Cena nie w cenie

Maria Szylska
Na opolskich targowiskach od tygodnia w truskawkach można przebierać. Ceny wahają się od 2 do 2,5 złotego za kilogram.

W "Frigoopolu", który w poprzednich latach prowadził na Opolszczyźnie największy skup truskawek, na razie pustki, plantatorzy jeszcze się nie pojawili.
Truskawki w tym roku sprzedaje się nawet na osiedlowych placykach, a handlarze dowożą świeży towar od rana do późnych godzin wieczornych. Ceny podobne są do tych targowiskowych.
- W tym roku nie podpisałem z "Frigoopolem" umowy i chyba dobrze na tym wyjdę - mówi Dieter Poprawa, który od lat zajmuje się uprawą truskawki. - Oferowane tam ceny w granicach 80 groszy nie pokryją mi poniesionych kosztów.

Jedna sadzonka - materiał powinien być kwalifikowany i pochodzić z dobrej szkółki - kosztuje od 30 do 40 groszy za sztukę. Na hektarze gruntu wysadzić trzeba ok. 45 tys. sztuk. Do tego dochodzą zabiegi agrotechniczne, nawożenie, nawadnianie, opłata za zerwanie, transport.
- Przy cenach skupu wynoszących od 60 do 80 groszy mógłbym za zebrany koszyczek płacić co najwyżej 60 groszy, ale za taką cenę nie znajdę nikogo do pracy. Wbrew pozorom to wcale nie łatwe zajęcie. Każdą truskawkę trzeba delikatnie i precyzyjnie oszypułkować, przebrać. Żeby załapać się na pierwszy gatunek, owoc musi mieć specjalną wielkość i odpowiednie wybarwienie - wylicza plantator. Ma nadzieję, że większość tegorocznej produkcji uda się mu sprzedać na wolnym handlu.

W gorszej sytuacji znajdują się ci plantatorzy, którzy podpisali z "Frigoopolem" umowy, bo zdani są na ceny dyktowane przez spółkę.
- Możemy skupować dziennie do 20 ton truskawki, ale na razie plantatorzy się nie zjawili. Trudno powiedzieć, co jest tego przyczyną: sądzę, że między innymi pogoda. Wysyp jest duży, ale na razie mamy do czynienia z wczesnymi odmianami, te późniejsze, przemysłowe dopiero dochodzą. Tymczasem nasza firma stawia plantatorom wysokie wymogi jakościowe - informuje Tomasz Meller, prezes opolskiego "Frigoopolu".
W spółce na razie nie ujawniają, po jakiej cenie będą owoce skupowane. - Obserwujemy, ile płaci konkurencja. Ich ceny utrzymują się w granicach od 60 do 80 groszy. My pewnie też więcej zaoferować nie możemy - uważa szef firmy, przyznając, że oferowana cena nie jest zbyt atrakcyjna, co wynika z kilku faktów: firma ponosi koszty związane z kilkumiesięcznym przechowywaniem surowca. W ostatnich latach pojawiał się materiał kiepskiej jakości - z kilograma truskawki zaledwie 600-700 gram owoców osiągało pierwszą klasę eksportową. Wreszcie o małej opłacalności decyduje niski kurs marki, co w przypadku eksportu ma spore znaczenie. - Firma po to funkcjonuje, by osiągać zyski, nie możemy do tej działalności dopłacać - mówi prezes Meller.

Sporo plantatorów usiłuje truskawki sprzedać w namysłowskiej Fabryce Lodów "Schöllera". - Niestety, chętnych odsyłamy z kwitkiem, bo nie zajmujemy się przetwarzaniem owoców, na swoje potrzeby produkcyjne wykorzystujemy musy i koncentraty - informuje Miron Jońca z działu zaopatrzenia.
Z urodzaju truskawek na razie cieszą się tylko ci, którzy je lubią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska