Co dalej z produkcja odnawialnej energii na Opolszczyźnie?

KSW
Na razie wiatraki stoją tylko w Jemielnicy. Pozostałe projekty utknęły w urzędach.
Na razie wiatraki stoją tylko w Jemielnicy. Pozostałe projekty utknęły w urzędach. KSW
Gospodarka. Inwestorzy się skarżą, że na Opolszczyźnie mieszkańcy i urzędnicy blokują projekty związane z produkcją odnawialnej energii.

Eko-obawy

Eko-obawy

Na konferencję nie zaproszono ekologów. Arkadiusz Nowak, szef Wojewódzkiej Rady Ochrony Przyrody, przyszedł z własnej inicjatywy i w kuluarach dzielił się wrażeniami. - Niektóre z tych inwestycji prowadzą do ekologicznej katastrofy - przekonywał. - W dolinie Odry niszczy się łąki, bo bardziej opłaca się posiać wierzbę energetyczną i dostać wyższe dopłaty. Straty przyrodnicze są ogromne.
Nowak ostrzegał też przed budową wiatraków w strefie chronionego krajobrazu (np. u podnóża Gór Opawskich) i źle zaprojektowanych elektrowni wodnych, z wadliwymi tzw. przepływkami, w których masowo giną ryby.

Unia Europejska żąda, by do 2020 roku 15 proc. energii pochodziło z odnawialnych źródeł. Na Opolszczyźnie wskaźnik ten to 3-4 proc. Powód? Największe inwestycje utknęły na etapie przepychanek z różnymi opolskimi urzędami.

- I to się musi skończyć - przekonuje marszałek Józef Sebesta. O odnawialnej energii rozmawiali wczoraj uczestnicy międzynarodowej konferencji, która przyciągnęła ekspertów z sześciu krajów. Był wśród nich między innymi przedstawiciel Nadrenii-Palatynatu, gdzie aż 40 procent energii pochodzi ze źródeł odnawialnych.

Plany władz Opolszczyzny w tym zakresie są ambitne, ale ich realizacja idzie opornie. Mamy co prawda 35 elektrowni wodnych, 700 hektarów obsianych wierzbą energetyczną i coraz więcej solarów (choćby na dachu sanatorium w Kamieniu Śląskim). W miejscu stoją jednak wszystkie projekty związane z farmami wiatrowymi.

Przykładem może być projekt firmy Clean Energy, która chce w gminie Walce postawić wiatraki za ponad 300 mln euro. Inwestycję oprotestowała grupka mieszkańców wsi Rozkochów. Skarga trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w grudniu ubiegłego roku. A SKO podjęło decyzję dopiero w minionym tygodniu, czyli po 9 miesiącach

. - Jeszcze jej nie znamy - mówi nto przedstawiciel firmy. - Musimy jeszcze poczekać, aż zostanie napisane uzasadnienie.

Zarząd województwa postanowił interweniować. Tomasz Kostuś, który odpowiada za energię odnawialną, zapowiada zwołanie "okrągłego stołu" z udziałem wojewody i wszystkich instytucji, od których zależy realizacja ekoinwestycji (obok SKO także Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i EnergiiPro).

- Musimy jakoś wyjść z tego impasu - przekonuje Kostuś.

Ślimaczy się także budowa opolskich biogazowni. Z jednym wyjątkiem: pod koniec miesiąca ruszy w Goświnowicach fabryka etanolu, która będzie produkowała 100 tys. ton etanolu z 350 tys. ton kukurydzy (to 15 proc. zbiorów kukurydzy w Polsce).

Gorzej wygląda sytuacja w Kietrzu i Głubczycach, gdzie mają powstać biogazownie na bazie biomasy, dostarczanej przez dwa wielkie kombinaty rolne oraz okoliczne rolnicze spółdzielnie produkcyjne.

- Za około 16 mln zł chcemy zbudować instalację o mocy 2 megawatów, która zaspokoi potrzeby naszych obiektów komunalnych - mówi nto burmistrz Kietrza Józef Matela. - Czekamy na ruch kombinatu, który pracuje nad rachunkiem ekonomicznym przedsięwzięcia.

Zenon Wiertelorz z Polskiej Grupy Energii Ekologicznej przekonuje, że choć tego typu instalacje budzą obawy przyrodników, to nie można z nich zrezygnować.

- Należy tylko pamiętać, że każda taka inwestycja ma charakter indywidualny i musi być dopasowana do warunków przyrodniczych w danym terenie - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska