Chorej na autyzm Ani sąd nie przyznał zasiłku

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Ania Orlita z mamą Grażyną. - Będę dalej walczyć o wsparcie dla córki, ale mam coraz mniej siły - przyznaje pani Grażyna.
Ania Orlita z mamą Grażyną. - Będę dalej walczyć o wsparcie dla córki, ale mam coraz mniej siły - przyznaje pani Grażyna. Krzysztof Strauchmann
Przez rok Grażyna Orlita zaskarżała w urzędach i sądzie orzeczenie, wydane dla jej córki Ani, chorej na autyzm. Odniosła "pyrrusowe zwycięstwo", które nie daje jej prawa do finansowej pomocy.

O autyzmie społeczeństwo wciąż wie niewiele. Nowym problemem jest także zakres pomocy społecznej, którą powinni być objęci chorzy na autyzm, ich rodziny i opiekunowie. Świadczy o tym sprawa Ani Orlity z Racławic Śląskich.

Pierwsze objawy choroby pojawiły się u Ani, gdy miała 2 lata. Jej rodzina sama, po długich staraniach znalazła ośrodek medyczny, który prawidłowo zdiagnozował chorobę, ustalił sposób leczenia i postępowania z dzieckiem. Przecierali szlaki, bo autyzm był wówczas mało znany, nawet wśród pediatrów.

Mama Ani, Grażyna Orlita poświęcała cały swój czas, żeby pracować z dzieckiem. Wymusiła przyjęcie Ani do normalnej szkoły. Do ukończenia przez Anię 16 roku życia rodzina była wspierana przez pomoc społeczną, dostawała na dziecko zasiłki o łącznej wysokości ok. 700 zł. To pozwalało pokrywać koszty leczenia i dojazdu do specjalistycznych placówek.

W styczniu ubiegłego roku Ania Orlita stanęła przed powiatową komisją orzekającą o stopniu niepełnosprawności, pierwszy raz jako osoba dorosła. Komisja zaliczyła jej niepełnosprawność do najniższego stopnia umiarkowanego.

Uznała, że dziewczyna nie wymaga stałej lub długotrwałej opieki ani pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji. Czyli ustaliła, że Ania jest zdolna do samodzielnego życia.

Taka treść orzeczenia dla rodziny oznaczała utratę zasiłków pielęgnacyjnych na dziecko. Ania po ukończeniu 18 lat nie ma także prawa do renty socjalnej. Dla Grażyny Orlity orzeczenie było krzywdzące, niesprawiedliwe i niezgodne z jej dotychczasową wiedzą i doświadczeniem.

W tym samym czasie bowiem Miejska Poradnia Psychologiczno - Pedagogiczna w Opolu uznała, że Ania ma ograniczone możliwości samodzielnej egzystencji. Nie potrafi sama zabezpieczyć swoich interesów życiowych. Nie może funkcjonować bez wsparcia.Potrzebuje opiekuna w procesie rehabilitacji, leczenia i edukacji.

Zdaniem specjalistów z poradni Ania jest nieporadna w prostych sytuacjach, a bezradna, gdy sytuacja odbiega od rutyny. Nie potrafi wyczuwać intencji innych ludzi, także tych wrogich. Jest osobą ufną i naiwną, każdy gest odbiera jako objaw sympatii. Jako dziecko autystyczne Ania nie wychodzi sama z domu i nigdy sama nie zostaje. Panicznie boi się psów.

- Ania na razie nie ma szansy na samodzielność - uznali specjaliści z poradni psychologiczno-pedagogicznej. Na podstawie ich opinii gminny ośrodek pomocy społecznej przyznał Ani asystenta, który towarzyszy jej w szkole, a nawet wyjeżdża z nią na szkolne wycieczki.

Grażyna Orlita odwołała się od orzeczenia. W lutym 2013 orzeczenie pierwszej instancji zostało jednak w całości utrzymane w mocy przez Wojewódzki Zespół Orzekania o Stopniu Niepełnosprawności.

Matka Ani odwołała się i od tego orzeczenia do sądu, który powołał biegłych - psychiatrę i psychologa - do oceny przypadku Ani. Biegli wydali salomonową opinię. Ania jest samodzielna w domu, ale niesamodzielna poza domem.

Z jednej strony faktycznie wymaga stałej lub długotrwałej opieki, bo ma znacznie ograniczoną możliwość samodzielnej egzystencji. Konieczne jest także zaopatrzenie jej w "pomoc techniczną", która ułatwi jej funkcjonowanie. Biegli sądowi nie znaleźli jednak podstaw, by autystycznej dziewczynie przyznać znaczny stopień niepełnosprawności. A bez takiego orzeczenia rodzina nie ma prawa do jakiejkolwiek pomocy finansowej.

Wojewódzki Zespół Orzekania o Niepełnosprawności wystosował zastrzeżenia do opinii biegłych. Zarzucił im niekonsekwencję. Skoro bowiem dziewczyna jest niesamodzielna i wymaga stałej pomocy, to kwalifikuje się do znacznego stopnia niepełnosprawności. To jednak nie przeszkadzało sądowi w Opolu powtórzyć w wyroku ustalenia biegłych.

Zgodnie z wyrokiem sądowym Ania Orlita jest niepełnosprawna w stopniu umiarkowanym, przez co rodzinie nie należy się zasiłek opiekuńczy. Ale dziewczyna wymaga stałej opieki.
- Będę ponownie występować o orzeczenie w Powiatowym Zespole Orzekania. Przedstawię im ten wyrok sądu i zobaczę, jak teraz podejdą do problemu- zapowiada Grażyna Orlita.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska