2 kwietnia 2005 roku był jednym z tych dni, w których czuliśmy się dumni, że jesteśmy Polakami. Nie tylko dlatego, że tego dnia umarł najlepszy z nas. Młodzież skrzykiwała się za pomocą SMS-ów i szturmowała kościoły, zaskakując swym zapałem do modlitwy za papieża niejednego proboszcza. Ludzie mieli potrzebę bycia z papieżem i ze sobą nawzajem. Wychodzili z domów, by razem z przyjaciółmi przeżywać tę śmierć. Przykład cierpiącego i umierającego Jana Pawła II wielu Polakom pomógł w nawróceniu.
Księża wspominają, że między śmiercią i pogrzebem Karola Wojtyły do spowiedzi przychodzili także ci, którzy latami odkładali pojednanie z Bogiem. Kto widział w tę noc katedrę opolską wypełnioną ludźmi odmawiającymi na kolanach różaniec, nigdy tego nie zapomni, tak jak nie zapomni wzruszenia przy śpiewanej na stojąco "Barce" w każdym opolskim i polskim kościele.
Statystyka jest OK.
Dziś z tej aury zostały głównie wspomnienia. I o to tak naprawdę trudno mieć do kogokolwiek pretensje. Ani pojedynczy człowiek, ani społeczeństwo nie jest w stanie długo "jechać" na takiej emocji. Ale jednocześnie trudno krytycznie nie pytać: Jak daleko odeszliśmy od tamtych refleksji, postanowień i wzruszeń?
Już w piątek w Nowej Trybunie Opolskiej specjalna wkładka w 5. rocznicę śmierci Papieża Polaka
Co nam zostało po Janie Pawle II
Pięć lat temu na wieść o Jego śmierci szturmowaliśmy kościoły i konfesjonały. Dziś przydałyby się nowe "narodowe rekolekcje".
Wojtyła, Wojtyła, ratuj!
Z całego świata do Rzymu napływają świadectwa o cudach dokonanych za jego przyczyną.
Tak żegnaliśmy naszego papieża - fotoreportaż
Święty, ale kiedy?
Droga do świętości Jana Pawła II zdaje się wydłużać. Czy są powody do niepokoju?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?