Przed meczem w szatni mówiliśmy, że dobrze by było już po spotkaniu ze Stalą zapewnić sobie utrzymanie - przyznał szkoleniowiec Victorii Krzysztof Job. - Udało nam się to, z czego się bardzo cieszymy, choć początek spotkania był w naszym wykonaniu zbyt nerwowy.
Wykorzystali to w pełni gospodarze. W 2. min groźnie strzelał Krystian Papatanasiu, ale na posterunku był bramkarz Victorii Krzysztof Bejcar. W 6. min nie zdołał jednak obronić uderzenia Tomasza Wawrzyniaka. Nasz zespół odpowiedział w 34. min po strzale z 16 metrów Radosława Dembińskiego.
W drugiej odsłonie oba zespoły stworzyły po kilka dobrych okazji do zdobycia bramki. - Gospodarze byli przez cały mecz bardzo groźni - zaznaczał trener Job. - Nam też się udało rozegrać kilka ciekawych akcji ofensywnych. Biorąc pod uwagę, że mecz toczył się w wielkim upale, trzeba pochwalić oba zespoły.
Moi podopieczni zostawili na boisku wiele serca oraz zdrowia i za to chylę przed nimi czoła. Na prowadzenie ponownie wyszli miejscowi. W 75. min rzut karny wykorzystał Papatanasiu (faulowany był były zawodnik Victorii i Skalnika Gracze Radosław Maciejewski).
Goście nie pogodzili się jednak z porażką. Wyrównał w 81. min Sebastian Sarzała. Co ciekawe bramki niemal w identyczny sposób - głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego - defensywny pomocnik Victorii zdobywał też w dwóch poprzednich spotkaniach.
- Sebastian nie jest zbyt wysokim zawodnikiem, ale mimo tego głową gra fantastycznie - przekonuje trener Job. - Bramki zdobyte przez niego w trzech kolejnych meczach były niezwykle ważne dla naszej, zakończonej powodzeniem, walki o utrzymanie. Można uznać, że sposób w jaki je zdobywał, czyli po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, stał się naszym znakiem firmowym.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?