Ceny jednakowe w całej Polsce?

Piotr Bębenek zastępca dyrektora AIP PO
Piotr Bębenek, zastępca dyrektora AIP PO. (fot. archiwum)
Piotr Bębenek, zastępca dyrektora AIP PO. (fot. archiwum)
Lato było ciepłe, a przyroda obdarowała nas płodami rolnym w dużo większych ilościach niż w poprzednich latach. Ich ceny mocno spadły, ale produktów w sklepach pozostały bez zmian.

Podniósł się więc krzyk producentów, aby na gotowych wyrobach pojawiała się informacja o kosztach ich wytworzenia.

Zobacz: Zarabiasz na lokacie? I z tego płacisz podatek!

Minister rolnictwa Marek Sawicki uznał, że musi z tą sprawą coś zrobić. Oznajmił - UWAGA!!!!!! - że wyśle do sklepów urzędników, aby skontrolowali ceny.

Jak ocenić ten pomysł?

Wprawdzie sprawa jak na razie ucichła, to jednak pan minister jest bardzo krytykowany za ten pomysł.

Sięgając do przeszłości takie pomysły mają dalekie korzenie. W 301 roku cesarz rzymski Dioklecjan wydał dekret, w którym zawarł maksymalne ceny na produkty. Tym samym cesarz swoim dekretem wskazał, ile będą kosztować produkty i dziwnym byłoby, gdyby kupcy stosowali niższe ceny niż te ustalone przez cesarza. Dekret nie obejmował tylko wysokości cen najwyższych, ale również najniższych cen np. za wykonywaną pracę.

Wszystkie płace i ceny miały być jednakowe w całym państwie. Tym, którzy nie przestrzegaliby edyktu i np. sprzedawali towary po wyższych cenach niż ustalone przez cesarza, groziła kara śmierci.

Mogła ona spotkać również tych kupców, którzy nie chcą sprzedawać swojego towaru po nieatrakcyjnych cenach, ukrywaliby go.

Zobacz: Nastroje konsumenckie idą w górę

Można zadać sobie pytanie po co to robić? Otóż w Rzymie takie rozwiązanie miało być sposobem walki z inflacją. Jednocześnie chronić ludność ubogą przed zawyżaniem cen produktów.

Czy odniosło to skutek?

Otóż nie. Pomimo wysokich kar nikt nie stosował cen ustalonych przez Dioklecjana. Na rynku obserwowano brak podstawowych produktów żywnościowych, za to kwitł czarny rynek, na którym jak łatwo się domyśleć ceny były dużo wyższe niż te z przed wprowadzeniem dekretu. Niestety cesarz Dioklecjan jak widać miał małą wiedzę o gospodarce i mechanizmach wolnorynkowych.

Idzie zima i może pomysł wprowadzenia tych informacji na polskich produktach zostanie zamrożony aż do wiosny, kiedy lody puszczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska