Chcemy naszych pieniędzy

Klaudia Bochenek
Przetwórnia mleka w Walcach od początku roku zalega swoim dostawcom z wypłatą blisko 250 tysięcy złotych.

Dwudziestu ośmiu rolników z powiatów prudnickiego i krapkowickiego (z pięciu wiosek: Strzeleczki, Dzierżysławice, Mochów, Mionów, Kujawy) za pośrednictwem opolskiego zarządu Samoobrony skierowało w tej sprawie wniosek do Prokuratury Okręgowej w Opolu.

- To skandal, żeby od kilku miesięcy nie płacić terminowo umownych należności za odebrany surowiec, ograniczając się jedynie do przesłania faktury - twierdzi przedstawiciel Samoobrony na Opolszczyznę, Zenon Tyma, który osobiście zaangażował się w sprawę. - Bez względu na powody, które doprowadziły do tak katastrofalnej sytuacji, jest to wyjątkowo perfidna działalność, obliczona na docelowe bankructwo wszystkich dostawców mleka. Przecież od każdej wystawionej faktury rolnicy muszą płacić trzyprocentowy podatek VAT, nawet jeżeli nie otrzymują należnych im pieniędzy. Żeby opłacić podatek zaciągają kredyty, których później nie mają z czego spłacać. A stąd już tylko krok do upadku gospodarstw.

Większość poszkodowanych rolników nie dostaje pieniędzy od kilku miesięcy, są jednak i tacy, którym mleczarnia nie płaci nawet od stycznia. - Do Okońskiego, jednego z kierowników przetwórni, chodzę regularnie co tydzień, ale do dzisiaj pieniędzy nie widać - żali się jeden z rolników, który nie chce ujawniać swoich personaliów na łamach prasy. - Dopóki pozostaję anonimowy, mogę mieć jeszcze nadzieję na odzyskanie swoich należności - dodaje. Inni dostawcy, mimo iż brakuje im na opłacenie podatków, również boją się jawnie walczyć o swoje. - U nas, w Mochowie cała wioska czeka na zwrot prawie 100 tysięcy złotych, ale ludzie nie chcą dochodzić swoich praw, bo wciąż łudzą się nadzieją, że pieniądze odzyskają.
- Przecież my nie żądamy Bóg wie czego, a tylko zapłaty za pracę naszych rąk - denerwuje się Adrian z Mochowa. - Może kwoty, o które się upominamy, dla niektórych mogą wydawać się śmieszne, jednak dla nas są to duże pieniądze. Bez nich nie możemy przecież prowadzić gospodarstw.

Część zdesperowanych dostawców postanowiła zmienić mleczarnię, jednak szybko okazało się, że to tylko pogarsza ich sytuację. - Kierownictwo firmy zapowiedziało, że w pierwszej kolejności należności zostaną zwrócone tym rolnikom, którzy z mleczarnią związani są umowami - wyjaśnia pan Józef z Dzierżysławic. - Ludzie jednak mówią, że szefostwo mleczarni ustnie rozwiązało umowy, przede wszystkim z drobnymi dostawcami. Teraz ci ludzie nie wierzą już, że kiedykolwiek zobaczą swoje pieniądze.

Poszkodowani rolnicy skarżą się, że są traktowani jak obywatele drugiej kategorii. - Dlaczego z nami tak postępują, dlaczego rolnik zawsze musi być traktowany jak gorszy?! - denerwuje się Adrian z Mochowa. - Okoński raz mi powiedział: "Lichy gospodarz, co pieniędzy nie ma. Jak nie masz pan na podatek, to sprzedaj pan krowę". A z czego niby później będę żył?
Zastępca prokuratora okręgowego w Opolu, Eugeniusz Tokarczyk, zapewnia, że sprawa zostanie wyjaśniona.

- Zbadamy okoliczności i powody, dla których spółka nie płaci rolnikom, i w zależności od tego, czy są to działania celowe, czy też niezamierzone, zostanie wszczęte postępowanie lub sprawa zostanie umorzona. Aby to sprawdzić, prokuratura ma miesiąc. Natomiast jeżeli chodzi o wypłatę należności, to kwestię powinien rozstrzygnąć sąd na drodze cywilno-prawnej. Jeżeli okazałoby się, że warunki umowy faktycznie nie zostały dotrzymane przez firmę, to poszkodowanym należałby się zwrot należności wraz z odsetkami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska