Co nam zostanie po Benedykcie XVI?

wikipedia
Papież Benedykt XVI ustąpi 28 lutego z tronu Piotrowego.
Papież Benedykt XVI ustąpi 28 lutego z tronu Piotrowego. wikipedia
Koniec wielkiego pontyfikatu papieża miłości czy koniec tragedii? Po abdykacji Benedykta XVI słychać skrajne opinie. Ich autorzy często więcej mówią o sobie niż o Ojcu Świętym.

Po mocno - rzec można: po niemiecku - uporządkowanym pontyfikacie Benedykt XVI zaskoczył Kościół i świat.

Nie dość, że zrezygnował całkowicie dobrowolnie z bycia papieżem - co nie zdarzyło się od ponad siedmiu wieków - to jeszcze podsumował swoje odejście z Piotrowej Stolicy telegraficznym i kompletnie nieefektownym oświadczeniem.

Podane przez papieża przyczyny: starość, brak sił, słabe zdrowie, rady lekarzy, poczucie, że wyzwania współczesnego świata wymagają kogoś innego, okazały się niewystarczające dla wielu komentatorów i watykanistów.

Prawdziwych i tych doraźnych, którzy ekspertami od Kościoła i papiestwa zostali w poniedziałek w południe.

Łódź nabiera wody

Osobiście nie wierzę, że przyczyną rezygnacji Benedykta XVI były - jak sugerują niektórzy - długi i niejasne operacje finansowe w Watykanie, zmęczenie aferą pedofilską, konflikty i spory hierarchów w Kurii Rzymskiej czy rozbieżności między papieżem i niektórymi współpracownikami, np. w sprawie podejścia do prawnego uregulowania związków partnerskich. Gdyby tak było, Joseph Ratzinger nigdy nie stałby się Benedyktem XVI.

Wszystkie te zjawiska rozpoczęły się bowiem na długo przed rozpoczęciem jego pontyfikatu.

Trudno więc papieża za nie winić. Choćby w sprawie poznania i zdiagnozowania pedofilii wśród księży, a także wprowadzenia jasnych reguł współpracy ze świeckim wymiarem sprawiedliwości, gdyby te straszliwe grzechy miały się powtórzyć, Benedykt XVI zrobił więcej niż ktokolwiek przed nim. Choć, oczywiście, naprawienie wszystkich krzywd okazało się ponad jego siły i możliwości.

Trudno sądzić, że drugi człowiek w Kościele po Janie Pawle II nie zdawał sobie sprawy z problemów i grzechów Kościoła, kiedy zostawał papieżem.

Dał temu wyraz, gdy w Wielki Piątek 2005 roku w zastępstwie cierpiącego Jana Pawła II przewodniczył nabożeństwu drogi krzyżowej w Koloseum. Przy IX stacji mówił wprost o przerażającym brudzie szaty i oblicza Kościoła i o łodzi Piotrowej, która zdaje się nabierać wody. I na czele takiego właśnie "świętego Kościoła grzesznych ludzi" stanął zaledwie cztery tygodnie później jako papież. Więc nie wierzę, że odszedł, bo przeraził go jego stan.

Komentatorzy, zwłaszcza z obrzeży i spoza Kościoła, zarzucają Benedyktowi XVI, że nie dość energicznie go reformował. I tu jest prawdopodobnie podstawowe źródło nieporozumienia.

Skoro nie zmienił stanowiska Kościoła w sprawie antykoncepcji, in vitro i wielu innych kwestii etycznych, to jest zapiekłym konserwatystą i nic po nim i po jego pontyfikacie nie zostanie - piszą jego krytycy w Niemczech i w Polsce. To nic, że o trwałości małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety uczył - i to dosłownie - w Ewangelii Pan Jezus.

Ten pontyfikat to katastrofa - ocenia były jezuita z tytułem profesora. Za sto lat po rządach Benedykta XVI w Kościele nie zostanie zupełnie nic - wieszczy znany publicysta.
Można i tak. Jak do sprawy podejść ideologicznie, to całe 20 wieków Kościoła, nie tylko 7 lat i 9 miesięcy Benedykta XVI, można zobaczyć jako jedno pasmo klęsk i zdrad: od Judasza w Ogrodzie Oliwnym do afery Vatileaks w Rzymie.

To jest jedno z trudnych doświadczeń tego papieża, że przyszło mu kierować Kościołem w czasach, gdy prawie każdy chce mieć i bardzo często ma swoją prawdę. Także w Polsce - o katastrofie smoleńskiej, o okrągłym stole, więc i o rządach papieża.

Doświadczony obserwator życia publicznego bez patrzenia na tytuły czasopism i nazwiska autorów, tylko po tonie i stylu był w stanie w minionym tygodniu podzielić oceny kończącego się pontyfikatu na te z lewej i prawej strony medialnego i politycznego życia. Obiektywnych prawie nie było. Ich autorzy nie chcą chyba zauważyć, że często mówią w nich więcej o sobie niż o ustępującym papieżu.

Nie taka znów tragedia

Jakąś, bardzo niedoskonałą, próbą opisania tego pontyfikatu może być garść liczbowych danych. Zebrała je pracowicie Katolicka Agencja Informacyjna.

Benedykt XVI w czasie 24 zagranicznych podróży odwiedził 24 kraje (w tym Hiszpanię i Niemcy trzykrotnie oraz tak trudne miejsca jak Ziemia Święta, Palestyna, Turcja, kilka krajów afrykańskich). Widać po tym, że w tej kwestii mocno wszedł "w buty" swego polskiego poprzednika.

Inaczej niż Jan Paweł II, przewodniczył osobiście zaledwie 11 kanonizacjom, wynosząc na ołtarze 19 kobiet i 26 mężczyzn z 20 krajów, w tym pięciu Polaków: Józefa Bilczewskiego, Stanisława Kazimierczyka, Szymona z Lipnicy, Zygmunta Szczęsnego Felińskiego i Zygmunta Gorazdowskiego. Beatyfikował tylko kardynała Newmana i Jana Pawła II.

Pozostałym 116 beatyfikacjom przewodniczyli wyznaczeni przez niego zastępcy.
Osiem razy udzielał chrztu (łącznie 120 niemowlętom), wyświęcił 129 kapłanów i 22 biskupów.

Mianował ich na całym świecie 1335, w tym 36 Chińczyków, w większości zresztą nominowanych nie przez siebie, ale przez władze państwowe. Ustanowił 90 kardynałów, czyli blisko połowę liczącego 209 purpuratów kolegium. Nowego papieża wybierze 117 z nich, którzy do marca nie ukończą 80 lat.

Ustępujący papież napisał trzy encykliki ("Deus caritas est" w 2005 roku - o miłości chrześcijańskiej, "Spe salvi" - o chrześcijańskiej nadziei w 2007 oraz "Caritas in veritate" z roku 2009 nt. związków między miłością i prawdą). Zapowiadana już w listopadzie encylika na temat wiary nie zostanie opublikowana przed 28 lutego, bo zwyczajnie nie jest jeszcze gotowa. Trafi więc do szuflady lub zostanie wydana w innej formie, już nie jako część oficjalnego kościelnego nauczania.

Inne papieskie dokumenty Benedykt XVI poświęcił m.in. Eucharystii jako sakramentowi miłości, Słowu Bożemu w misji Kościoła, zadaniom Kościoła w Afryce, Kościołowi na Bliskim Wschodzie, nowej ewangelizacji itd.

Zabiegał bardzo o powrót do jedności z Kościołem zarówno anglikanów nie mogących pogodzić się z liberalnym kursem swej dotychczasowej wspólnoty, w tym z kapłaństwem kobiet, jak i krytykujących Sobór Watykański II członków Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X założonego przez abp. Lefebvre'a.

Trzy razy odwiedził synagogi i pielęgnował dialog z Żydami. Nie unikał rozmów z muzułmanami (odwiedził m.in. Błękitny Meczet w Stambule). Zdarzały mu się błędy. Uraził muzułmanów, cytując pochodzącą sprzed wieków krytyczną opinię dotyczącą Mahometa.

Dotknął Żydów, zdejmując ekskomunikę z biskupa negującego holokaust. Jak zauważył wówczas abp Alfons Nossol, dziś emerytowany biskup opolski, Benedyktowi XVI zabrakło wówczas w najbliższym otoczeniu Josepha Ratzingera lub kogoś podobnego o jego formacie. Nie może to jednak przekreślać ani szczerej woli papieża, by prowadzić dialog z innymi, ani rzeczywistych osiągnięć w tym dialogu.

Reforma? Ale jaka

Więc dlaczego ten pontyfikat kończą głosy o tragedii i pustce, która rzekomo go sumuje? Jest w nich jedno podstawowe nieporozumienie. Dobrze je widać, kiedy przypomnimy sobie słowa wypowiedziane przez papieża podczas inauguracji pontyfikatu.

- Posiadanie jasnej wiary, zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane jako fundamentalizm. A tymczasem relatywizm, to znaczy zdanie się na "każdy powiew nauki", zdaje się jedyną postawą godną współczesności. Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki - mówił wtedy papież.

Rezultatem takiej diagnozy była jego koncentracja na naprawianiu w Kościele, szczególnie w Europie, relacji wiary między człowiekiem a Bogiem. Na przypomnieniu, że Kościół to nie tylko grzeszna wspólnota ludzi, to także, a może przede wszystkim, święty Bóg.

Za symbol takiej postawy może uchodzić hasło jednej z pielgrzymek papieża do Niemiec: "Kto wierzy, nigdy nie jest sam". Papież próbował przez prawie 8 lat zwłaszcza chrześcijanom w Europie przypomnieć, że istotą chrześcijaństwa i religii w ogóle jest bliska więź człowieka z Bogiem.

Że religia i wiara jest czymś więcej niż światopoglądem i więcej niż systemem etycznym. A zasady etyki - choćby i seksualnej - powinny dla chrześcijan wynikać z tej więzi. Ale najpierw trzeba ją odbudować i dotyczy to także Polski, gdzie rośnie liczba praktykujących, ale niewierzących.

Nie oznacza to wcale, że struktura Kościoła nie wymaga reformy. To właśnie jest zadanie dla następcy Benedykta XVI, który prawdopodobnie jeszcze przed Wielkanocą rozpocznie posługę.

Przesłanie dla uczestników konklawe, jakie zdaje się wynikać z pontyfikatu papieża Ratzingera i ze stylu jego zakończenia, nie ogranicza się jednak do sygnałów typu: wybierzcie młodszego niż ja (prawdopodobnie zresztą kardynałowie tego niemego apelu posłuchają).

Benedykt XVI chyba jeszcze mocniej przypomina: sama reforma struktury, naprawa relacji w Kurii Rzymskiej, uzdrowienie finansów, wreszcie nowe spojrzenie na sprawy etyczne, mówienie nowocześniejszym językiem i przy użyciu najbardziej współczesnych środków komunikacji jest ważne i konieczne, ale to nie wystarczy.

Może się zakończyć klęską, jeśli równocześnie, a najlepiej najpierw, nie wzmocni się wiary i więzi z Bogiem - u duchownych i u świeckich, którzy czasem już tylko nazywają się chrześcijanami. I to nam powinno po Benedykcie XVI zostać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska