Spis treści
– W tym roku musieliśmy się zmierzyć z kumulacją negatywnych zjawisk. Nie odnotowaliśmy odbicia po pandemii i lockdownach, a już przyszedł kryzys związany z wojną na Ukrainie i szereg konsekwencji gospodarczych wynikających z tego – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browary Polskie.
Czwarty rok z rzędu rynek piwa na minusie
Mówiąc o tych konsekwencjach Morzycki wskazuje na gwałtowny wzrost inflacji, a w przypadku branży na wzrost wszystkich kosztów produkcji piwa. – Począwszy od energii, która rosła i dalej rośnie w dynamice trzycyfrowej, do tego dochodzą składniki produkcji piwa, koszty pracy, koszty logistyki – wymienia i dodaje, że to wszystko powoduje, że ta presja kosztowa jest bardzo silna i siłą rzeczy przekłada się na końcową cenę produktu na półce.
– Im wyższa cena, tym mniejszy popyt, więc mamy do czynienia z sytuacją, gdzie czwarty rok z rzędu rynek piwa jest rynkiem spadającym. Przez wiele miesięcy tego roku znowu byliśmy na minusie, może nie tak głębokim, jak rok wcześniej, ale dynamika jest ujemna – mówi. – Był to jeden z najtrudniejszych okresów w historii branży piwowarskiej – dodaje.
O jakich spadkach mowa? Morzycki przyznaje, że jest on zauważalny i wynika z różnych powodów. – My to wiążemy ze wzrostem średniej ceny piwa. W bieżącym roku ta cena rosła mniej więcej w takim rytmie, jak inflacja, od stycznia to jest już kilkanaście procent w górę i perspektywa dalszego wzrostu jest również nieunikniona – tłumaczy.
Konsumenci oszczędzają, także na piwie
Morzycki przyznaje, że konsumenci coraz uważniej liczą swoje pieniądze w portfelu, rosną koszty życia, utrzymania, a nie zapominajmy, że wzrost cen nie ominął innych produktów spożywczych. – Piwo nie jest produktem pierwszej potrzeby, więc ktoś, kto musi uważniej liczyć pieniądze i planować domowy budżet, musi ograniczać inne wydatki, np. wyjścia do baru czy restauracji – mówi.
Morzycki przyznaje, że znajduje to potwierdzenie w wynikach, chociażby branży gastronomicznej, która również nie podniosła się jeszcze po kryzysie związanym z pandemią koronawirusa, a wiele lokali się zamyka, ponieważ nie jest w stanie udźwignąć obecnej sytuacji.
– Piwo jest takim produktem, którego sprzedaż jest siłą napędową innych sektorów gospodarczych – mówi i wymienia tutaj wspomnianą gastronomię czy mały handel, ponieważ to są te miejsca, które, jak wyjaśnia, „przeżywają bardzo trudne chwile”.
– Konsumenci w poszukiwaniu niższych cen udają się do sklepów wielkopowierzchniowych czy do dyskontów, a małe sklepy, w których sprzedawane jest 2/3 polskiego piwa, mają swoje problemy i tracą klientów – mówi. – We wszystkich tych obszarach znajdujemy się pod bardzo silną presją: rosnących cen oraz innych czynników, które powodują, że popyt słabnie – dodaje.
Mundial w Katarze pomógł branży?
Czy mistrzostwa świata w piłce nożnej w Katarze wpłynęły na sprzedaż piwa w Polsce? Morzycki przede wszystkim wskazuje na termin mundialu, ponieważ dotychczas odbywały się one w porze letniej, kiedy powstawały strefy kibica, ogródki piwne, gdzie ludzie zbiorowo oglądali mecze, a przy okazji spożywali piwo.
– Siłą rzeczy listopad i grudzień nie należą do miesięcy piwnego sezonu. To nie jest okres, w którym mamy ochotę na orzeźwienie, jak latem, więc nie widzimy wpływu mundialu na wyniki sprzedaży w listopadzie i w pierwszej połowie grudnia, a jeśli już jakieś są, to naprawdę minimalne – mówi.
Akcyza w górę. Cena piwa w 2023 roku wzrośnie
Morzycki przypomina w rozmowie z nami, że od przyszłego roku akcyza znowu wzrośnie, o kolejne 5 proc., gdyż podwyżki zostały zaplanowane przez rząd na kolejne 5 lat z góry, także w tej kwestii nie można mówić o zaskoczeniu, ponieważ ten rytm podwyżek był zaplanowany i przyjęty.
– Oczywiście można powiedzieć, że jednorazowo 5 proc. nie stanowi wielkiej podwyżki, ale należy na to spojrzeć w ujęciu długoterminowym, ponieważ ta podwyżka w przeciągu 5 lat wyniesie 40 proc. i jest ona nieuchronna, niezależnie od tego, jak rosną inflacja i inne koszty produkcji – tłumaczy.
– Podwyżka akcyzy stanowi kolejny impuls na jeszcze większą podwyżkę średniej ceny piwa na sklepowej półce. Wyższa cena na półce oznacza niższy popyt, ponieważ piwo ze wszystkich produktów alkoholowych jest najbardziej wrażliwe na cenę – mówi.
Morzycki podkreśla, że klienci bardzo mocno zwracają uwagę na cenę i potwierdzają to dane historyczne. – Zawsze wzrost ceny stanowił hamulec w popycie – podsumowuje.