Odbywało się to bez wiedzy i zgody redakcji. O pierwszym takim przypadku poinformował nas Czytelnik z Wołczyna (prosił o anonimowość). Kupił rano gazetę w kiosku przy ul. Słowackiego. - Byłem zdziwiony, kiedy - po przyjściu do domu z dodatku "NTO" "Tydzień u Nas" wysypały się ulotki znanych mi osób kandydujących z listy SLD. Wiem, że zgodnie z ordynacją wyborczą do tego sposobu prowadzenia kampanii jest potrzebna zgoda wydawcy czy redakcji i postanowiłem to sprawdzić, dzwoniąc do was.
Na sygnał od Czytelnika natychmiast zareagował nasz dział kolportażu. Sprzedawanie gazety z ulotkami wyborczymi bez zgody redakcji było działaniem bezprawnym. - Pojechaliśmy do kiosku, w którym nasz Czytelnik kupił "NTO" z SLD-owskimi reklamówkami - mówi Zbigniew Lech z działu kolportażu. - Nie przedstawiając się, kupiliśmy gazetę. W środku były wyborcze ulotki miejscowych kandydatów Sojuszu.
Na pytanie, skąd się tam wzięły, sprzedawczyni tłumaczyła najpierw, że dostała je razem z "NTO" od "Ruchu". Kiedy pracownicy kolportażu zagrozili, że tam zadzwonią, przyznała zdenerwowana, że przyniósł je jakiś młody człowiek, którego nie zna, i że nie był to nikt z widniejących na reklamówkach. Poprosił, żeby trochę ich rozdać. Kilka minut później kiosk był zamknięty, a kiedy ponownie go otworzono, SLD-owskich ulotek już nie było.
- Przyszedł jakiś młody człowiek, zapytał, czy nie mogłabym rozdać tych ulotek znajomym. Ktoś kupował "NTO", no to położyłam ulotkę na gazecie. Sprzedałam tak może parę gazet. Nie myślałam, że to coś złego? - mówi sprzedawczyni z kiosku, jak się okazuje teściowa jednego z kandydatów z ulotki, który startuje do rady gminy w Wołczynie - Dariusza Rokity (nie udało nam się z nim wczoraj skontaktować). - On mi tych ulotek nie dawał, nic o tym w ogóle nie wie. Gdybym wiedziała, że to taki problem, nigdy bym tych ulotek nie wzięła.
W bloku przy Słowackiego mieszka Jerzy Muraszko, zastępca przewodniczącego rady powiatowej Sojuszu i przewodniczący rady gminy SLD. - Nie pierwszy raz startujemy w wyborach, znamy zasady kampanii i nikt z nas nie próbowałby rozprowadzać ulotek w ten sposób i to bez zgody redakcji czy wydawcy. Nie wiem, kto mógł to zrobić. Może ktoś w przypływie żarliwości. Albo to jakaś prowokacja. Zapewniam, że natychmiast podejmiemy działania, żeby wyjaśnić tę sprawę. A na razie pozostaje nam przeprosić "NTO" i jej Czytelników za to, że w taki sposób uzyskali te ulotki.
Inny Czytelnik z Kluczborka pokazał nam wczoraj egzemplarze "NTO" z ulotkami wyborczymi Zygmunta Nemsia, kandydata SLD do kluczborskiej rady gminy, które wczoraj i przedwczoraj rano, kupił w kiosku przy ul. Krakowskiej w Kluczborku, prowadzonym przez jego żonę. - Niedużo tego poszło, nie wiedziałem, że to jest niedozwolone - tłumaczył się nam kandydat.