W maju i sierpniu gmina Nysa sprzedawała na otwartych licytacjach dwie pule działek budowlanych, leżących na tym samym osiedlu w Skorochowie pod Nysą, tuż obok siebie.
To dobra okazja do porównań, jak w ciągu niecałych trzech miesięcy zmienił się popyt na nieruchomości budowlane.
W maju działki mniejsze (6-arowe) sprzedawano w Nysie po 140–150 złotych za metr kwadratowy (do tego trzeba doliczyć VAT).
Działki większe (9-arowe) szły na licytacji po 160 – 170 złotych za metr. Na każdej licytacji o nieruchomość biło się co najmniej 10 chętnych, a część działek kupiły firmy, a nie osoby prywatne.
W sierpniu działki małe – 6-arowe też cieszyły się sporym zainteresowaniem, osiągając ceny ok. 145 złotych za metr. Gorzej było z działkami większymi. Jedna posesja o powierzchni niecałych 8 arów poszła w cenie zaledwie 99 zł za metr.
Działki większe (od 10 do 12 arów) sprzedawano w cenie ok. 110 – 120 złotych za metr. W jednym przypadku cena spadła do 86 złotych za metr, a jednej nieruchomości gmina nie sprzedała, bo do przetargu nikt nie stanął. W pozostałych chętnych było po 5–6 licytujących.
W Nysie spadek zainteresowania jest widoczny, a zakup działki to dopiero pierwszy krok w długim i skomplikowanym procesie budowy domu. Na schłodzenie rynku na pewno wpływają wysokie ceny materiałów w budownictwie i presja na wyższe stawki za robociznę. Część inwestorów wstrzymuje się z rozpoczęciem budowy, czekając na spadek wywindowanych cen drewna czy stali.
Według GUS roku średnia cena 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej mieszkania oddanego do użytkowania wynosiła na początku 2021 roku 5 tysięcy złotych. Przed pandemią pod koniec 2019 roku było to ok. 4,4 tysiąca, czyli 600 złotych mniej.
Najbardziej podrożały materiały wykończeniowe, potrzebne już pod koniec budowy. W przypadku budowy prostego i małego domu o powierzchni 100 metrów inwestor – osoba prywatna stoi przed koniecznością zdobycia dodatkowych nawet 100 tysięcy złotych. W przypadku kredytowania budowy pod zastaw hipoteczny nieruchomości taki wzrost kosztów stawia inwestora w trudnej sytuacji. Musi szukać dodatkowych pieniędzy, albo prosić bank o wyższy kredyt. Jak duża jest skala tego zjawiska? Zapytaliśmy kilka banków i nigdzie nie dostaliśmy odpowiedzi.
- Takich informacji globalnie niestety się nie zbiera – komentuje dr Przemek Barbrich, rzecznik Związku Banków Polskich.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?