Chciał tylko pomóc koledze...

Monika Kluf
Za poparcie kandydata z platformy SLD-owski szef kluczborskiej rady miasta o mało nie wyleciał z partii.

Sprawa wyszła na jaw, kiedy w piątkowej "NTO" sprzed tygodnia ukazał się artykuł "Sojusz Platformy", z informacją, że Piotr Grabuś, przewodniczący kluczborskiej rady miejskiej, rekomendowany na to stanowisko przez SLD, wpisał się na listę wspierających Platformę Obywatelską. Lista ta upoważniała do wzięcia udziału w prawyborach, które odbyły się w ostatnią sobotę w opolskim "Okrąglaku".
Oprócz Grabusia wpisała się na tę listę także większość pracowników Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Krzywiźnie, w której Grabuś jest prezesem zarządu.

W szeregach opolskiego sojuszu zawrzało. Poseł Jerzy Szteliga stwierdził, że zachowanie Grabusia to nielojalność albo zwykła głupota polityczna. Uznał, że popierając platformę, Grabuś złamał statut własnej partii. A za to kara powinna być tylko jedna - sąd partyjny i cofnięcie Grabusiowi rekomendacji SLD na stanowisko szefa kluczborskiej rady miasta. A potem rezygnacja z tej funkcji i wykluczenie z szeregów SLD.
- Jeśli poparł platformę nie do końca świadom tego, co czyni, jest człowiekiem naiwnym - grzmiał poseł Szteliga. - A jeśli poparł ją z pełnym przekonaniem, utracił wiarygodność nie tylko jako polityk.
- Dla nas to też był szok - mówi Władysław Kaczor, przewodniczący kluczborskiej rady miejsko-gminnej SLD.
- O całej sprawie dowiedzieliśmy się z gazety. Potem przez cały dzień odbieraliśmy telefony od członków, a przede wszystkim od sympatyków SLD. "Jak tak można" - mówili - "to bezmyślność". I domagali się wyciągnięcia konsekwencji - opowiada Kaczor. Jeszcze w piątek zwołaliśmy zebranie, na które wezwaliśmy Piotra Grabusia.

- Nigdy bym nie przypuszczał, że wokół tego zrobi się taki szum - przeżywa swoją wpadkę Grabuś. Poparłem człowieka, a nie platformę - zarzekał się SLD-owski przewodniczący kluczborskiej rady miasta w rozmowie z dziennikarzem "NTO" i tym samym próbował przekonać partyjnych kolegów.
A człowiek, którego poparł, to Leszek Korzeniowski, właściciel firmy "Flora" z Praszki. Był jednym z dwudziestu kandydatów platformy, który walczył w prawyborach o pierwsze miejsce na liście kandydatów PO do Sejmu. I było pewne, że to miejsce przypadnie właśnie jemu, biorąc pod uwagę ilość deklaracji uprawniających do udziału w prawyborach, z terenu powiatu oleskiego.
Deklaracje te gremialnie podpisywali pracownicy firm współpracujących z "Florą". A jedną z takich jest kierowana przez Grabusia Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w podkluczborskiej Krzywiźnie.

Pracownicy spółdzielni nie wypierali się udzielonego Korzeniowskiemu poparcia. Ale przedstawiać się nie chcą. Mówili, że podpisali, bo znają człowieka, wiedzą, kto to i co sobą reprezentuje. Bo od "Flory" spółdzielnia od lat bierze nawozy. A "Flora" kupuje od spółdzielni rzepak. I płaci w terminie. - A to najważniejsze. Bo jak firma dobrze stoi, to też dla pracowników dobrze - mówi anonimowo jeden z pracowników RSP.
Ktoś wziął parę deklaracji do domu. Wpisały się całe rodziny.
- Ja mam lewicowe poglądy, ale mogę innego poprzeć, jeśli mi się podoba, tak czy nie? - pyta napotkany pod miejscowym barem inny pracownik spółdzielni. - Sam też podpisy zbierałem, z własnej woli - podkreśla.

Ile osób w Krzywiźnie popiera platformę, nikt dokładnie we wsi nie wie. Nie liczył też deklaracji Piotr Grabuś.
- Przywiózł je pan Korzeniowski. Ja tylko powiedziałem ludziom, o co chodzi, i że kto chce udzielić poparcia, niech to zrobi. Deklaracje były wyłożone w biurze i pomieszczeniach socjalnych. Ja nikogo do niczego nie zmuszałem.
To samo mówią pracownicy spółdzielni. Twierdzą, że kto chciał, podpisał. Bez straszenia. Bo u nich w firmie takie stosunki nie panują. A Grabusia uważają za dobrego szefa.
- Ani piwa nie obiecywali, ani kiełbasy - mówi jeden z pracowników. Tylko powiedzieli, że na prawybory autobus podstawią.

W ostatnią sobotę pod "Okrąglak" podjechały autobusy z Praszki i Kluczborka...
- Ja w prawyborach nie miałem zamiaru brać udziału i nie brałem. Ani potem w wyborach głosować na pana Korzeniowskiego - przekonuje Grabuś. Po prostu znam człowieka. 15 lat jego firma "Flora" współpracuje z naszą spółdzielnią. Wiedziałem, że bliskie są mu sprawy wsi i rolnictwa, i że dobrze by było, żeby na liście kandydatów platformy, która sprawami rolnictwa niespecjalnie się zajmuje, był polityk, który o te sprawy będzie dbał i się na nich zna. Tylko tyle. Nigdy nie zamierzałem przystąpić do platformy. I poglądów też nie zmieniłem. Zresztą, co tu dużo mówić, po prostu, chciałem pomóc koledze, którego znam od lat, z którym współpracuję i z którym mam pewne układy. Partnerskie.
- To moje pojedyncze wsparcie na prawdę nic nie znaczyło - upiera się dziś Piotr Grabuś. - Tak mi się przynajmniej wydawało...
Grabuś jest w ogóle zaskoczony, że taki się wokół tej sprawy zrobił szum. Podejrzewa, że było to czyjeś celowe działanie. Czyje?
- To prawdopodobnie ktoś z platformy, kto też walczył o miejsce na liście i chciał tę sprawę wykorzystać, żeby zaszkodzić Korzeniowskiemu, jako silnemu kontrkandydatowi.
Przed kolegami z lokalnego koła sojuszu Piotr Grabuś złożył samokrytykę, okazał skruchę i...

- Otrzymał ustną naganę partyjną, w obecności członków naszego zarządu - określił szczegółowo wymiar kary Maciej Mularczyk, przewodniczący rady powiatu SLD. - Poseł Szteliga chciał podejść do sprawy nieco bardziej rygorystycznie. Ale naszym zdaniem pan Grabuś na więcej nie zasłużył. Ustaliliśmy, że opublikuje w prasie oświadczenie, w którym wycofuje swoje poparcie dla pana Korzeniowskiego i zaznaczy, że popiera jedynie Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wtedy nie cofniemy mu rekomendacji.
Koledzy Grabusia z kluczborskiego sojuszu liczą też na to, że rozsierdzonemu zachowaniem ich kolegi posłowi Sztelidze, który w tej chwili jest za granicą, przez ten czas złość przejdzie i nie będzie naciskał na wyrzucenie Grabusia z partii.
- To by nie było dobre - mówi szef gminnego koła SLD Władysław Kaczor, jest jednocześnie członkiem zarządu miasta. - To by zaburzyło układ sił w radzie miejskiej. Trzeba by wybrać nowego przewodniczącego.
- Nieświadomy był, to raz - mówi o Grabusiu Maciej Mularczyk. - Jest to polityk, owszem, ale też człowiek, to dwa. Poza tym my dobrze wiemy, że komuś z platformy zależało na nagłośnieniu tej sprawy, żeby swojemu zaszkodzić.
- Owszem, źle to wyszło. Ale to, że pan Korzeniowski prosił o taką przysługę Grabusia, o którym wie, że jest członkiem SLD, też nie było to poważne - uważa Władysław Kaczor. - Grabuś zachował się dziecinnie. Sam sobie zaszkodził. Ale to nie była nielojalność, tylko zwyczajna niefrasobliwość.
Wczoraj w "NTO" ukazało się oświadczenie, w którym Piotr Grabuś wycofał poparcie dla swojego kolegi z platformy. Leszek Korzeniowski wygrał prawybory platformy na Opolszczyźnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska