Chata na emeryckie lata

Maria Szylska
Państwo Michalscy dwa razy wprowadzali się do własnego domu. Raz pod koniec lat 70. i drugi raz - przed pięcioma laty.

Dom jest jak z bajki. Skośny dach, przed nim przystrzyżony trawnik, studnia, drewniany płotek. Budowany był z myślą o synu. Ale kiedy młody Michalski zaczął pracować w sąsiednim województwie, rodzice pomyśleli, że ten nowo budowany będzie dla nich na emeryckie lata jak znalazł. Sprzedali poprzedni dom, wykończyli nowy, jeszcze dla syna starczyło na zakup mieszkania.
Poprzednia posesja Michalskich znajdowała się w sąsiedztwie. - Zawsze chciałem wykupić działkę obok, by nikt obcy się tu nie pobudował - mówi pan Jan. - Udało się w latach osiemdziesiątych. Stała niezagospodarowana przez kilkanaście lat. Już od dawna zdawaliśmy sobie z żoną sprawę, że stary dom jest dla nas zbyt duży. Syn rzadko przebywał w kraju, córka wyszła za mąż. Nam pozostały do utrzymania "hektary" powierzchni. A koszty z roku na rok rosły.
Pan Jan związał się z nowym miejscem emocjonalnie, bo włożył w jego budowę nie tylko serce, ale i własne umiejętności. Gdy wylicza co samodzielnie zrobił, okazuje się, że fachowa pomoc była mu potrzebna tylko przy stawianiu murów i instalacjach.

Sam robił wykopy pod ławy fundamentowe, zbroił, ocieplał, osadzał stolarkę, robił deskowanie na dachu, kładł wewnętrzne tynki. Budowa trwała półtora roku.
Michalscy zdecydowali się na projekt typowy, ale miejscowy architekt sporo na ich życzenie zmienił. Dzisiaj przyznają, że dokonaliby jeszcze innych przeróbek. Na pewno nie zdecydowaliby się na ogrzewanie gazowe (gaz płynny), bo okazało się ono drogie. Sezon kosztuje ich 2800 złotych. Wodę podgrzewają elektrycznym bojlerem. Pomieszczenia zaś dogrzewają kominkiem z wkładem. Według pana Jana niepotrzebny jest tak duży hol, zaś przydałoby się większe pomieszczenie gospodarcze i kuchnia. Jeden z pokoi na piętrze byłby lepiej wykorzystany, gdyby przez jego środek nie przebiegała ściana z wyciągiem spalin.

Mimo tych drobnych niedogodności dom jest wygodny. Na parterze ma salon z jadalnią i kuchnią oraz pomieszczenie gospodarcze i WC, na górze trzy sypialnie i obszerną łazienkę.
Pani Michalska nie pracuje od kilku lat, jej mąż lada chwila ma przejść na emeryturę. - Mam wiele planów z nią związanych. Syn będzie budował dom, już teraz mnie namawia, bym doglądał robót, a może i sam coś zrobił. Ogród - jeśli ma być zadbany -wymaga czasu.
Państwo Michalscy lubią spędzać czas przy kominku. Drewno na opał jest zawsze przygotowane. Gospodarz zdradza, że jego ulubionym miejscem jest kanapa na pięterku. - Wystarczy, że na 10 minut przyłożę głowę i już mogę sprawnie funkcjonować cały wieczór. Nie wiem tylko, czy przy nowych zajęciach wystarczy czasu na popołudniowe drzemki - zastanawia się przyszły emeryt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska