Ciągle brakowało pieniędzy

Małgorzata Krysińska
Strażacki Dom Ludowy w Uszycach powstaje od 17 lat. Dopiero zmiana rady gminy spowodowała, że widać koniec inwestycji.

Budowę tego domu rozpoczęliśmy jeszcze w 1984 roku. Mieścić się miał w nim nowocześny dom kultury: ze świetlicą, salą taneczną i kuchnią. Marzyliśmy, że będziemy tam organizować wesela i że pieniądze, które płacimy za wynajem sal w innych gminach, zostaną na miejscu - mówi Zygmunt Pisula, sołtys wsi.
Jednak w roku 1989 zabrakło nagle pieniędzy na kontynuację robót i budowę wstrzymano. Najpierw na rok, potem na dwa, a w końcu do odwołania, bo z każdym rokiem finanse gminy były w coraz gorszym stanie. Obiekt stał więc niszczejąc, a w mieszkańcach, którzy patrzyli na to marnotrawstwo, coraz bardziej burzyła się krew. Dlatego też z coraz większą determinacją naciskali na władze gminy, by dały im pieniądze choćby tylko na częściowe wykończenie obiektu. Tak, aby licząca około tysiąca mieszkańców wieś doczekała się wreszcie przynajmniej jednej własnej, porządnej sali.

- Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy mieszkańcy wybrali nową radę gminy, udało nam się wreszcie przekonać władze do tych racji. I odtąd, praktycznie co roku, gmina przekazuje już nam na ten cel taką ilość pieniędzy, jaką tylko jest w stanie wygospodarować - kontynuuje sołtys.
Problem jednak w tym, że gmina do bogatych nie należy, a potrzeb w każdej wsi jest wiele. Toteż mimo iż od czasu wznowienia budowy minęły już trzy lata, sali tanecznej we wsi jak nie było, tak nie ma. W pierwszym roku wznowienia robót pieniędzy wystarczyło tylko na podciągnięcie do budynku instalacji elektrycznej. Rok temu - na częściowe otynkowanie budynku. A choć tegoroczną kwotę dotacji udało się sprytnie strażakom pomnożyć, to jednak nie na tyle, by móc przedsięwzięcie doprowadzić do końca.

- Ponieważ dostaliśmy od gminy 30 tys. zł, a prezes naszej jednostki straży, Franciszek Giza, dowiedział się, że jeżeli przekażemy z tego 20 tys. zł do Zarządu Wojewódzkiego Ochotniczych Straży Pożarnych, to możemy otrzymać wod nich w zamian dokładnie dwukrotnie więcej - tak też zrobiliśmy. I dobrze się stało, ponieważ dysponujemy teraz już nie 30 tysiącami, ale aż 50 tys. zł. Kupiliśmy za to płytki, którymi wyłożyliśmy korytarz prowadzący do sali, urządziliśmy eleganckie ubikacje, podciągnęliśmy wodę. A zimą strażacy w czynie społecznym zabiorą się do stolarki - wymienia sołtys.
Jak jednak dodaje, by w sali mogły się odbywać zabawy i zebrania, trzeba ją jeszcze podłączyć do instalacji elektycznej i wyłożyć jej trzystumetrową powierzchnię parkietem. I nie da się tego zrobić taniej niż za ok. 50 tys. zł.

- Złożyliśmy już stosowne zapotrzebowanie do gminy. Szanse na to, że te pieniądze dostaniemy, są raczej niewielkie, bo rok 2002 znów będzie rokiem chudym. Mimo to jednak nie ma już przynajmniej powodu do obaw, że dotychczasowe wysiłki zostaną zmarnowane. Po dziesięcioletnim przestoju coś jednak drgnęło. Od trzech lat przecież wciąż posuwamy się do przodu. Małymi kroczkami, ale jednak - pokreśla sołtys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska