Chłopcy nie do bicia

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Opolscy drugoligowcy nie rozstrzygnęli ostatnich pojedynków na swoją korzyść, ale pokazali, że nie są chłopcami do bicia.

Po tej kolejce sytuacja drużyn z Opolszczyzny w ligowej tabeli jest, krótko mówiąc, nie do pozazdroszczenia. Obie znajdują się w strefie spadkowej i o ile Odra musiała się liczyć z taką perspektywą, to dla Włókniarza jest to zupełne zaskoczenie. - Nie ma punktów, są porażki - przyznają zgodnie Jan Furlepa i Marian Kurowski. - Trzeba się pogodzić z tym, że teraz walczymy o utrzymanie, ale to może się zmienić po dwóch - trzech meczach - dodaje Furlepa.

Występujący przed własną publicznością kietrzanie tylko zremisowali z beniaminkiem z Jaworzna. Miejscowi dwukrotnie przegrywali w tym meczu, ale za każdym razem potrafili doprowadzić do remisu. Sami byli sobie jednak winni, gdyż stworzyli kilka dogodnych sytuacji bramkowych, których nie wykorzystali. - Ten mecz bardzo chcieliśmy wygrać i to nas usztywniło - komentował trener Furlepa. - Chwała jednak chłopcom za to, iż nie spasowali i wyciągnęli remis. Po strzeleniu drugiej bramki sam ich stopowałem, gdyż strasznie chcieli rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść i mogło się to skończyć nawet porażką.

Włókniarz w ostatnich trzech meczach strzelił pięć bramek i wydaje się, że trener kietrzan znalazł sposób na odblokowanie napastników. Bardzo aktywny był Rak, który zdobył bramkę i wywalczył rzut karny, oraz Bałuszyński, imponujący spokojem i doświadczeniem. - Gdyby trafili jeszcze przynajmniej w jednej sytuacji, to byłoby zdecydowanie lepiej - powiedział Furlepa.
Sen z powiek spędza jednak szkoleniowcowi gra defensywna. Już w drugim meczu fatalny w skutkach błąd popełnił Harasiuk, a - jak przyznaje szkoleniowiec Włókniarza - to newralgiczna i najważniejsza pozycja na boisku. - Mam twardy orzech do zgryzienia, gdyż zawodzą bramkarze i trzeba będzie mieć "nosa" przed meczem z Jagiellonią. - Szukam rozwiązania, które ustabilizuje obsadę bramki, dlatego w sparingu z amatorską kadrą województwa wystąpi Warzecha. Nie wykluczam także wypróbowania młodego Podolaka - dodał.

W spotkaniu ze Szczakowianką liczono bardziej na drugą linię, która nie zagrała najlepiej. - Wierzę w możliwości Jasińskiego, bo na wiele go stać - mówił Furlepa. - On też wie, że jest bardzo ważnym ogniwem w zespole i to mu chyba utrudnia granie. Dodatkowo mam problem z prawą stroną, na której brakuje Pawlusińskiego. Po przeciwnej stronie bardzo dobrze radzi sobie natomiast Kłoda.

W gorszych nastrojach wrócili z Poznania piłkarze Odry, którzy przegrali tam 0-1. Jednak już w przedmeczowych opiniach byli skazani na "pożarcie", mimo to w końcówce napędzili jeszcze stracha miejscowym. - Byliśmy bliscy zdobycia punktu, co byłoby sukcesem - powiedział trener Marian Kurowski. - Trzeba jednak oddać chwałę rywalowi, który przeważał i miał sytuacje strzeleckie. Nie wykorzystał ich, podobnie jak my swoich i skończyło się tylko na jednaj bramce. Niestety, dla gospodarzy. Ta bardzo zmartwiła obrońców, ale Bugaj to świetny aktor i uczulałem piłkarzy, aby nie grali "na kontakt" w polu karnym. Nie mam więc pretensji. Także do Fecia, który był bez szans, a w całym spotkaniu spisywał się poprawnie.

Opolanie zagrali przeciwko Lechowi w niezwykle okrojonym składzie. Z różnych przyczyn zabrakło Żymańczyka, Kucharskiego, Cieśli i Rogowskiego. Zwłaszcza absencja tego ostatniego zmartwiła trenera Kurowskiego. - Zawodnik ten przebojem wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce i w ostatnich meczach był wyróżniającym się zawodnikiem - mówił. - Nie jest tak, że nie brakuje pozostałych, ale do ich nieobecności musieliśmy się przyzwyczaić. Liczę, że w najbliższym czasie wszyscy wrócą do gry, gdyż są nam po prostu potrzebni.
Szansę gry dostał natomiast młody napastnik Odry Tadeusz Tyc, który przed tygodniem zadebiutował w II lidze w meczu z Polarem. Zawodnik ten pojawił się na boisku w ostatnim kwadransie, ale trener zapowiada, że młodzi coraz częściej będą mieli okazję udowodnić, że nadają się do piłki. - Tadek bardzo ładnie sobie radzi i myślę, że z niego i piłkarzy jego pokolenia będziemy mieli w Opolu jeszcze pociechę - dodał szkoleniowiec Odry. - Trzeba jednak czasu, aby dojrzeć i nabrać wiary w swoje umiejętności.

Na pomeczowej konferencji trener Bogusław Baniak zarzucił Kurowskiemu, iż styl obrany przez Odrę zabija piłkę. - Znamy się od lat, znamy też swoje drużyny, gdyż zamieniliśmy się rolami - skomentował trener Odry. - Skład, w jakim wystąpiliśmy, podpowiadał, iż musimy zagrać defensywnie, na remis i bronić tego dobrego dla nas wyniku jak najdłużej. Lech jest piłkarsko lepszy, wybiegany i zgrany, dlatego musieliśmy zagrać tak, a nie inaczej. Myślę jednak, że jeszcze zaskoczymy Bogusia naszą grą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska