Pod względem sportowym Odra w zasadzie może być już spokojna. Po niedzielnych decyzjach zjazdu PZPN, który podtrzymał kary degradacji o jedną klasę dla Widzewa Łódź i Zagłębia Sosnowiec (zajęły one dwa ostatnie miejsca w ekstraklasie), wiadomo, że z II ligi spadną tylko dwa najsłabsze zespoły.
Odra natomiast nad 17. w tabeli Turem Turek na trzy kolejki przed końcem sezonu ma przewagę ośmiu punktów. Ta strata przez Tur jest praktycznie nie do odrobienia biorąc pod uwagę, że jest on najsłabszym zespołem wiosną (zdobył tylko trzy punkty w 12 meczach).
W normalnej sytuacji można więc byłoby myśleć już o przyszłym sezonie i budowaniu zespołu. Tyle tylko, że sytuacja w Odrze normalna nie jest. Dług klubu oscyluje w granicach miliona złotych, a są to głównie zobowiązania wobec ZUS-u i Urzędu Skarbowego. Zaświadczenie o nie zaleganiu żadnych pieniędzy wobec tych instytucji jest podstawą do uzyskania licencji na występy w każdym kolejnym sezonie, niezależnie czy w I czy II lidze.
- Istnieje realne zagrożenie, że Odra nie przystąpi do kolejnego sezonu w II lidze - mówi członek zarządu opolskiego klubu, a do niedawna jego prezes Guido Vreuls.
Do połowy lipca klub musi spłacić zadłużenie. Skąd nagle wziąć milion złotych.
- Rozwiązanie jest - twierdzi Vreuls. - Ratunkiem jest sprzedaż terenów w dzielnicy Zakrzów, gdzie jest nasze boisko treningowe.
Wartość gruntów wstępnie oszacowano na około 2,5 mln zł. Odra musi się spieszyć i to nie tylko ze względu na zbliżający się termin składania podania o licencję. Teren na Zakrzowie jest bowiem praktycznie jedynym majątkiem klubu i jeśli nie uda się go sprzedać, to zrobić to może komornik na wniosek wierzycieli. Wówczas cena za niego byłaby z pewnością niższa.
Wyjście z długów, to najważniejsze zadanie dla opolskich działaczy. Zadłużenie sprawia, że klub jest mało wiarygodny dla potencjalnych sponsorów. Nikt przecież nie chce inwestować pieniędzy ze świadomością, że jest nimi spłacany dług.
Pomysł na wyjście z sytuacji przedstawił radny Sławomir Brzeziński, który chciałby powołania sportowej spółki akcyjnej z udziałem miasta wzorem Wrocławia czy Płocka. Będzie on głosowany na najbliższej radzie miasta, ale trudno zakładać, że ten projekt zyska akceptację większości radnych.
Opolscy działacze szukają też innych możliwości. Odbyły się rozmowy z Andrzejem Gawinem, który zastanawia się nad zaprzestaniem finansowania III-ligowego klubu z maleńkiej Królewskiej Woli i przeniesieniem się do znacznie większego ośrodka. Tyle, że w kontekście zaangażowania Gawina, który jest potentatem na krajowym rynku mebli, mówiło się już o kilku miastach, m.in. o: Oleśnicy, Kluczborku, Głogowie czy Legnicy.
- Opole to ciekawa propozycja - mówi menadżer Gawina Królewska Wola Mariusz Gawin (syn Andrzeja, właściciela całej firmy). - W zasadzie jedynym argumentem przeciwko jest zadłużenie Odry. Nas to zadłużenie odstrasza.
Działacze Odry będą jeszcze namawiać Gawina do zainwestowania w Opolu, gdyż zdają sobie sprawę, że nawet w przypadku sprzedaży gruntów na Zakrzowie jest to szansa na rozwój klubu. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży terenu w ciągu dwóch, trzech lat pewnie zostałyby "przejedzone", a w naszym regionie próżno bowiem szukać firm, które chętnie wykładają duże pieniądze na sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?