Chciał odzyskać prawo jazdy. Teraz ma kłopoty z prokuraturą

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Paweł Kroll ma już prawo jazdy, a przy okazji proces o zakłócenie pracy organów ścigania.
Paweł Kroll ma już prawo jazdy, a przy okazji proces o zakłócenie pracy organów ścigania. Radosław Dimitrow
Paweł Kroll, rolnik z Żelaznej, znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia - zeznaje przeciwko niemu śmietanka prokuratorów i jeden policjant ze Strzelec Opolskich. Rolnik zawinił w ten sposób, że głośno domagał się wydania prawa jazdy, które przetrzymywała prokuratura.

Kłopoty Pawła Krolla, rolnika i budowlanego przedsiębiorcy, pojawiły się niespodziewanie na wystawie rolniczej.

Na lotnisku w Kamieniu Śląskim miał on tam własne stoisko. Gdy impreza się skończyła, a zwiedzający poszli do domów, Paweł Kroll zdecydował, że postawi piwo pracownikom. Zanim zasiadł z nimi do browaru, pozwolił jeszcze 8-letniemu synowi usiąść za kierownicę swojego auta.

- Chciałem, żeby spróbował na łące, jak to jest jeździć autem - mówi. - Uznałem, że nie ma w tym nic niebezpiecznego, bo to prywatny, ogrodzony teren. Ja byłem tuż obok syna i kontrolowałem sytuację.

Problem w tym, że naukę jazdy na łące widzieli ochroniarze, którzy pilnowali porządku na imprezie. Podbiegli do samochodu i wywiązała się awantura. Paweł Kroll, nie chcąc zaogniać sytuacji, odstawił auto i usiadł z kolegami do piwa.

Minęło pół godziny, gdy okazało się, że ochroniarze nie odpuścili i wezwali policję. Do stolika Krolla i jego pracowników podeszli mundurowi, wylegitymowali go i kazali mu dmuchać w alkomat. Wynik: 0,52 promila w wydychanym powietrzu, czyli mniej więcej tyle, ile po wypiciu dwóch piw.

- Zatrzymujemy pańskie prawo jazdy za jazdę po alkoholu - usłyszał od policjantów. Na nic zdały się jego tłumaczenia, że gdy jeździł z synem, był trzeźwy i dopiero teraz pije piwo.

Do sądu po raz pierwszy

Prawo jazdy Pawła Krolla zostało zatrzymane do czasu wyjaśnienia sprawy w sądzie. Termin rozprawy wyznaczono dopiero pod koniec sierpnia. To oznaczało, że przez dwa i pół miesiąca Kroll musiał obyć się bez prawa jazdy.

W tym czasie nie mógł jednak zarzucić gospodarstwa i pracy w firmie, bo to by oznaczało, że on, żona i trójka dzieci nie mieliby z czego żyć.

- Dlatego musiałem zatrudnić kierowcę, który mnie woził - przyznaje.

Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich już na pierwszej rozprawie oczyścił Pawła Krolla z zarzutów. Nakazał oddać mu dokument. Wyrok sądu uprawomocnił się w zasadzie od razu, więc podsądny Kroll odebrał z sądowego sekretariatu postanowienie i poszedł z nim do wydziału komunikacji w Opolu, gdzie powinno leżeć jego prawo jazdy.

I tu się zdziwił, bo okazało się, że dokumentu w wydziale nie ma. Prawdopodobnie strzelecka prokuratura zapomniała go przesłać do Opola. Pan Paweł poprosił więc żonę, by przewiozła go do Strzelec Opolskich, żeby wyjaśnić sprawę.

Prawa jazdy nie wydamy

Paweł Kroll pojawił się w strzeleckiej prokuraturze dokładnie 31 sierpnia o godz. 13.00. Wszedł do sekretariatu i przedstawił postanowienie sądu, żeby odebrać prawo jazdy.

I tu przeżył zdziwienie drugie - Iwona Kanturska, wiceszefowa prokuratury, która prowadziła jego sprawę, poinformowała, że choć dokument jest na miejscu, to go nie wyda.

- Usłyszałem, że postanowienie, które wydano mi w sądzie, nosi znamiona przestępstwa, czyli że dokument może być sfałszowany - relacjonuje Paweł Kroll. - Kompletnie zdębiałem, myśląc, że to jakiś żart! Stanowczo oświadczyłem, że mają mi oddać papiery i że bez nich nie wyjdę z sekretariatu.

Od tego momentu relacje śledczych i rolnika Pawła Krolla przestają się pokrywać. Pewne jest, że po około półgodzinnej wymianie zdań prokurator Kanturska wezwała policję, żeby pozbyć się petenta z sekretariatu. Potem powiadomiła dodatkowo funkcjonariuszy, że zakłócił on ład i porządek w urzędzie. W związku z tym w ubiegły poniedziałek Paweł Kroll ponownie stanął przed sądem. Tym razem musiał się tłumaczyć ze swojego zachowania w prokuraturze.

- Byłem zły, że prokurator Kanturska potraktowała mnie w tak arogancki sposób - przyznaje. - Powiedziałem, że skoro utrzymują się z moich podatków, to powinni mnie obsłużyć. Komentowałem przy tym, że prokuratorzy biorą się za maluczkich, a dużych oszczędzają. Mówiłem to stanowczo, ale nie krzyczałem. W końcu ja tam przyszedłem z wyrokiem sądu i tylko domagałem się tego, co mi się zgodnie z prawem należało.

Do sądu po raz drugi

Pan Paweł, choć "na prawie", znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Na ostatniej rozprawie w sądzie w Strzelcach Opolskich w kwestii jego bytności w miejscowej prokuraturze zeznawało trzech prokuratorów, w tym Iwona Kanturska, jeden pracownik prokuratury i policjant, który wyprowadzał go z sekretariatu.

Ten ostatni relacjonował, że Paweł Kroll był spokojny w obecności mundurowych. Nie stawiał oporu i dał się wyprowadzić za prawe ramię z pomieszczenia. Usuwanie niechcianego petenta odbywało się w obecności aż czterech mundurowych, bo policjanci wezwali posiłki.

Prokurator Iwona Kanturska zeznała w sądzie, że nie mogła wydać mu dokumentu, bo obowiązywała ją droga służbowa. Zgodnie z nią, podstawą do oddania prawa jazdy jest postanowienie sądowe, które powinno przyjść pocztą. Zeznała, że petent był arogancki, wulgarny, nie chciał jej słuchać i obrażał prokuratorów. Dlatego wezwała policję.

- Krzyczał: darmozjady, nieroby! - mówiła w sądzie. - Krzyki były słyszane w innych pomieszczeniach. Uniemożliwiał mi wykonywanie pracy. W kółko obrażał prokuratorów od takich, którzy biorą jego pieniądze za nic.

Sąd w Strzelcach Opolskich musi teraz wyjaśnić, czy słowa pana Pawła były krzykiem czy też tylko stanowczym tonem. Kwestia decybeli zdecyduje, czy Kroll zakłócił porządek w prokuraturze.

Obie strony zgodziły się tylko co do jednego: wnerwiony Paweł Kroll w sekretariacie nie blokował przejścia innym.

To była zemstaprokuratury?

Grzegorz Krygowski, obrońca pana Pawła z Kancelarii Adwokackiej Adwokata Romana Leśniaka, uważa, że śledczy ze Strzelec Opolskich ciągają go po sądach za to, że odważył się wyrazić opinię na temat jakości ich pracy.

- Mój klient spotkał się z sytuacją niczym nie uzasadnionej odmowy wydania prawa jazdy - tłumaczy Krygowski. - Nie powinno więc dziwić, że stanowczo domagał się wyjaśnień. Nie posunął się jednak do krzyku, a wymiana argumentów i powoływanie się na prawomocne orzeczenie sądu nie może być nazwane awanturą.

Henryk Wilusz, prokurator rejonowy w Strzelcach Opolskich, który jest przełożonym Iwony Kanturskiej, uważa, że postąpiła ona właściwie na każdym etapie sprawy.

- Nie mogła mu wydać prawa jazdy na jego żądanie, bo takie są procedury - tłumaczy. - A policję wezwała dlatego, że petent, protestując w sekretariacie, blokował pracę urzędu.

Prokurator Kanturska powiedziała w sądzie jedną bardzo istotną rzecz - że prawo jazdy było zdeponowane w sejfie prokuratury, bo takie są wytyczne.

O wytycznych obowiązujących prokurator Kanturską nic nie wie prokuratura okręgowa, która sprawuje nadzór nad strzelecką jednostką:

- Zgodnie z procedurami po zatrzymaniu prawa jazdy prokurator wysyła je do organu wydającego, czyli np. do starostwa - tłumaczy Lidia Sieradzka, rzecznik prokuratury okręgowej. - Prawo jazdy powinno tam trafić, zanim zapadnie wyrok w sądzie. Prokurator nie trzyma go fizycznie u siebie.

Sprawa Pawła Krolla w strzeleckiej prokuraturze zakończyła się ostatecznie tym, że odzyskał on prawo jazdy, ale tuż przed samym zamknięciem urzędu. Prokurator Kanturska tłumaczyła, że nie mogła wydać dokumentu prędzej, bo dopiero pod koniec dnia pracy przychodzi korespondencja z sądu.

To jeszcze nie koniec

Kancelaria, która reprezentuje Pawła Krolla, wystąpiła już do prokuratury o zwrot kosztów pierwszej rozprawy, wszystkich przejazdów i kosztów prawnych. Sam Paweł Kroll chce także, by w prokuraturze została przeprowadzona kontrola.

W strzeleckiej prokuraturze dostało się i dziennikarzowi. Iwona Kanturska kazała mi wyjść z gabinetu, pomawiając o fotografowanie akt, co jest zabronione. Na nic zdały się tłumaczenia, że dziennikarz nawet nie wyciągał aparatu.

- Od tego momentu proszę nie liczyć na jakiekolwiek informacje z prokuratury - zapowiedziała Kanturska.

25 marca w strzeleckim sądzie odbędzie się kolejna rozprawa w sprawie niepokornego Pawła Krolla. Grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska