To 20 hektarów gruntu w centrum miasta. FSO deklaruje, że chce zostawić główne hale zakładu na działalność produkcyjną. Co do reszty ma przedstawić miastu koncepcję przyszłego zagospodarowania.
Należącą do FSO spółkę “Nysa Motor” zlikwidowano ponad 10 lat temu. Od tego czasu teren zakładów zarasta tylko zielskiem.
Tylko część budynków została wydzierżawiona nowym użytkownikom. Tymczasem FSO rocznie płaci 1,8 mln złotych na utrzymanie i zabezpieczenie nieczynnego zakładu (800 tys. to podatek od nieruchomości).
Warszawska spółka kilka razy występowała do władz miejskich Nysy o zmianę przeznaczenia tego terenu w planach przestrzennych. Chcieli wpuścić do centrum miasta handel wielopowierzchniowy.
W ubiegłym roku Rada Miejska ostatecznie ucięła spekulacje w tej sprawie i uchwaliła stanowisko, że handel jest tu całkowicie wykluczony. Nadal jednak nie ma chętnych na wznowienie w tym miejscu jakiekolwiek produkcji.
- Nam także zależy na tym, żeby ten teren ożywić, żeby coś się tu działo - mówi Artur Pieczarka, rzecznik Urzędu Miasta. - Być może rozwiązaniem jest dopuszczenie na części terenu funkcji usługowej?