Chciał się wyżalić

Witold Żurawicki
Funkcjonariusze policji obezwładnili Norberta P. i doprowadzili do sanitarki. Filmował to podstawiony reporter TV.
Funkcjonariusze policji obezwładnili Norberta P. i doprowadzili do sanitarki. Filmował to podstawiony reporter TV.
56-letni mieszkaniec Ligoty Dobrodzieńskiej wszedł wczoraj na dach swojego domu i zagroził, że się podpali.

W południe przy głównej drodze w Ligocie rozegrały się sceny jak z filmu sensacyjnego. Około godziny 9.00 pod jeden z domów zajechała furgonetka z policjantami z jednostki specjalnej z Opola. Funkcjonariusze wtargnęli na posesję i aresztowali ściganego listem gończym Tomasza P.

Kilka godzin później na dach domu wdrapał się 56-letni ojciec zatrzymanego, Norbert P. W jednej ręce miał pełną butelkę z jakimś płynem, w drugiej - zapalniczkę. Zażądał, by oprócz policji przyjechały media: telewizja, prasa.
- Syna mi zabrali! Teraz ja się spalę! - krzyczał do gapiów i policjantów.
Policjanci zawiadomili straż pożarną, pogotowie ratunkowe i pogotowie energetyczne, gdyż mężczyzna groził, że podpali także dom, więc mogła zaistnieć konieczność odłączenia posesji od sieci energetycznej.
- Twierdził, że musi się wyżalić na cały świat - mówi jeden ze strażaków.
Policjanci użyli fortelu: jeden z nich po cywilnemu chwycił kamerę i udawał reportera TV. Wówczas Norbert P. zgodził się zejść z dachu i porozmawiać z lekarzem. - Ale w obecności "reportera". Zaraz po tej rozmowie Norbert P. odprowadził gości do bramy i zamknął ją.
W tym momencie na posesję wtargnęli policjanci, po krótkim pościgu dopadli niedoszłego samobójcę w domu i skrępowali. W karetce Norbert P. został opleciony pasami bezpieczeństwa i pojechał do szpitala psychiatrycznego w Lublińcu.

- Jak wzięliście chłopa, to weźcie też dzieci. - Ja nie jestem w stanie opiekować się wnukami, bo jestem poważnie chora - nalegała jego żona. Jednak po konsultacji z lekarzem i strażakami zdecydowała się zaopiekować dziećmi.
Policja unika ujawnienia szczegółów całej sprawy. Nam udało się ustalić, że za kratami przebywają już obaj synowie Norberta P. Jeden został skazany prawomocnym wyrokiem m.in. za kradzieże i groźby karalne. Aresztowany wczoraj Tomasz P. już od kilku lat miał zatargi z policją, którą jego ojciec obciążał permanentnie (w różnych pismach do komend wojewódzkiej i głównej, a także do sądów i prokuratur) między innymi o to, że wskutek pobicia policyjną pałką doprowadziła do kalectwa Tomasza.

Mieszkańcy Ligoty Dobrodzieńskiej nie chcą rozmawiać ani o Norbercie P., ani o jego synach.
- To nieszczęśliwa rodzina. Dajcie im już spokój - żachnął się jeden z nich.
Norbert P. jest stałym klientem Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dobrodzieniu.
- Co miesiąc otrzymywał jakiś zasiłek. Jego żona dostaje rentę inwalidzką - mówi p.o. kierownik MGOPS Alicja Szafarczyk.
Norbert P. od 9 lat nie może znaleźć pracy, od kilku lat nie miał już też prawa do zasiłku dla bezrobotnych. Kilkakrotnie w sprawie swojej trudnej sytuacji życiowej monitował w różnych gazetach i w telewizji regionalnej.
- Chciał koniecznie podzielić się tą swoją biedą, znaleźć jakiegoś wyrozumiałego słuchacza - podkreślają w M-GOPS.
Ale pracownice tej placówki pamiętają też, że Norbert P. kilkakrotnie nie wyjechał do Częstochowy na badania lekarskie w sprawie renty. Tłumaczył się brakiem pieniędzy na bilet.
- Bywało, że gdy były jakieś kłopoty z przyznaniem zasiłku, wyzywał nas od złodziejek - wspominają pracownice MGOPS. - Często podanie o kolejny zasiłek rzucał na biurko i bez słowa wychodził. Straszył nas radiem, telewizją i gazetami, jeśli nie otrzyma pieniędzy. Raz zagroził, że jeśli jego prośby zostaną odrzucone - przyniesie kanister z benzyną i spali się w naszym ośrodku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska