Co pokażą

Opracowała Iwona Kłopocka
W niedzielę, 7 kwietnia, początek XXVII Opolskich Konfrontacji Teatralnych Klasyka Polska. Na deskach Teatru Kochanowskiego zobaczymy osiem konkursowych przedstawień.

"Pan Jowialski"
(7 kwietnia)
Na początek Fredro z Teatru Współczesnego w Szczecinie. Przedstawienie młodego reżysera Pawła Kamzy mniej jest do śmiechu, a bardziej do myślenia. Reżyser potraktował tekst Fredry podobnie bezpardonowo jak Grzegorz Jarzyna w "Magnetyzmie serc" i mają podobny cel na uwadze - wyłuskać zeń uniwersalną, mądrą opowieść o współczesnych, wnikliwe studium psychologiczne bohaterów. Nie zobaczymy kostiumów z epoki ani szlacheckiego XIX-wiecznego dworku. "Rzecz dzieje się w uniwersalnej czasoprzestrzeni z pogranicza jawy i snu". Zaskoczy widzów, przywykłych do klasycznych inscenizacji, ten "Pan Jowialski". Wielu krytyków uznało go jednak za najlepszy spektakl Fredry ostatnich lat.
"Damy i huzary"
(8 kwietnia)
Tych, którzy na Fredrze chcą się przede wszystkim doskonale bawić, ucieszy klasyczna inscenizacja "Dam i huzarów" w Starym Teatrze w Krakowie. Reżyser Kazimierz Kutz "ostentacyjnie zawierzył tekstowi sztuki. Bawi się nim i konwencją XIX-wiecznego teatru, doprowadzając tę zabawę do granic farsowości". Przy czym Fredro Kutza to autor nie tylko komiczny, ale i drapieżny, pokazujący odwieczną walkę płci zarówno w żartobliwym, jak i budzącym grozę wydaniu. Zobaczymy spektakl staroświecki, z dosłowną, solidną scenografią, bogatymi kostiumami, muzyką wpadającą w ucho i przede wszystkim - z popisowymi rolami wielkich, znanych i lubianych aktorów. W obsadzie m.in.: Anna Dymna, Anna Polony, Elżbieta Karkoszka, Jerzy Trela, Jerzy Nowak, Tadeusz Huk.
"Dziady"
(9 kwietnia)
W trzecim dniu festiwalu Teatr im. Osterwy z Lublina zaprezentuje "Dziady". Wielkie pytania zadane przed laty przez Mickiewicza, dotyczące miejsca jednostki w społeczeństwie, sensu dramatu losu ludzkiego i obecności Boga w historii, nabierają aktualności na początku XXI wieku. Jak przekonuje Bartosz Zaczykiewicz, dyrektor festiwalu, wielkim atutem tego przedstawienia jest jego tradycyjność. - To najbardziej "po bożemu" przygotowana inscenizacja "Dziadów" w ostatnim dziesięcioleciu - mówi - równocześnie na wskroś oryginalna, dzięki wnikliwej analizie arcydramatu. Inscenizacja Krzysztofa Babickiego "stawia na maksymalną prostotę wyrazu, w której dominuje to, co najważniejsze: słowo". Jej atutami są dwie znakomite kreacje - młodego aktora Jacka Króla w roli Konrada i gościnnie występującego Ignacego Gogolewskiego, który kapitalnie wcielił się w postać Senatora.
"Ferdydurke"
(10 kwietnia)
Konstanty Jeleński określił dzieło Gombrowicza mianem "arcydzieła absolutnego". Dla jednych jest to powieść genialna, fascynująca, przełomowa, dla innych - niezrozumiała, obrazoburcza i "bełkot szaleństwa". Teatr Powszechny z Łodzi pokaże adaptację tej powieści w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza, artysty słynącego ze swej wierności Gombrowiczowi. Chociaż jeden z recenzentów porównał łódzką inscenizację do "niedzielnego obiadu rodzinnego", inni klarowność i dowcip inscenizacji uznali za jej atut. Widzowie obawiający się nieco Gombrowicza mogą być spokojni - rzecz nie tylko jest zrozumiała, ale i bardzo zabawna. Kilkanaście lat temu Śmigasiewicz za "Ferdydurke" dostał główną nagrodę na festiwalu... polskich sztuk współczesnych (!). Teraz pokazuje nową inscenizację na festiwalu klasyki narodowej jako swoje najlepsze dzieło.
"Śluby panieńskie"
(11 kwietnia)
Skromne, ale smaczne aktorsko przedstawienie przywiezie do Opola Teatr Nowy z Łodzi. Młody reżyser Ireneusz Janiszewski odrzucił salonowość i zewnętrzność zabiegów miłosnych, które są przedmiotem sztuki. Dialogi zbliżył do mowy potocznej, a zachowania bohaterów do prawdy psychologicznej. "Cała uwaga reżysera skupia się na miłosnej psychodramie, której poddani są Aniela i Gustaw" - napisała Małgorzata Karbowiak. "Obserwujemy na scenie proces rodzenia się erotycznej fascynacji tej dwójki bohaterów, dążenie do odkrycia cielesności ich rodzącego się związku". Zobaczymy, jak bohaterowie tarzają się po podłodze, zamiast czułych westchnień wydając krzyki świadczące o silnych i niekoniecznie platonicznych przeżyciach. W łódzkich "Ślubach" pojawią się na scenie starzy znajomi, m.in. Andrzej Wichrowski (dawniej aktor "Kochanowskiego") oraz Jakub Przebindowski, rodowity opolanin.
"Matka Joanna
od Aniołów"
(12 kwietnia)
Teatr Kochanowskiego wystawi do festiwalowego konkursu swoją ostatnią premierę, adaptację opowiadania Iwaszkiewicza, dokonaną i wyreżyserowaną przez Marka Fiedora. Po zachwytach krytyki lokalnej i centralnej śmiało można przyjąć, że jest to wydarzenie sezonu na rodzimej scenie. Jacek Sieradzki, który byle czego nie chwali, napisał o nim: "Mądre przedstawienie, jedno z najważniejszych w dzisiejszym teatrze". Na dodatek świetnie zagrane - oklaski dla Judyty Paradzińskiej, Andrzeja Czernika, Grażyny Rogowskiej, Przemysława Kozłowskiego, Elżbiety Piwek, Mirosława Połatyńskiego, Waldemara Kotasa. Nic więc dziwnego, że opolska publiczność od czasu premiery często z kwitkiem odchodzi od kasy, bo bilety na przedstawienie rozchodzą się błyskawicznie.
"Rękopis Alfonsa
van Wordena"
(12 kwietnia)
Po raz pierwszy w historii opolskiego festiwalu klasyki do konkursu zaproszono teatr uliczny. Po raz pierwszy też festiwalowe przedstawienie - na opolskim rynku - będzie można zobaczyć za darmo. A do obejrzenia będzie spektakl teatru Biuro Podróży z Poznania oparty na "Rękopisie znalezionym w Saragossie" Jana Potockiego. Szef teatru, Paweł Szkotak, "nie inscenizuje fabuły szkatułkowej powieści Potockiego - pisał Jacek Sieradzki - przywołuje tylko jej obrazy, wpisując je w symbolikę tarota". "Piękny spektakl, wyrazisty, klarowny jak kryształ i mądry" - zachwyca się krytyk. Zobaczymy mary na szczudłach, dwugłowego konia, wielkie kukły. Całość rozgrywa się w rytmie ognistej hiszpańskiej muzyki i przy blasku żywego ognia. Będzie na co popatrzeć.
"Dożywocie"
(13 kwietnia)
Tegoroczne konfrontacje zakończy występ Teatru Narodowego z Warszawy, który pokaże komedię Fredry w reżyserii Jana Englerta i z nim w roli głównej. Krytyka wyjątkowo była niezgodna w ocenie tego przedstawienia. Jedni oglądali je z rozkoszą i widzieli w nim "wyborne, żywe, skrzące się humorem widowisko", a inni dziwili się groteskowo-melancholijnej interpretacji, która jeśli budzi śmiech, to zaledwie gorzki. Piotr Gruszczyński na łamach "Teatru" zjechał natomiast "Dożywocie" bezlitośnie, zarzucając mu wszelkie możliwe grzechy, które w efekcie dały teatralną klapę. Jednego opolscy widzowie - a szczególnie teatromanki, których kolejne pokolenie wzdycha do Jana Englerta - mogą być pewni: nie zobaczą przystojnej twarzy ulubionego aktora, bo ten, zgodnie z teatralną tradycją postaci Łatki, ukrył ją pod oszpecającą charakteryzacją. W gwiazdorskiej obsadzie zobaczymy też Magdalenę Warzechę, Igora Przegrodzkiego i Emiliana Kamińskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska