Chcą zwiększenia kar dla żartownisiów wywołujących fałszywe alarmy bombowe

fot. Mirosław Dragon
W Bzinicy Nowej przez głupi kawał trzech nastolatków ewakuowano blok mieszkalny.
W Bzinicy Nowej przez głupi kawał trzech nastolatków ewakuowano blok mieszkalny. fot. Mirosław Dragon
W tym roku aż 12 razy na Opolszczyźnie wszczynano akcję ratowniczą po sygnałach o podłożeniu bomby. Żaden się nie potwierdził. Policja szybko namierzyła sprawców alarmów i chce, żeby karę ponieśli ich rodzice.

Antyterroryści z pirotechnikami i psami tropiącymi ładunki wybuchowe. Do tego ratownicy medyczni wspomagani przez służby pogotowia gazowego i wodociągowego. Tylko w tym roku ta armia ludzi aż 12 razy była wzywana do alarmów o podłożonych bombach. Za każdym razem fałszywych.

- Podczas ostatniej akcji w nocy z 13 na 14 grudnia musieliśmy ewakuować cały blok na opolskim Zaodrzu - relacjonuje st. aspirant Sławomir Szorc, zastępca naczelnika sekcji dochodzeniowo-śledczej z Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
- Jedna z lokatorek otrzymała telefon z żądaniem 10 tys. zł okupu. Rozmówca groził, że wysadzi mieszkanie, jeśli nie dostanie pieniędzy.

Mimo że dzwoniono z komórki na kartę, policjanci błyskawicznie ustalili jej właściciela. Okazał się nim 19-letni mieszkaniec powiatu leżajskiego w Podkarpackiem. "Żartowniś" podczas zakrapianej alkoholem imprezy chciał zaimponować kolegom, wybrał przypadkowy numer i zagroził wysadzeniem mieszkania. Trafiło na Opole.

- Nie ma dzisiaj czegoś takiego jak anonimowe połączenia. I nie ma znaczenia, czy chodzi o telefon komórkowy czy stacjonarny - wyjaśnia Piotr, informatyk jednego z krajowych operatorów telekomunikacyjnych. - Sieć telefoniczna jest tak skomputeryzowana, że po każdej operacji pozostaje ślad. Podobnie jak w komputerze. Dlatego policjanci łapią praktycznie sto procent takich telefonicznych idiotów.
- "Żart" 19-latka będzie go drogo kosztować. Poza fałszywym alarmem stawiamy mu jeszcze zarzut z kodeksu karnego - usiłowanie wymuszenia rozbójniczego. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności - dodaje st. asp. Szorc.

Spowodowanie fałszywego alarmu jest natomiast wykroczeniem. Najsurowsza kara, jaką może ponieść jego sprawca, to 30-dniowy areszt, grzywna do 1500 zł oraz nawiązka do 1000 zł. Ta ostatnia ma być dodatkową sankcją za niepotrzebną akcję ratowniczą.

Zdaniem policjantów dowcipniś, który wywołuje fałszywy alarm, powinien ponosić wszelkie koszty akcji ratowniczej. To byłaby dla niego najdotkliwsza kara.
- Bo każda taka akcja kosztuje od kilku do nawet ponad 10 tys. zł - wylicza jeden z opolskich antyterrorystów. - Przecież w tym czasie ktoś może naprawdę potrzebować pomocy karetki, pogotowia gazowego. Tymczasem ratownicy muszą przeczesywać budynki, szukając wirtualnej bomby. Każde zgłoszenie o podłożeniu ładunku musimy traktować poważnie!

Tymczasem zgodnie z obowiązującym dziś prawem kary aresztu i grzywien grożą jedynie sprawcom fałszywych alarmów, którzy mają skończone 17 lat. Tymczasem gros bombowych żartownisiów to małolaty, przeważnie 14-16-latkowie. W ich przypadku kończy się sądem rodzinnym i przyznaniem kuratora. Dlatego policjanci chcą, by za ich bezmyślność płacili rodzice. Grozi to między innymi trójce opiekunów gimnazjalistów z Bzinicy Nowej, którzy w listopadzie zrobili "bombowy kawał" lokatorce bloku.

- Popieram! Rodzice powinni pilnować takich chuliganów - oburza się pani Halina, jedna z mimowolnych ofiar żartownisia z podbrzeskiej Żłobizny.

14-letni uczeń Ochotniczego Hufca Pracy w połowie grudnia groził wysadzeniem placówki. Ewakuowano wówczas internat hufca, a nieprzespaną noc mieli właśnie lokatorzy pobliskich bloków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska