Chleb drożeje i marnieje

Redakcja
- W naszym chlebie nie ma chemii, ale to ma swoją cenę - mówi Arkadiusz Konfisz, syn Ryszarda.
- W naszym chlebie nie ma chemii, ale to ma swoją cenę - mówi Arkadiusz Konfisz, syn Ryszarda. Paweł Stauffer
Nie damy rady utrzymać obecnych cen pieczywa, będą podwyżki - mówią piekarze. A ludzie jedzą chleba coraz mniej.

Dla wielu osób dobry chleb na zakwasie to już towar luksusowy. - Moja piekarnia mieści się w raczej ubogiej dzielnicy Opola - mówi Ryszard Konfisz. - Od dwóch lat nie robiłem podwyżki, ile razy już byłem bliski tej decyzji, to spoglądałem na emerytki, które przychodzą do piekarni z odliczonymi pieniędzmi po bochenek. Nie mogłem im tego zrobić i podwyższyć ceny. Ale teraz to się już nie da!

Podobnie mówi Małgorzata Wróblewska prowadząca piekarnię w Nysie (obsługuje 9 sklepów). - Koszty produkcji pieczywa rosną - wyjaśnia. - Mąka drożeje, ale staramy się negocjować ceny, korzystać z ofert nowych dostawców, którzy dopiero zdobywają rynek. W sumie koszty wszelkiej mąki (razowej, żytniej, pszennej i innych - dop. aut) wzrosły o około 12 procent w ciągu roku.

Ryszard Konfisz dodaje: - Z surowców drożeje wszystko: poza mąką - dodatki takie jak ziarna, płatki, a nawet zwykła sól. Muszę też skalkulować ceny paliwa i gazu. Za paliwo co pięć dni płacę około 300 zł, za gaz do pieca chlebowego - miesięcznie 5 tysięcy! Tańszy byłby węgiel, ale postawiłem na ekologię... Ludziom też co roku podwyższam pensję o poziom inflacji, bo nie chcę, żeby pracownik nie miał co do gara włożyć i źle pracował. Jeśli nie podniosę ceny pieczywa, to po prostu zacznę do interesu dokładać.

Czytaj też**Co zdrożeje, a co będzie tańsze w 2013 roku**

Ale dla piekarzy produkujących chleb na tradycyjnym zakwasie podjęcie decyzji o podwyżce nie jest łatwe, mimo oczywistych kalkulacji. Bo gdy pieczywa w Polsce sprzedaje się coraz mniej, to w supermarketach klienci sięgają coraz częściej po "dmuchane" bułeczki i chlebki. Są pieczone przy sporym udziale chemii i polepszaczy, dzięki temu są o wiele tańsze. Mała bułka w supermarkecie kosztuje 25 groszy. W tradycyjnej piekarni - około 70 gr.

- Teraz chleb żytni w naszej piekarni kosztuje tyle, co kostka przyzwoitego masła, czyli 4 złote! - mówi Jan Karkot z Dobrzenia Wielkiego - Zwyczajnie nie stać mnie już na dobry chleb. Kupuję pieczywo w markecie - 2 złote za bochenek.

- Ile razy przechodzę obok półek z bułkami w marketach, nie mogę sobie sama wytłumaczyć: jak oni robią kalkulację, że mają tak niskie ceny? - zastanawia się Małgorzata Wróblewska, prowadząca tradycyjną piekarnię w Nysie.

- Nie da rady tego zrobić bez polepszaczy i spulchniaczy, które sprawiają, że buła rośnie, choć waży tyle co piórko i użyto do jej wypieku mało surowców - tłumaczy inny piekarz z tradycjami, Ryszard Konfisz z Opola.

A ludzi na drogi chleb na zakwasie zwyczajnie nie stać.
- Jeśli kupię dobry swojski chleb, to cała moja 4-osobowa rodzina zjada go w jeden dzień, choćby z masłem - mówi Maryla Ros z Opola. - Ale następny chleb kupuję już w markecie, a nie w piekarni, bo jest dwa razy tańszy. I niestety dwa razy gorszy - po jednym dniu staje się gliniasty. Dlatego też i mniej się go zjada...

W 2012 r. statystyczny Polak zjadł 52 kilo chleba, rok wcześniej - 53 kg. Jemy dziś o 40 kg mniej pieczywa niż dwadzieścia lat temu!

- Po pierwsze, widząc, jak chleb drożeje, staramy się go nie marnować. To już nie czasy, gdy chlebem karmiło się kury czy świnie - mówi Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum Adama Smitha. - Na dodatek Polacy zmienili styl życia i dietę.

Zupy nie zagryza się już chlebem, na drugie śniadanie coraz rzadziej robi się do pracy kanapki. Chleb często zastępowany jest kaszami, ryżem czy chrupkami bądź batonikami.

- Widzimy te trendy - potwierdza Małgorzata Wróblewska z nyskiej piekarni. - Rok, dwa lata temu pracowaliśmy na dwie zmiany, aby nadążyć z produkcją pieczywa. Dziś - na jedną zmianę. Produkujemy za to więcej drożdżówek i ciasteczek, bo te cieszą się coraz większym powodzeniem. Być może ludzie nie mają czasu na robienie kanapek i wydają pieniądze na drożdżówki.

Coraz częściej też piekarnie, żeby nie marnować chleba, decydują się go sprzedawać następnego dnia po niższej cenie. Nieraz za złotówkę.

- Efekt jest taki, że wiele osób świadomie rezygnuje z kupna ciepłego bochenka, by kupić go dzień później - przyznaje Ryszard Konfisz. - Bo dobry chleb nie traci nic na wartości i na smaku przez dobę, nawet dwie. Klient więc oszczędza, ale piekarz ma coraz mniejsze zyski...

Andrzej Sadowski zauważa, że zmianę stylu odżywiania Polaków widać nie tylko na przykładzie chleba, ale także ilości spożywanego mięsa - jego też jemy coraz mniej. To tendencje nieodwracalne. Nie dziwią więc go prognozy, że w 2013 r. Polak może zjeść nawet niecałe 50 kg chleba. A to oznacza, że kolejne tradycyjne piekarnie będą plajtować. W ub.r. z rynku zniknęło około 400 piekarni.

Tymczasem dietetycy namawiają do spożywania dobrego, pełnoziarnistego chleba pieczonego na zakwasie.

- Dostarcza energii, a przede wszystkim jest bogatym źródłem witamin z grupy B, które wzmacniają układ nerwowy, mięśniowy oraz mają sporo błonnika, który sprzyja pracy układu pokarmowego - podkreśla Magdalena Kultys, opolska dietetyczka. I zaleca, aby jeść codziennie od dwóch (drobne kobiety) do pięciu (pracujący fizycznie mężczyźni) kromek pełnoziarnistego, tradycyjnego chleba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska