Informacje o stanie zdrowia pacjenta to dane wrażliwe, intymne, dlatego należy to uszanować - przyznaje dr Marek Piskozub, dyrektor WCM w Opolu. - My już od pewnego czasu nie wieszamy w przyszpitalnych przychodniach list z nazwiskami pacjentów, nie wyczytujemy ich przez mikrofon. Na oddziałach szpitalnych nie umieszczamy też przy łóżkach kart chorych.
Dyrektor WCM uważa jednak, że żaden przepis nie może przesłonić zdrowego rozsądku.
- Nie posunęliśmy się aż do takiego absurdu, żeby lekarz, podchodząc do łóżka pacjenta, nie zapytał go dla pewności o imię i nazwisko - mówi dyrektor. - Chodzi o to, by nie doszło do pomyłki. Wśród chorych, jak i lekarzy na dyżurach jest rotacja, przecież nikt nie ma w głowie komputera. Zdarza się, że pacjent usiądzie na łóżku sąsiada. Bywa różnie...
Teraz hospitalizowany pacjent WCM dostaje opaskę na rękę, na zewnętrznej stronie jest jego kod, na wewnętrznej imię i nazwisko. To konieczne, bo personel nie może zeskanować danych pacjenta w każdym miejscu szpitala. Czytniki stacjonarne są na razie na bloku operacyjnym, w laboratorium i we wszystkich rejestracjach.
- Ale już pod koniec tego roku to się zmieni - mówi Marek Piskozub. - Lekarze dyżurni i pielęgniarki dostaną tablety, które pozwolą na odczytanie informacji przy łóżku pacjenta, odnotowanie podanego leku. Na modernizację systemu informatycznego dostaliśmy około 1,5 mln zł.
W przychodni "B-Med." w Kędzierzynie-Koźlu, w której przyjmują lekarze pierwszego kontaktu i specjaliści, wcześniej w poradniach wisiały listy pacjentów. Teraz dostają oni do rąk numerki.
- I bardzo to sobie chwalą - twierdzi dr Bożena Wąsiak, kierownik placówki. - Szkoda tylko, że niektórzy zapominają je potem oddać. Na respektowanie danych osobowych uczuliła nas dyrekcja ZOZ już w styczniu tego roku.
Pacjenci oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu są szczególnie wyczuleni na zachowanie tajemnicy. Choroby zakaźne to temat tabu. Wśród nich są też osoby z wirusem HIV.
- Na oddziale kart nie wieszamy, wywiad lekarski prowadzimy na osobności, a w przychodni przyszpitalnej wywołujemy pacjentów tylko po imieniu - mówi dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału. - Kartoteki z historiami chorób kładziemy na biurku odwrotną stroną. Jeśli wymieniamy uwagi między sobą o pacjentach, to robimy to w umówiony sposób, bez wymieniania nazwisk lub piszemy to na kartce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?