Chcesz zarobić, załóż komitet wyborczy

Marek Świercz
Kandydatów na członków komisji wyborczych zgłaszają komitety, które w ogóle nie wystawiły kandydatów do europarlamentu

Niezła fucha

Niezła fucha

W każdej komisji musi być co najmniej siedmiu członków, którzy mają pilnować przebiegu głosowania, a potem zliczyć głosy. Nie jest to praca na kilka godzin, bo nawet jeśli członkowie komisji dzielą się dyżurami (poranny i popołudniowy), to wieczorem wszyscy muszą się zebrać i otworzyć urnę. A potem być pod telefonem, gdyby w nocy okazało się, że trzeba poprawiać protokół. Ale w sumie warto. Przewodniczący komisji dostaje dietę w wysokości 165 zł, jego zastępca kasuje 150 zł, a szeregowy członek komisji - 130 zł.

Wśród kilkuset osób zgłoszonych do pracy w 69 komisjach wyborczych w Opolu jest ponad setka wystawionych przez trzy komitety, które nie biorą udziału w wyborach, bo nie zebrały dostatecznej liczby podpisów. Mimo to mogą delegować swoich przedstawicieli do komisji. - Takie są przepisy - potwierdza Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.

Zasada jest prosta: wystarczy zarejestrować w PKW w Warszawie komitet wyborczy. Tak zrobił między inymi Ryszard Galla, który nie po raz pierwszy wykorzystuje to, że nazywa się tak samo jak poseł mniejszości niemieckiej. Kiedyś wystawiła go w wyborach Samoobrona, teraz zarejestrował własny Komitet Wyborczy Wyborców Niezależni w Polsce. W eurowyborach nie startuje, ale będzie miał swoich ludzi w komisjach. Urn w Opolu będą też pilnowali przedstawiciele komitetu "Kocham Polskę" (nie wystawiają kandydatów w żadnym okręgu) oraz ugrupowania Naprzód Polsko - Piast (startuje tylko w okręgu katowickim).

- Przy okazji każdych kolejnych wyborów mamy takie przypadki - mówi dyr. Tkacz. - Poprzedni komisarz wyborczy Ryszard Janowski zwracał uwagę na to, że warto by było zmienić te przepisy, ale te apele pozostały bez odpowiedzi.

Po co partiom nie biorącym udziału w wyborach przedstawiciele w komisjach? Odpowiedź jest prossta: dla diety. Jest okazja do tego, by dać zarobić krewnym i znajomym. A być może przy okazji skaperować nowych zwolenników.
Ale, trochę paradoksalnie, czasem może się to przydać. Na przykład w gminie Ujazd do obsadzenia 7 komisji potrzeba było 42 osób zgłoszonych przez partie (siódmy członek to urzędnik delegowany przez burmistrza). I startujące partie zawiodły, zgłaszając tylko 20 osób. Sytuację uratowały... Polska Patriotyczna i Samoobrona Patriotyczna. Choć mało kto o nich słyszał (i pewnie nie usłyszy, bo w eurowyborach nie startują), dzielnie zgłosiły po jednym przedstawicielu do każdej z 7 komisji. A i tak brakowało jeszcze 8 członków i burmistrz musiał wyznaczyć ich spośród mieszkańców gminy.

- Nie wiem, czy osoby zgłoszone przez te dwie partie naprawdę w nich działają - ocenia sytuację sekretarz gminy Roman Więcek. - To zresztą nieważne. To też są mieszkańcy naszej gminy i tak należy ich postrzegać.

Jak to zjawisko wygląda w skali kraju? Trudno ocenić. Warto jednak przypomnieć, że we wszystkich okręgach listy wystawiło 10 komitetów. W jednym okręgu startują 3 kolejne. Ale w PKW zarejestrowało się łącznie 25 komitetów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska