Chcą pomóc Mikołajowi

Mirosław Marzec
Stroiki świąteczne i lampiony można było kupić wczoraj przed kościołem w Głubczycach. Sprzedawały je dzieci z Franciszkańskiego Ośrodka Pomocy.

Akcja "Pomóc Mikołajowi" będzie trwać do 6 grudnia. Prowadzona jest przez Franciszkański Ośrodek Pomocy Dzieciom w głubczyckich podstawówkach oraz przedszkolach. Może się do niej przyłączyć każde dziecko, które na rzecz podopiecznych ośrodka zrezygnuje np. ze słodyczy lub jakiejś zabawki (niekoniecznie nowej) i przyniesie je do swojej szkoły lub do sklepów "Sarenka", które mieszczą się w Głubczycach przy ulicy Kościuszki 32 oraz Sobieskiego 11.

Wszystko to robimy w ramach naszej corocznej akcji "Pomóc Mikołajowi" - informuje "NTO" Barbara Majkowska, współorganizatorka akcji.

Dzieci z ośrodka nie tylko sprzedawały artykuły świąteczne, ale i same je przygotowały. W ciągu ostatniego tygodnia zrobiły 50 lampionów z małymi latarkami, kilkanaście stroików wigilijnych ze świecami oraz ponad 30 wianków adwentowych, które można zawiesić w oknie lub na drzwiach.
- Lampiony sklejałyśmy z gotowych części, które dowoził nam ojciec Paweł - mówią Ewa Jasińska i Paulina Świderska, podopieczne ośrodka. Do środka każdego z nich wkładaliśmy małą latarkę. Zrobienie czterech lampionów zajmowało nam godzinę czasu. Stroiki wigilijne robili chłopcy.

Największym zainteresowaniem wśród parafian, podążających na mszę, cieszyły się wianki adwentowe.
- Kupiłam dwa. Jeden dla syna i synowej, a drugi zostawię sobie - zdradziła Krystyna Pliszczak z Głubczyc. - Co roku kupuję od tych dzieci stroiki czy wianuszki. Zawsze w ten sposób chcę im pomóc.
Za zarobione pieniądze ojciec Paweł Tarnowski, który prowadzi głubczycki ośrodek, kupi swoim podopiecznym mikołajkowe prezenty.
- W ośrodku jest 28 wychowanków, i tyle paczek będę musiał przygotować - mówi ojciec Paweł. - Chciałbym, aby znalazły się w nich słodycze, ale przede wszystkim muszą być ciepłe czapki, rękawice, szaliki, może skarpety. Zobaczymy, ile będziemy mieli na to pieniędzy, bo na pewno od nich będzie uzależniona wielkość niespodzianek.
- Ja chciałbym dostać piłkę do nogi albo do kosza - zdradza "NTO" Paweł Bilik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska