Co jest w Polaku?

Redakcja
– U was młodzi ludzie dłużej nie muszą się niczym przejmować, mogą żyć beztrosko – mówią Danił Kononenko, Igor Chodanowicz i Oleksandr Datsenko z Ukrainy, studenci Uniwersytetu Opolskiego.
– U was młodzi ludzie dłużej nie muszą się niczym przejmować, mogą żyć beztrosko – mówią Danił Kononenko, Igor Chodanowicz i Oleksandr Datsenko z Ukrainy, studenci Uniwersytetu Opolskiego. Paweł Stauffer
Olenę zamurowało, gdy w pociągu obcy facet pomógł jej z walizką, w dodatku bezinteresownie. Dla studentów ze Wschodu Polska to jedno wielkie zaskoczenie.

- Gdyby tak na Ukrainę trafił "Erasmus", to do ostatniej możliwości byłby wykorzystany - Olena Regesza, studentka stosunków międzynarodowych UO, zachwyca się programem, w ramach którego młodzi ludzie z Unii Europejskiej mogą studiować we wszystkich krajach zrzeszonych. - A u was to wcale nie widać takiej chęci do podróżowania i nauki za granicą.

Przytakują jej Danił, Igor i Aleksandr, ukraińscy studenci Uniwersytetu Opolskiego.

- No i u was młodzi ludzie dłużej nie muszą się niczym przejmować, mogą żyć beztrosko - zauważają. - U nas, jak się ma osiemnaście lat, to już trzeba wiedzieć, co się chce w życiu robić.

Studia w Opolu - informacje z uczelni

Oni szybko się u nas odnaleźli, nauczyli polskiego, choć zdarzają im się śmieszne językowe wpadki. - Prosiłem kiedyś o "gumkę", a miałem na uwadze gumę do żucia, to chłopaki w śmiech - opowiada Danił. - Albo mówię, że zrobiłem sobie "fryzurkę", bo myślałem, że tak też się mówi, to znów śmiech, docinki i mruganie okiem. Ale takie bez złośliwości.

Polak uprzejmy

- Pierwszy raz do Polski przyjechałam pięć lat temu - wspomina Olena, drobna i piękna dziewczyna. - Wsiadłam do pociągu z Krakowa do Szczecina, nie potrafiłam ani słowa po polsku.

Na korytarzu pociągu bezradnie zmagała się z ciężką walizką.
- I jak raz podchodzi mężczyzna, sam, bez mojej prośby pomógł mi ją zataszczyć do przedziału - dodaje ze śmiechem.

- Nie, nie żeby był jakiś nachalny - odgaduje spojrzenia swoich kolegów. - Po prostu pomógł, jeszcze się ukłonił na pożegnanie. Trzeba przyznać, że mężczyźni w Polsce to dżentelmeni. No, oczywiście zdarzy się czasem jakiś nienormalny, ale to tak jak wszędzie.

Tu są zgodni. Obojętnie: w bibliotece, na uczelni, w sklepie czy na ulicy, Polacy są bardzo uczynni. - Do tego stopnia, że nawet nadłożą kawałek, żeby wskazać człowiekowi drogę - mówią studenci z Ukrainy.

- No i u was aż miło popatrzeć, kiedy starsi panowie ze starszymi paniami pod rękę w weekendy na Bolko spacerują - zachwyca się Olena. - Starsi jeżdżą też na rolkach i rowerach, po prostu widać, że niezależnie od wieku ludzie potrafią się cieszyć. U nas na Ukrainie jak ktoś starszy, to już siedzi w domu. Radości w ludziach nie ma, bo życie u nas cięższe.

Do rozmowy włącza się Oleksandr Datsenko, student stosunków międzynarodowych, dodatkowo jest na studiach podyplomowych "funkcjonowanie strefy euro". Na Ukrainie zrobił magistra z ekonomii.

- Na Ukrainie starsi siedzą przyklejeni do telewizora, do tych brazylijskich seriali - stwierdza Oleksandr i zmienia temat. - A nam u was lepiej studiować, bo na Ukrainie większy koszt studiowania. I cena za akademik jest wyższa niż w Polsce, chociaż opolskie akademiki przewyższają je standardem.

Polak maruda

Okazuje się, że na Ukrainie państwo tylko części studentów finansuje naukę, reszta jest skazana na siebie.

Na początku nie myśleli, żeby to właśnie w Polsce się uczyć, z wyjątkiem Oleksandra, bo jego prababcia to Iżykowska, co z dumą podkreśla.

Olena myślała, żeby studiować w Pradze albo w Budapeszcie, bo po ojcu ma węgierskie korzenie.

- Ale nie wyszło i tydzień przed wyjazdem dowiedziałam się, że jadę do Polski - mówi. - A teraz to bardzo jestem zadowolona, że przyjechałam właśnie do Opola.

Podobnie Igor Chodanowicz, student stosunków międzynarodowych UO oraz… bramkarz Odry Opole. Wcześniej grał w jednym z podopolskich klubów, ale odkryto jego sportowy talent, więc trafił do trzecioligowego klubu, z czego jest bardzo dumny. Każdy dzień dzieli na zajęcia na uczelni i na treningi.

- Na Ukrainie też grałem w miejscowym klubie - dodaje Igor. I chwali nasze "orliki".
- Ajaj, żeby to u nas takie były, to chłopaki by się cieszyły! A wy dużo narzekacie, ciągle mówicie, że macie tych boisk za mało - ciągnie Igor. - Albo że wszystko w waszej infrastrukturze sportowej nie takie.

No i narzekamy jeszcze stale na drogi. Podobno można liczyć w ciągu dnia, ile takich informacji będzie w naszej TV, gazetach albo podczas rozmów na mieście. Ciągle tylko o dziurach na drodze albo krzywych chodnikach.

- A ja, kiedy pierwszy raz przyjechałem do Polski, na konferencję naukową w Szczecinie, byłem zaskoczony - mówi Oleksandr Datsenko. - Kiedy się wjeżdża na wasze drogi, to tak, jakby się człowiek przesiadł z wozu konnego do porządnego auta, takie równe.

Jeśli już o drogach i samochodach, to u nich nie jest zwyczajne, żeby student już jeździł autem.
- No, ale u was samochód kosztuje tyle co rower, więc nietrudno sobie na niego pozwolić - zauważają z zazdrością.

Polka gotować nie lubi

- Kiedy wracam na Ukrainę i opowiadam swojemu bratu, jak studenci w Opolu wylegają na kampus w środku miasta i tak po prostu mogą tam pić piwo i grillować na trawniku, to jest zachwycony - mówi Danił Kononenko, student stosunków międzynarodowych i zawodnik uniwersyteckiej drużyny piłki nożnej. - A to ostatnie "Wielkie Grillowanie", czyli otwarcie sezonu w Opolu, to była fantastyczna sprawa!

- Szczególnie to integrowanie się, bo wszyscy ze wszystkimi rozmawiają, to jest wspaniała sprawa - dodaje Olena. - I dziewczyny u was się nie obgadują, kiedy ze sobą rozmawiają. Ale rzadko widzę, żeby któraś gotowała, wolą chińskie zupy i podobne jedzenie. A kobieta musi umieć ugotować, bo jak się ma swojemu chłopakowi zaprezentować? Często widzę w akademiku, że to chłopak gotuje, potem jeszcze zmyje naczynia. U nas, na Ukrainie, to ciągle rzadki obrazek…

- Takiego barszczu po ukraińsku, jak robi Olena, to nikt nie potrafi ugotować! - krzyczą jej koledzy.

- Najlepszy po kozacku, taki z boczkiem i czosnkiem, to typowa ukraińska potrawa - tłumaczy Olena.

Na którą czasem sąsiadów z akademika zaprasza albo sami się wpraszają. Bo u nas jest inna swoboda obyczajowa.

- Na przykład dla nas to takie niezwyczajne, że chłopak z dziewczyną od pierwszego roku na studiach ze sobą mieszkają - mówi Danił Kononenko. - Moi rodzice nie mogą się nadziwić, kiedy im o tym opowiadam.

- No i kobiety jakoś mniej romantyczne - dorzuca Danił.
To jaka powinna być kobieta?

- Powinna dbać o swój rozwój, żeby móc ze swoim mężem rozmawiać, ale też o rozwój duszy, bo to ona ma być wzorem dla swojej rodziny, być dobra i ludzi na przykład nie obmawiać - wylicza Olena. - A im dalej na zachód, to kobieta nie potrafi ugotować i nie dba o wygląd.

Dziwią się też bardzo, że zamiast damskiego obuwia, na szpilkach, polskie studentki wolą jakieś ciężkie buciory albo zwykłe trampki. A kiedy Olena wybiera się na dyskotekę, wkłada swój najlepszy sweterek, to jej koleżanki z Polski zbytnio się nie zastanawiają, co na siebie włożyć.

- Widzę też, że zwrócić waszej dziewczynie uwagę to chłopak zbytnio nie może, bo zaraz taka krzyczy, że nikt nie będzie ograniczał jej swobody - dodaje Igor.

Polak na msze chodzi

- A mnie najbardziej uderza, że im bardziej w głąb Polski, tym trudniej mi rozróżnić, gdzie wieś, a gdzie miasto - mówi Ilya Shyla z Białorusi, a dokładniej ze Styra. - U nas różnica pomiędzy miastem a wsią jest ogromna. A przede wszystkim ludzie na białoruskiej wsi bardzo piją. To chyba z tej pustki, bo nic innego tam się nie da robić.

Ilya przyjechał do Polski w ramach Programu Stypendialnego im. Konstantego Kalinowskiego, fundowanego przez RP dla studentów zaangażowanych w walkę o demokrację i prawa człowieka. Od października jest studentem informatyki. Na Białorusi od 14. roku życia brał udział w różnych demonstracjach, kilka razy trafiał do więzienia, więc zamiast na studia, na Białorusi mógłby trafić do obowiązkowej służby wojskowej. Albo jeszcze gorzej.

- U was jest demokracja, a u nas jej nie ma - kwituje Ilya. - Może dlatego polscy studenci są niezbyt zainteresowani polityką.

Mówi, że to, co najlepszego może dla swojego kraju zrobić, to uczyć się w Polsce. - A potem oczywiście do siebie chcę wrócić, bo przecież tam się kiedyś zmieni, być może moja wiedza i doświadczenie się przyda - podkreśla.

Ze zdziwieniem zauważył, że polscy studenci są wyjątkowo religijni, bo u nich już tak religijnych ludzi nie ma. Jego rodzice mówią, że to spadek po ZSRR.

- U was, jak są jakieś święta, to dużo młodych idzie do kościoła - mówi Ilya. - Nawet co niedzielę dużo waszych studentów chodzi do kościoła. A na co dzień to wszyscy wszystkich bez przerwy przepraszają, ale to dobrze. Bo u nas przechodzi ktoś, popchnie czy uderzy i słowa z siebie nie wydusi. A przeprosisz, to przecież drugiemu przyjemniej, a tobie lżej na duszy.

Codziennie śledzi z uwagą wszystkie wiadomości.

- Mój brat był w wojsku z Władysłauem Kawalouem, tym, którego stracono za rzekomy atak terrorystyczny w mińskim metrze - dodaje Ilya. - Pomimo wielu próśb u Łukaszenki nie został ułaskawiony. A śledztwo nie było rzetelnie prowadzone, to jak rozstrzygać o winie? Teraz dopiero zaczęto na Białorusi dyskutować o karze śmierci, bo może zostali niesłusznie straceni.
Dzisiaj właśnie wyjeżdża na Białoruś.

- Jeszcze tylko muszę kupić jakiś lepszy alkohol, tequilę, "jasia wędrowniczka" albo inną whisky, bo u nas to rzadkość - dodaje. - Pod dostatkiem jest u nas tylko wódki i zwykłego piwa, żeby się naród mógł upijać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska