Co dalej z Wagonówką? Syndyk poczeka na pieniądze

Wiosną tego roku miną trzy lata, odkąd Wagonówka (spółka Tabor Szynowy) zbankrutowała, a władzę w firmie - od wielu lat zajmującej się naprawą oraz budową wagonów - przejął syndyk Jerzy Pałys.

Rok później działalność zaczął Wagon Opole, który zatrudnił ponad 300 osób i postanowił na bazie upadłej firmy uruchomić nową działalność.

Z zewnątrz wszystko wygląda dobrze. Spółka ma stale zlecenia i obecnie wykonuje remonty wagonów dla kilku spółek zajmujących się transportem kolejowym.

Wagon Opole ma podpisane umowy m.in. z firmą Cemet, Pol-Miedź Trans, czy ostatnio także PKP Intercity, dla którego modernizuje stare wagony pasażerskie.

- Praca jest, ale często nie ma czym robić, brakuje narzędzi, materiałów. Sytuacja zakładu nie wygląda dobrze - opowiada jeden z pracowników.

Jest jeszcze jeden problem. Dzierżawa zakładu nie może trwać wiecznie. Zgodnie z prawem syndyk - działający pod nadzorem sądu - musi dążyć do sprzedaży zakładu i poprzez to choć częściowo zaspokoić wierzycieli, którym dawna Wagonówka była winna kilkadziesiąt milionów złotych.

Tymczasem jak ustaliliśmy nieoficjalnie, dzierżawca już kilka razy był wzywany do zakupu firmy i wciąż nie ma na to pieniędzy, choć cena była kilka razy obniżana.

Syndyk Jerzy Pałys powiedział nto, że wystąpił do sądu o kolejny termin dla dzierżawy, po to, aby dać mu czas na pozyskanie pieniędzy do końca marca.

- Wagon Opole jest absurdalnej sytuacji - przyznaje Pałys. - Ma więcej zleceń niż Tabor, ale ma problemy ze sfinansowaniem robót, gdyż nie może na nie dostać kredytu, bo nie ma własnego majątku.

Pałys podkreśla, że Wagon to obecnie jedyna firma, która zainteresowała się upadłym zakładem. - I dlatego nie chcę jej „położyć”, bo jeśli tak się stanie, miasto zyska 300 bezrobotnych i 18 hektarowy teren do pilnowania - ocenia Pałys.

Luty 2014. Tabor Szynowy upada