi musimy przeciwdziałać.

- Ale może czasem lepiej zamrozić płace na rok, niż doprowadzić zakład do upadłości, a załogę do utraty pracy?
- W każdym z zakładów związki będą indywidualnie oceniać sytuację i indywidualnie reagować. Jeśli - jak słyszę - Zakłady Koksownicze, gdzie od lat dbano o załogę i co roku przyjmowano nowych ludzi do pracy, mają teraz pełne magazyny koksu, to trudno tam windować płacowe żądania. Ale wszędzie, gdzie firmy nadal przynoszą zyski, nie mogą one być konsumowane wyłącznie przez pracodawców. Ciężar kryzysu muszą ponosić wszyscy, nie tylko załogi. I dlatego nie damy się zaszantażować żądaniami: albo rezygnujecie z podwyżek, albo zwalniamy ludzi.

- Jak wielu zwolnień trzeba się spodziewać na Opolszczyźnie?
- Na dokładne dane jeszcze za wcześnie. Pracodawcy często na razie nie ujawniają zamiarów na rok 2009. To, co szczególnie niepokoi, to plany nieprzedłużania umów z pracownikami, którzy podpisali je na czas określony, a te umowy wygasają z końcem bieżącego roku. W niektórych zakładach takie ruchy podwoją liczbę ludzi, którzy w przyszłym roku stracą pracę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska