Choroby zakaźne wracają na Opolszczyznę

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Lekarze tłumaczą, że zagrożenia wynikające z odmowy szczepienia dzieci są znacznie poważniejsze niż ewentualne objawy uboczne po szczepionce.
Lekarze tłumaczą, że zagrożenia wynikające z odmowy szczepienia dzieci są znacznie poważniejsze niż ewentualne objawy uboczne po szczepionce. Radosław Dimitrow
Rodzice nie chcą szczepić dzieci. Namawiają ich do tego specjalne organizacje działające w internecie.

Z danych opolskiego sanepidu wynika, że od obowiązku szczepiennego uchyla się obecnie aż 137 osób. - Niektórzy zabraniają podania dziecku antygenu już na oddziale noworodkowym. Inni na to pozwalają, ale na kolejne szczepienia do przychodni już nie przychodzą - przyznaje Elżbieta Domaszewska z oddziału epidemiologii opolskiego sanepidu.

Zgodnie z przepisami pracownicy sanepidu nie mogą nikogo zmuszać do zaszczepienia dziecka. Mogą najwyżej nałożyć karę do 1 tysiąca złotych, ale w ten sposób maluch i tak pozostanie bez odporności. Dlatego pracownicy opolskiego sanepidu już dawno odstąpili od karania i próbują przekonywać rodziców po dobroci, że warto szczepić.

- Rozmowy prowadzi lekarz, pielęgniarka środowiskowa i my - dodaje Domaszewska. - Najczęściej rodzice sprzeciwiają się szczepieniom, bo obawiają się objawów ubocznych. Zdarzają się też osoby, które nie szczepią dzieci, twierdząc, że pewne choroby udało się już wyeliminować i nie ma takiej potrzeby.

Pracownicy sanepidu tłumaczą wtedy, że objawy uboczne mogą się pojawić, podobnie jak w przypadku każdego leku - najczęściej to niegroźne zaczerwienienie lub gorączka. Argument mówiący o wyeliminowaniu choroby uważają z kolei za nietrafiony.

- Odnotowaliśmy w tym roku poważny wzrost zachorowań na różyczkę: ze 109 przypadków do 822, głównie wśród niezaszczepionych chłopców - tłumaczy Jarosław Jaworski z opolskiego sanepidu. - Ponadto osiem osób zachorowało w tym roku na krztusiec, a dwie na odrę.

Mimo rosnącego zagrożenia chorobami, w internecie kwitnie ruch antyszczepionkowy. Do zaniechania szczepień zachęcają specjalne organizacje.

W Polsce nie ma przepisów, które zabraniałyby np. przyjmowania niezaszczepionych dzieci do przedszkoli lub szkół. Organizacje, które przekonują rodziców do zaniechania szczepień, działają w natomiast zupełnie legalnie.

Posiadają swój statut i są zgłoszone do Krajowego Rejestru Sądowego. Tak jest choćby w przypadku stowarzyszenia "Stop NOP" (skrót od: Stop Niepożądanym Odczynom Poszczepiennym):

"Protestujemy przeciwko przymuszaniu zdrowych obywateli do zabiegów medycznych i prowadzeniu kampanii dezinformacji odnośnie skuteczności i bezpieczeństwa szczepień" - czytamy na stronach stowarzyszenia.

To jedna z największych organizacji w kraju, określana potocznie ruchem antyszczepionkowym (choć sami członkowie nie lubią tego określenia). Liczba jego sympatyków wciąż rośnie - obecnie na forum "Nie szczepimy", które powiązane jest ze stowarzyszeniem, zarejestrowanych jest aż 12 tys. osób.

Można tam uzyskać informacje, jak poradzić sobie z sanepidem, który śle upomnienia, co zrobić, żeby uniknąć zapłacenia kary, oraz jak skutecznie sprzeciwić się lekarzom.

- Żona rodzi lada dzień. Będzie walka z "białymi fartuchami". Nie dam zaszczepić - pisze internauta z Kędzierzyna-Koźla.

- Ja zaproszenie na szczepienie Mileny wywaliłam do kosza i tyle - dodaje internautka, która podpisuje się "Anusiaczek".

Justyna Socha, sekretarz zarządu stowarzyszenia "Stop NOP", tłumaczy, że coraz więcej osób traci zaufanie do systemu szczepień, bo nie podoba im się to, że są one wykonywane pod przymusem administracyjnym.

- Domagamy się zmian w przepisach i szerszego informowania pacjentów o powikłaniach, które występują po szczepieniach, ich rzetelnej rejestracji oraz indywidualnego traktowania - tłumaczy Socha. - W 16 krajach europejskich szczepienia są dobrowolne, a w 13 od lat jest system odszkodowań w przypadku ich wystąpienia.

Członkini stowarzyszenia przekonuje, że "Stop NOP" nie ma na celu bezpośredniego zniechęcania ludzi do szczepień. Cieniem na te tłumaczenia kładzie się fakt, że jego członkowie dość aktywnie udzielają się na forum "Nie szczepimy", którego nazwa wyraźnie wskazuje cel.

Lekarze są zaniepokojeni taką "ekomodą". Odpowiadają, że zniechęcanie do szczepień w każdej formie to droga donikąd. To dlatego, że im więcej osób zrezygnuje z podawania antygenu dzieciom, tym większa szansa występowania chorób, a nawet epidemii.

- Dlatego nie wyobrażam sobie sytuacji, w której świadomie zdecydowałabym nie szczepić syna - mówi pani Anna ze Strzelec Opolskich, mama dwumiesięcznego Olka.

Działalność ruchów antyszczepionkowych w internecie jest jednak bardzo skuteczna, bo jak wynika z ustaleń pracowników sanepidu, większość rodziców czerpie wiedzę na temat zdrowia właśnie z sieci. Tam powielane są np. informacje o tym, że szczepionki mogą wywoływać u dzieci autyzm lub ADHD.

- To kłamstwa, które kilkanaście lat temu ogłosił jeden z brytyjskich uczonych i obiegły one świat - tłumaczy dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu. - Potem sam przyznał, że jego wyniki były zmanipulowane, za co brytyjska izba lekarska pozbawiła go prawa wykonywania zawodu. Ale te wyjaśnienia już nie przebiły się do opinii publicznej, dlatego od tego czasu rośnie liczba przeciwników szczepień. Najgorzej jest w Wielkiej Brytanii, gdzie te pseudobadania zostały opublikowane.

Pracownicy sanepidu przyznają, że poza osobami, które świadomie decydują się nie szczepić, spore problemy pod tym względem panują ponadto w środowisku romskim. Tam po kilku interwencjach pracownikom udaje się jednak nakłonić rodziców do zaszczepienia dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska