Chcą zmusić rodziców, aby szczepili swoje dzieci

Redakcja
Problem współżycia w przedszkolach i żłobkach dzieci nie szczepionych ze szczepionymi to kwestia, czy mniejszość może stwarzać zagrożenie dla większości.
Problem współżycia w przedszkolach i żłobkach dzieci nie szczepionych ze szczepionymi to kwestia, czy mniejszość może stwarzać zagrożenie dla większości. PIOTR WARCZAK / Polska Press
Bez ważnych szczepień maluchy nie zostaną przyjęte do żłobków i przedszkoli? Na razie w regionie taki przepis nam nie grozi, ale coraz więcej samorządów jest za.

Pomysł, żeby nie przyjmować do publicznych placówek wychowawczych dzieci bez karty szczepień, zdobywa coraz więcej zwolenników. Po Krakowie i Poznaniu również radni Częstochowy przegłosowali stosowną uchwałę. Nowy przepis miałby wejść w życie od roku szkolnego 2016/2017. Na razie nie wiadomo jednak, czy do tego dojdzie, ponieważ rodzice, którzy nie szczepią dzieci, złożyli protest do wojewody, aby ten rozstrzygnął, czy jest to zgodne z prawem.
Na Opolszczyźnie na razie żaden samorząd nie zdecydował się na taki krok .

- Do tej pory nigdy nie było takiego tematu na forum rady miasta i mam nadzieję, że nigdy się on nie pojawi - mówi Marcin Ociepa, przewodniczący Rady Miasta Opola. - Ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem takiego rozwiązania, gdyż rodzice mają prawo podjąć decyzję, żeby nie szczepić swojej pociechy. Nie wyobrażam sobie, aby jakieś dziecko nie zostało z tego powodu przyjęte do żłobka lub przedszkola, było dyskryminowane.
Marcin Ociepa podkreśla, że przede wszystkim należy oddzielić od siebie dwie kwestie. - Jedna dotyczy tego, czy szczepienia są dobre czy złe, w co nie chcę się zagłębiać, nie jestem lekarzem. Druga - czy mamy prawo ograniczyć dostęp do placówek, które są statutowo przeznaczone dla dzieci, z powodu decyzji, jaką podjęli rodzice. Odpowiedź jest jedna: nie.

W 2014 r. nie zaszczepiło swoich pociech 362 Opolan. Z tego 70 osób powołało się na "przynależność antyszczepionkową", kolejne 26 odmówiło z powodu odrębności kulturowej, religijnej lub etnicznej, 22 to wyznawcy medycyny alternatywnej.

Najpierw, jeszcze w marcu, sanepid wystąpił z wnioskiem o ukaranie rodziców sześciolatka ze Strzelec Op., który nie otrzymał dotąd szczepionki przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi i polio. W drugim przypadku chodzi o dwulatka z Olesna, który do tej pory nie został zaszczepiony przeciw żadnej chorobie.
- Ostatnio nałożyliśmy też karę na rodziców dwójki rodzeństwa, również ze Strzelec Op. - mówi Urszula Posmyk, kierownik Oddziału Epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Jedno z dzieci to rocznik 2007, nie zostało zaszczepione przeciwko błonicy, krztuścowi, tężcowi i polio. Drugie, które urodziło się w 2013 r., nie dostało szczepionki przeciwko WZW B. Pierwsza dawka jest podawana wszystkim noworodkom w pierwszej dobie życia, w szpitalu, ale rodzice odmówili.

We wszystkich przypadkach na każdego z rodziców nałożono karę w wysokości 500 zł (według przepisów dostaje ją i matka, i ojciec), ale do tej pory żaden z rodziców jej nie zapłacił. Wszyscy złożyli odwołania, trafiły najpierw do wojewody, a następnie zostały przekazane do Ministerstwa Zdrowia, gdzie mają być rozpatrzone.

Kiedyś szczepienia przeciw chorobom zakaźnym przebiegały bez większych zakłóceń. Rodzice zgłaszali się na nie z pociechami w terminie i mało kto się wyłamywał. Potem pojawiły się jednak tzw. ruchy antyszczepionkowe i coraz więcej rodziców zaczęło szczepień unikać. Problem nasilił się niedawno, gdy w Polsce pojawiła się odra, choroba prawie zapomniana. I okazało się, że przywlokły ją z Berlina dzieci, które nie były szczepione.

- Ponieważ ani upomnienia, ani kary finansowe na niektórych rodziców nie działają, jestem za tym, żeby zastosować takie restrykcje, jakie chcą wprowadzić w Częstochowie, Krakowie czy Poznaniu - uważa Anna Matejuk, dyrektor wojewódzkiego sanepidu w Opolu. - Do szkół dzieci nie zaszczepionych nie można nie przyjąć, bo jest obowiązek szkolny.
Ale w przypadku żłobków i przedszkoli - czemu nie? Muszą tylko nad tym popracować prawnicy. To sprawa do załatwienia.
Anna Matejuk podkreśla, że nie szczepione dzieci stanowią ogromne zagrożenie epidemiologiczne np. dla tych koleżanek i kolegów, u których termin zaszczepienia jeszcze nie nadszedł lub musiał zostać przesunięty np. z powodu przeziębienia. Zagrożony jest też personel placówki, który kiedyś nie przechodził szczepień, bo nie było wtedy pewnych szczepionek.

- Zakaz przyjmowania do żłobków i przedszkoli jest co najmniej do rozważenia - mówi dr Wiesława Błudzin, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych. - Stawiałabym też na edukację, a nie na kary finansowe.

Przeciwny jest Patryk Jaki, poseł Solidarnej Polski. Wraz z posłanką Beatą Kempą wysłał w tej sprawie interpelację do Sejmu.

- W mojej ocenie to nie jest pomysł zgodny z prawem, to łamanie konstytucji - podkreśla Patryk Jaki. - Problem polega na tym, że szczepionki podaje się masowo, a nie zwraca uwagi na dzieci. Każde jest inne. Jest szereg państw, w których nie ma obowiązku szczepień dzieci. Podaję je na mapie na moim Facebooku. Nie róbmy z polskich rodziców wariatów, mają prawo obawiać się szczepień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska