Jacek B. radny PiS z Zielonej Góry, ale przede wszystkim znany, ceniony i lubiany nauczyciel licealny, wykorzystując czas wakacyjny i brak codziennych zajęć zdalnych, zainteresował się tym, co osoby LGBT noszą w majtkach, więc zapytał w sieci:
„Są tu dziewczyny z LGBT? Jakich podpasek używacie, żeby jaja nie uwierały?”. Za to na pana B. wylała się fala oburzenia a potem oburzenia na oburzenie obrońców wolności słowa, rozumianej jednowektorowo, czyli Kali obrażać - dobrze, Kalego obrazić - źle.
W tej historii są i jednak pewne plusy. Pan profesor nawet się nie sili na jakieś ideologiczne elgiebietowskie fantasmagorie, lecz od razu przystępuje do pytań konkretnych. Z góry zakładając istnienie pewnych pierwszorzędnych cech płciowych.
Można mu zarzucić brak wiedzy, niezdrową ciekawość, zbytnią obcesowość, brak kultury, szereg innych negatywnych cech i przywar, a nawet być może nieuświadamianą fiksację wokół miesiączki, ale na pewno nie hipokryzję.
Pan B. mógł się spodziewać, że jego występ spotka się z odpowiedzią, może nie na taką liczył, no ale przecież jak wiadomo trudno być prorokiem we własnym kraju. Co ciekawe, po tych reakcjach obrońcy pana B. uważają, że to on został zaatakowany, a przecież od czasu zabaw w piaskownicy wiemy - kluczowe jest kto zaczął.
Poza tym adwersarza pana B. reagują jedynie na jego słowa, odnoszą się do jego wypowiedzi. Nikt z nich nie pyta, co pan B. nosi w majtkach, czy cojones go pobolewają, zwłaszcza w długich spodniach podczas upałów. Bo w odróżnieniu od niego cudza zawartość dessous nikogo z nich nie interesuje. Zamachu na wolność słowa tu więc nie ma, najwyżej odpowiedni szlif riposty, w sam raz dla tego diamentu elokwencji.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?