Chorzy muszą czekać na antybiotyki

sxc.hu
sxc.hu
Lekarz nie może już przepisać pacjentowi refundowanego antybiotyku bez wykonania tzw. posiewu. Problem w tym, że takie badanie zabiera kilka dni!

- To wymaganie nieżyciowe i nierealne do spełnienia, bo większość infekcji rozwija się szybko, nieraz błyskawicznie, tymczasem na wynik posiewu trzeba poczekać co najmniej trzy dni - mówi Bożena Kubik, lekarz chorób wewnętrznych z NZOZ "ZWM-Malinka" w Opolu. - Jeśli pacjent gorączkuje, kaszle, ma katar, to ja muszę podjąć decyzję tu i teraz. Nie mogę zwlekać.

Doktor Kubik jest lekarzem z długoletnim stażem. Twierdzi, że nie musi zlecać u każdego pacjenta posiewu, żeby stwierdzić, co mu dolega. - Ja cały czas kieruję się wskazaniami medycznymi i zdobytym doświadczeniem - wyjaśnia. - Podstawą jest dobrze zrobiony wywiad i badanie lekarskie. Jeśli np. podejrzewam u chorego zakażenie dróg moczowych, to w przychodni robimy mu badanie moczu. Po godzinie jest wynik i jeśli wskazuje on na stan zapalny, to dobieram antybiotyk. To ja odpowiadam za pacjenta.

Jeszcze 3-4 cztery lata temu Polacy byli w czołówce pożeraczy antybiotyków. Dotyczyło to też Opolan. W roku 2007 opolski NFZ wdrożył nawet specjalny program, by ukrócić w naszym województwie nadmierną antybiotykoterapię. Ponad 190 lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej uczestniczyło wtedy w szkoleniach, które miały im uświadomić, iż nie zawsze przepisywanie antybiotyków jest potrzebne. A może być wręcz szkodliwe.

- Uczestniczyliśmy w tych szkoleniach i były one bardzo pożyteczne - przyznaje dr Adam Tomczyk, lekarz rodzinny z NZOZ "Medica" w Leśnicy. - Teraz jednak, poprzez nadmierne ograniczenie dostępu do refundowanych antybiotyków, doszliśmy z kolei do absurdu. Jeśli pacjent przychodzi do mnie z ropnymi migdałami, czyli typowymi objawami anginy, ma gorączkę, cierpi, to ja nie zaryzykuję, żeby pobrać posiew. Nie odważę się mu powiedzieć, żeby wrócił za kilka dni, aż poznamy wynik. Nie popadajmy w skrajność.

Ograniczony dostęp do zniżkowych antybiotyków wynika z nowej ustawy refundacyjnej, restrykcyjnej dla lekarzy. Od stycznia, czyli od jej wejścia w życie, obowiązuje zasada, że każdy lek, w tym antybiotyk, musi być dobrany zgodnie z charakterystyką, jaką producent podał przy rejestracji. - Dlatego najpierw powinniśmy sprawdzić, jaka bakteria chorobę wywołała, a dopiero potem możemy wypisać antybiotyk - dodaje dr Tomczyk. - Wiem, że opolscy lekarze postępują różnie. Nieliczni wypisują antybiotyki na sto procent, na czym tracą pacjenci. Ale większość wypisuje chorym antybiotyki bez posiewu, ryzykując, że razie kontroli NFZ zapłacą karę za tzw. błędne wypisanie recepty.

Posiew można wykonać tylko w laboratorium bakteriologicznym. - Samo wyhodowanie szczepu trwa minimum dobę - mówi Jadwiga Heffner z wojewódzkiego sanepidu w Opolu. - Trzeba go jeszcze zdiagnozować i zrobić antybiogram, co najkrócej trwa 72 godziny.

Przed poważnym dylematem stają zwłaszcza pediatrzy, zadając sobie nieraz pytanie: przepisać antybiotyk czy nie? Bo dziecko to jednak pacjent szczególny.

- Szybciej zdrowieje, ale i szybciej niż dorosły potrafi się rozchorować - podkreśla Krystyna Cichoń, pediatra z NZOZ "Med-Piast" w Strzelcach Op. - Zanim się zrobi posiew, antybiogram, to upływa sporo czasu, a tu trzeba działać od razu. Jak dziecko ma 38-40 stopni gorączki i ewidentne zmiany w gardle oraz oskrzelach, to na co czekać? Jeżeli jest piątek, to trudno zostawić dzieciątko bez leku.

Doktor Cichoń brała udział w 2007 r. w szkoleniach, które prowadzili na Opolszczyźnie specjaliści z Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków. Znalazła się w grupie 34 lekarzy, którzy dostali za darmo (łącznie), tysiąc testów na obecność bakterii paciorkowca.
- Te testy były bardzo pomocne - przyznaje Krystyna Cichoń. - Wystarczyło pobrać wymaz z gardła dziecka i po 3 minutach wynik był gotowy.

Testy już się jednak dawno skończyły. Przychodnie nie kwapią się do ich zakupu, bo choć jeden kosztuje 10 zł, to oszczędzają kontrakty.

Badanie w laboratorium bakteriologicznym jest o wiele droższe, ale też i bardziej wszechstronne. - Posiew z antybiogramem kosztuje 70-80 zł - informuje Jadwiga Heffner, kierownik Działu Laboratoryjnego Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Nie zauważyliśmy, aby takich zleceń było więcej. Nawet ich liczba zdecydowanie spadła...
Bo takich kosztów żadna przychodnia nie udźwignie. Oprócz ceny barierą jest też dostępność do badania. Np. najpierw wymazy muszą trafić do powiatowych stacji Sanepidu, a dopiero stamtąd są przewożone do Opola.

Betata Cyganiuk, rzecznik opolskiego NFZ: - To tylko zależy od wiedzy lekarskiej, jakie kto leki przepisuje. To lekarz decyduje. Kary są bezpodstawnie demonizowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska