Cierpliwość się skończyła

Michał Lewandowski
Wczoraj w Lubrzy rolnicy i bezrobotni rozpoczęli blokadę drogi krajowej pomiędzy Białą a Prudnikiem, w proteście przeciw polityce rządu.

W CZUŁY PUNKT
Marian Zagórny
- Zapadła już decyzja o akcji protestacyjnej, która uderzy w najczulszy punkt naszych polityków. Przeprowadzimy ją w miejscu, które jest na oczach całej Polski, a nawet świata. Nie mogę powiedzieć, co dokładnie planujemy zrobić, ale przypomnę tylko, jak kiedyś wylaliśmy gnojówkę w Ministerstwie Rolnictwa. Akcję przeprowadzimy w najbliższym czasie, bo do żniw już blisko. Musimy tak postępować, bo nasze zgłoszenia do prokuratury o nieprawidłowościach przy sprowadzaniu zbóż nic nie dają. Na przykład nikt nie waży zbóż na granicy i w 60-tonowych wagonach zafakturowanych jest tylko 20 ton ziarna. Do Polski płynie strumień zboża, kukurydzy, słodu, a nawet cukru i mąki. Jeden z importerów zboża powiedział mi, że on finansuje i lewicę, i prawicę, i nikt mu nic nie zrobi.

Blokada, która ma być kontynuowana również dziś, nie trwała bez przerwy - protestujący co godzinę (od 10.00 do 13.30) przechodzili kilkanaście minut po pasach, uniemożliwiając przejazd samochodów. Zatorów na drodze jednak nie było, bo policja zorganizowała objazdy, na które kierowców odsyłali też sami protestujący.

- Doświadczenie pokazuje, że w Polsce rozmowy i negocjacje nic nie dają, a liczy się tylko argument siły - tłumaczył powody akcji Jan Malec, prezes RSP Jasiona i członek zawiązanego pod koniec maja w Lubrzy Komitetu Protestacyjnego Rolników i Bezrobotnych (KPRiOB). - Dlatego będziemy blokować tą drogę przez następne kilka dni, a jeżeli tę nie przyniesie efektu, pomyślimy o zaostrzeniu protestu.
Rolnicy są przerażeni sytuacją na rynku zbóż: - Jeżeli dwa miesiące przed żniwami magazyny są zawalone importowanym ziarnem, które dalej do nas napływa, to kto kupi nasze plony? - pytał Leszek Giżycki, prezes Zrzeszenia Producentów Rolnych w Prudniku. - Chcemy po prostu normalności - dobrych cen, możliwości sprzedaży naszych produktów i tego, żeby firmy, które od nas kupią, nie padały na skutek nieuczciwej konkurencji. Bo teraz ze względu na mocny kurs złotówki w Polsce opłaca się tylko importować.

Urealnienie kursu złotówki i zatrzymanie importu zboża stało się głównym hasłem wczorajszego protestu. Przybyło na niego około 150 osób (tyle zapisano na listach o godzinie 11.00).
- Liczymy na to, że protest się rozszerzy i w następne dni będzie nas więcej - powiedział nam Bogdan Kuman, przewodniczący KPRiOB. - Chcemy też do swojej akcji wciągnąć bezrobotnych, którzy również cierpią na skutek złej polityki na górze.

Protestujący stanowczo odcinali się od polityki i polityków: - PSL, Samoobrona, Liga Polskich Rodzin zamiast zjednoczyć się w obronie wsi ciągle się tylko między sobą kłócą i to czasem o jakieś osobiste, partykularne sprawy przywódców - powiedział nam Jan Malec. - My mamy dość polityki. Musimy sami bronić swoich domostw i pracy.
- Nas nie obchodzi interes szefa partii - wtórował mu Antoni Konopka, szef opolskiej Izby Rolniczej i działacz PSL. - Najwyższa pora, żeby wszyscy, którzy mają korzenie na wsi, zaczęli mówić jednym głosem.
- Nic z tego nie będzie, bo spółki importujące zboże mają potężne lobby polityczne, bo w ich zarządach siedzą ludzie z każdej partii - stwierdził Marian Zagórny, szef Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego Solidarności Rolników Indywidualnych.
- Daliśmy im szansę podczas wyborów, a oni się od nas odwrócili tyłem - podsumował Leszek Giżycki. - Ale teraz skończyła się nasza cierpliwość.
Protest przebiegał spokojnie. Dzisiaj rolnicy zapowiadają kontynuowanie blokady od godziny 9.00.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska