Co opolscy politycy mają w lodówce? Sprawdzamy

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Lodówka poseł Janiny Okrągły nie jest specjalnie przepastna, niczym dla singla, choć przecież pani poseł posiada rodzinę. Wyraźnie widać, że posłanka preferuje nabiał (jest w tym względzie lokalną patriotką), mięso i wędliny niespecjalnie.
Lodówka poseł Janiny Okrągły nie jest specjalnie przepastna, niczym dla singla, choć przecież pani poseł posiada rodzinę. Wyraźnie widać, że posłanka preferuje nabiał (jest w tym względzie lokalną patriotką), mięso i wędliny niespecjalnie. Krzysztof Strauchmann
Kuchenne urządzenie chłodnicze to stały motyw polskich kampanii wyborczych. Partie kręcą filmiki, na których raz pęcznieje ono od smakołyków, innym razem znikają one wśród ponurych tonów rodem z horroru. Z okazji zbliżających się wyborów i powracającej jak echo kampanii lodówczanej przeprowadziliśmy inspekcję w domowych chłodniach opolskich polityków.

Osełka zamiast margaryny

Zauważyliśmy, że lider PiS na Opolszczyźnie, poseł Sławomir Kłosowski, na swojej lodówce nie powiesił zdjęcia pary prezydenckiej, choć partia na swym wyborczym spocie wyraźnie do tego zachęca.

Na pytanie dlaczego nie, poseł odpowiada, że wieszanie wizerunków zmarłych w takim miejscu gryzie się z jego poczuciem smaku i zwykłej przyzwoitości: - W moim domu zdjęcie Marii i Lecha Kaczyńskich stoi na honorowym miejscu, ale na pewno dla niejednej rodziny były to osoby tak bliskie, że mają ich fotografie na lodówce.

- Lodówka, jaka jest, każdy widzi - mówi Sławomir Kłosowski, otwierając tę stojącą w jego kuchni. Jej zawartość niczym szczególnym się nie wyróżnia. W środku króluje nabiał. Oprócz dwóch butelek mleka pełnotłustego 3,2 procent jest kostka żółtego sera, serki twarogowe, jogurty i śmietana w plastikowych kubeczkach. Poza tym kilka pomidorów, ogórek, oliwa i ketchup. A na górnej półce miód, konfitury i słoik majonezu wiodącej polskiej marki.

- Niestety, wiem, że na ten przysmak stać dziś niewielu Polaków - wzdycha poseł Kłosowski, pokazując masło osełkowe, czyli zawierające ponad 80 procent tłuszczu. - To masło za rządów Platformy podrożało o złotówkę i cztery grosze, czyli o 20 procent! A to oznacza, ze wiele rodzin musi się ratować mniej zdrowymi margarynami. Samo mleko jest dziś droższe o 12 groszy na litrze niż w 2007 roku. Może to niewiele, ale dla wielodzietnej rodziny kupującej cztery litry dziennie oznacza to wzrost wydatków o 50 groszy na samym tylko tak podstawowym artykule - kalkuluje polityk.

Poseł Kłosowki podkreśla, że inne podstawowe produkty żywnościowe podrożały jeszcze bardziej zdecydowanie. Poseł więc tylko wspomni o nieobecnych, bo akurat ich nie przechowuje się w lodówce.

- Za ziemniaki trzeba dziś zapłacić 160 procent ceny z 2007 roku. A co najgorsze, powraca znany z początków transformacji koszmar zakupów na zeszyt. Widać to szczególnie w małych miejscowościach, ale i w większych miastach ludzie zadłużają się, by przeżyć do pierwszego, tylko że tam zeszyt w sklepie częściej zastępuje trzymana w portfelu karta kredytowa.

Lodówki jednakowe

Lodówka posła Kłosowskiego. Raczej o skromnej zawartości. Poseł tłumaczy, że w ten sposób solidaryzuje się z ubożejącym społeczeństwem. Jedynym luksusem
Lodówka posła Kłosowskiego. Raczej o skromnej zawartości. Poseł tłumaczy, że w ten sposób solidaryzuje się z ubożejącym społeczeństwem. Jedynym luksusem jest masło Osełeczka Górska, które to masło za rządów PO podrożało o złotówkę i 4 grosze. Paweł Stauffer

Lodówka poseł Janiny Okrągły nie jest specjalnie przepastna, niczym dla singla, choć przecież pani poseł posiada rodzinę. Wyraźnie widać, że posłanka preferuje nabiał (jest w tym względzie lokalną patriotką), mięso i wędliny niespecjalnie.
(fot. Krzysztof Strauchmann)

Posłanka Platformy Obywatelskiej Janina Okrągły patrzy na rzeczywistość bardziej optymistycznie, chociaż już na wstępie rozmowy przyznaje: - Koszty utrzymania w Polsce wzrosły w ostatnich latach zauważalnie i odczuwalnie, a żywność mamy - co tu dużo mówić - drogą. Nie powoduje to jednak tak drastycznego rozwarstwienia społeczeństwa, by w lodówkach osób zamożniejszych były z goła inne produkty niż u ludzi gorzej sytuowanych.

Posłanka Okrągły jako przykład podaje własną lodówkę.

- Spójrzmy, co ja tu mam: jak każdy - jajka. Przy ich zakupie zwracam tylko uwagę, żeby nie były oznaczone trójka, co oznacza najgorszy, klatkowy chów niosek, preferuję "jedynki", a więc z chowu ściółkowego.

Ponadto jabłka, które lubię znacznie bardziej niż cytrusy, pomidory, ogórki. Uwielbiam też warzywa, a one akurat staniały po ostatnich aferach - zauważa z satysfakcją posłanka PO.

Sama nie jest miłośniczka wędlin, ale jej rodzina chętnie po nie sięga, więc i dla nich jest miejsce w lodówce. U Janiny Okrągły króluje jednak nabiał i to konkretnego producenta.

- Mleko, twaróg, jogurt, śmietanę zawsze kupuję od Spółdzielni Mleczarskiej Prudnik. Bo to produkty najlepsze, a do tego wytwarzane w moim mieście - wyjaśnia. - Moja lodówka nie różni się więc od milionów podobnych w polskich domach. Oczywiście, jedni kupują mleko w kartonie, a inni w woreczku, ale każdy sięga po ten i podobne produkty mleczne, owoce czy wędliny, które kupuję w tych samych sklepach, co moi wyborcy.

Janina Okrągły przyznaje, że ostatnie kryzysowe lata mogły dać się we znaki szczególnie najuboższym, ale jednocześnie przypomina, że mimo wzrostu cen, wciąż kupujemy oczami.

- Zamiast iść na zakupy z wypisanymi na kartce sprawunkami, wielu z nas bardzo łatwo ulega reklamom i promocjom. Rezultat jest taki, że przynosimy do domów dużo więcej, niż jesteśmy w stanie zjeść - twierdzi nasza rozmówczyni. - Pani posłanka jest zdania, że jako społeczeństwo dajemy sobie radę z trudami ostatnich lat, związanymi z globalnym kryzysem. Szczególnie my, mieszkańcy Opolszczyzny. - Dowodzi tego "Diagnoza społeczna", badanie realizowane przez prof. Janusza Czapińskiego.

W 2010 roku Opolszczyzna była w czołówce regionów, których mieszkańcy odczuwali największą satysfakcje ze swojego życia i jego warunków - przypomina Janina Okrągły.

Poseł bierze od rodziców

Lodówka poseł Janiny Okrągły nie jest specjalnie przepastna, niczym dla singla, choć przecież pani poseł posiada rodzinę. Wyraźnie widać, że posłanka
Lodówka poseł Janiny Okrągły nie jest specjalnie przepastna, niczym dla singla, choć przecież pani poseł posiada rodzinę. Wyraźnie widać, że posłanka preferuje nabiał (jest w tym względzie lokalną patriotką), mięso i wędliny niespecjalnie. Krzysztof Strauchmann

W lodówce posła Garbowskiego zwracają uwagę jaja wiejskie prosto od kury, duża ilość mleka (ale to nie ze względu na sportowy tryb życia, tylko na małoletniego syna) oraz imponujące gary z obiadem, który rodzina Garbowskich gotuje raz na kilka dni, a potem odgrzewa. W garnku prawdopodobnie barszcz czerwony.
(fot. Paweł Stauffer)

W lodówce szefa opolskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, posła Tomasza Garbowskiego, szczególne miejsce zajmują jajka. - Wyjątkowe, zdrowe i zawsze świeże, bo wiejskie. Przywożę je do domu od rodziców bądź teściów - zdradza parlamentarzysta. Gdy u niego gościliśmy, miał w lodówce dwa opakowania po dziesięć sztuk.

Poza tym w lodówce Tomasza Garbowskiego leżały aż trzy litrowe kartony mleka. - Ten produkt jest tu zawsze, ze względu na potrzeby żywieniowe mojego 3,5-letniego syna. Kaszka, grysik, kakao, wiadomo, wszystko na mleku.

Lider opolskiego SLD nie lubi rarytasów, za jakie wielu uważa owoce morza. - Wolę salceson, który jeden z opolskich zakładów mięsnych produkuje szczególnie znakomity. W Opolu powstaje też świetny firmowy pasztet, ale, jak wszyscy, sięgam również po wędliny z marketów.

Mamy z żoną karty stałego klienta w jednej z sieci, chodzimy na co dzień do kilku innych marketów, bo robimy zakupy tam, gdzie każda normalna rodzina - opowiada poseł Garbowski. - A gotujemy, niezależnie od tego czy ja, czy żona na co najmniej dwa dni - czego dowodzą dwa ustawione na górnej półce lodówki gary z obiadem, gotowym do podgrzania.

Poseł Garbowski nie potępia w czambuł minionych czterech lat, ale i w jego opinii status bardzo wielu rodzin uległ pogorszeniu. Uważa, że dowodzi tego rosnąca liczba osób żyjących z zasiłków i zapomóg. - Tylko że to jeszcze nie powód, by tak jak PiS, grać lodówką w kampanii. Oczywiście, że walka wyborcza polega na emocjach i partia Jarosława Kaczyńskiego chce je rozpalać tam, gdzie się powinno raczej chłodzić.

Np. gra katastrofą smoleńską, ale Polakom potrzeba przede wszystkim pomysłów na rozwiązanie ich codziennych problemów - uważa Garbowski. Dlatego zdjęcia Lecha i Marii Kaczyńskich na swojej lodowce nigdy by nie powiesił. - Wolę ozdabiać ją kolorowymi i pięknymi rysunkami mojego synka - mówi dumny tato.

Miejsce piwka jest w lodówce

Poseł Węgrzyn był jedynym, który nie wyjął alkoholu (patrz druga półka od góry). Twierdzi, że dla alkoholu to najlepsze miejsce, bo nie ma nic lepszego jak zimne piwo i wódeczka, rzecz jasna w odpowiednich proporcjach. Ta wrodzona szczerość w polityce przyniosła mu już sporo kłopotów, ale w lodówce jest niegroźna.
(fot. Daniel Polak)

- Poziom życia w Polsce jest dziś podobny jak cztery lata temu, chociaż wiele produktów żywnościowych, np. cukier, zdecydowanie podrożało - uważa poseł Robert Węgrzyn, który musiał opuścić PO i w nadchodzących wyborach zamierza walczyć o fotel senatora.

- Utożsamiam się z tymi czterema latami rządów, podczas których wiele zamożnych społeczeństw Zachodu w wyniku kryzysu musiało zacisnąć pasa, a Polska przeszła przez ten czas znacznie łagodniej - twierdzi poseł.

Lodówka Roberta Węgrzyna wyróżnia się tym, że przed wizytą reporterów nto nie została opróżniona z alkoholu. - Gdzie trzymać wódkę czy piwo, jak nie w lodówce? - pyta z uśmiechem polityk. - Niestety, nieczęsto mogę sobie pozwolić choćby na kieliszeczek czegoś mocniejszego. Piwko wieczorem udaje mi się wypić częściej, natomiast co do żywienia nie jestem wybredny. W mojej lodówce jest to samo, co u milionów Polaków, przywykłem do prostego, pożywnego jedzenia i podobne upodobania mają moi bliscy.
***
Kilku posłów, którym proponowaliśmy udział w tym reportażu, stanowczo odmówiło, niektórzy odkładali słuchawkę, gdy tylko usłyszeli, że chcemy zajrzeć do ich lodówek (no ładnie, a do naszych chętnie się wtrącają). Nie odmówił regionalny lider PO Leszek Korzeniowski, tyle że, jak tłumaczył, ze względu na nawał obowiązków ostatnio rzadko bywa w domu i korzysta z własnej lodówki. Poseł raczej się stołuje więc na mieście, niż czerpie z domowego źródła. Ale jak powszechnie wiadomo, jego akurat na to stać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska