Najważniejszym aspektem odróżniającym obie kampanie będzie zmniejszenie ilości drużyn na obu szczeblach do 16 zespołów, czyli do stanu wyjściowego z sezonu 2019/20. Jak dobrze pamiętamy, był to czas pandemii, przez którą rozgrywki zostały przerwane. Wobec tego zespoły sklasyfikowane najwyżej awansowały, natomiast te, które okupowały dolne lokaty, uniknęły spadku. Doprowadziło to do rozszerzenia 4 ligi do 22 drużyn, z których każda rozegrała 42 spotkania. W klasie okręgowej grało wówczas 40 zespołów, czyli po 20 na grupę. Taka liczba meczów jest absurdalna, w szczególności na poziomie amatorskim, natomiast warunki były specyficzne.
Miniona kampania najwyższego piłkarskiego poziomu Opolszczyzny miała za sobą pożegnać cztery zespoły (spadek), ewentualnie pięć, jeśli lider zdecyduje się na skorzystanie z awansu. Tak rzeczywiście się stało, jednak nie o wszystkim decydował aspekt sportowy. Gdyby tak było, to oprócz drużyn, które okazały się najsłabsze i zajęły ostatnie miejsca w lidze (LZS Skorogoszcz, Chemik Kędzierzyn-Koźle) w przyszłym sezonie na czwartoligowych boiskach nie oglądalibyśmy również najprawdopodobniej TOR-u Dobrzeń Wielki i Skalnika Gracze. Gdyby nie wycofanie się Agroplonu Głuszyna, z ligą pożegnałaby się kolejna z drużyn będących u dołu tabeli. Na ten moment Skalnik jest bezpieczny, natomiast los zespołu z Dobrzenia Wielkiego jest niepewny, w związku z problemami Unii Krapkowice na szczeblu organizacyjnym. Ten przykład udowadnia, że nawet jeśli klub trzyma się bardzo dobrze pod względem sportowym, to bez prezesa nie da się funkcjonować w dalszej perspektywie. Losy Unii i TOR-u najpewniej wyjaśnią się 30 czerwca na zebraniu walnym. Jest to jedyna niewiadoma, z którą mamy do czynienia w ramach 4 ligi.