Co z opolskim żużlem? Niewiele wiadomo

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Trener Piotr Żyto (z prawej) to dla opolskiego środowiska żużlowego prawdziwy skarb. Obyśmy go nie stracili.
Trener Piotr Żyto (z prawej) to dla opolskiego środowiska żużlowego prawdziwy skarb. Obyśmy go nie stracili. Mariusz Matkowski
W przyszłym sezonie znów w Opolu ma być drużyna jeżdżąca w rozgrywkach ligowych. Na razie nie wiadomo jednak, w jakich i kto miałby ją reprezentować. Zamieszanie jest też wokół trenera.

W kończącym się roku po wielu latach nieprzerwanej jazdy na różnych poziomach rozgrywkowych zespół ze stolicy naszego regionu nie startował w lidze. Sezon 2015 miał być przeznaczony na odbudowę żużla.W znacznej mierze się to udało. Ruszyło szkolenie młodzieży, zorganizowano na stadionie przy ul. Wschodniej jeden znakomity turniej w gwiazdorskiej obsadzie i kilkanaście młodzieżowych. Wbrew obawom stadion żył, choć nie było tego na co kibice czekają najbardziej - meczów ligowych.

Kilkanaście tygodni temu na spotkaniu podsumowującym rok prezes Hawi Opole (ten klub i ludzie wokół niego skupieni wzięli się za odbudowę „czarnego sportu”) Andrzej Hawryluk zapowiedział, że w 2016 roku będzie drużyna ligowa w Opolu i na dodatek jeżdżąca pod historyczną nazwą „Kolejarz”. Zgłoszenie zespołu do rozgrywek to też wymóg władz miasta, które bardzo mocno wspierały w minionych miesiącach opolskie środowisko żużlowe. Od tej chwili minęło już trochę czasu, a jakichś optymistycznych wieści niestety nie słychać.

Jedna jest wręcz bardzo niepokojąca. Trener Piotr Żyto dostał bowiem wypowiedzenie umowy.

- Rzeczywiście tak się stało - mówi prezes Hawryluk. - Umowa obowiązuje do końca grudnia. Potem oczywiście zaproponujemy trenerowi nową i wierzymy, że ją przyjmie. Jeśli tylko dalej będzie chciał pracować w Opolu, a nas będzie stać na jego zatrudnienie, to współpraca będzie kontynuowana. Nie ma powodów do niepokoju i proszę nie doszukiwać się żadnych podtekstów.

- Nie mam zamiaru tego absolutnie komentować - ucina trener Żyto.

Może być jednak rozżalony. Choć oczywiście rozruszać opolski żużel pomagało mu w minionych miesiącach wiele osób, to nie ma jednak co ukrywać, że był on motorem napędowym tych działań i tak naprawdę ich twarzą. Oczywiście nie ma ludzi niezastąpionych, ale chcąc budować porządny klub trzeba opierać się na fachowcach. Trudno w Polsce znaleźć lepszych niż mieszkający przecież na co dzień w Opolu - Żyto. Wypada tylko wierzyć, że współpracujący ze sobą od wielu lat (choćby przy organizacji charytatywnej gali sportów motorowych na lodzie) duet Hawryluk - Żyto znajdzie nić porozumienia. Oby nie było za późno. Środowisko żużlowe w naszym kraju nie jest duże i można się spodziewać, że znajdą się chętni na zatrudnienie trenera Żyty w swoim klubie.

Kiedy kilkanaście dni temu trener Żyto był pytany o koncepcję składu na nowy sezon mówił: - Zgłaszają się zawodnicy chcący u nas jeździć, ale tak naprawdę musimy czekać - tłumaczył. - Nie wiadomo bowiem jak będą wyglądały rozgrywki.

To jest akurat kluczowe. Żużel w naszym kraju jest w dużym kryzysie. W poprzednim sezonie w rozgrywkach 2 ligi jeździło pięć drużyn, a w 1 lidze siedem. W najbliższym miałyby wrócić do rywalizacji kluby z Opola i Częstochowy. W miarę nieźle można byłoby więc podzielić ligi. Tyle, że z kilku miast dobiegają bardzo złe wieści. Ze względów finansowych już zrezygnowała z jazdy w najbliższym sezonie 1-ligowa Ostrovia Ostrów. Tego samego należy się spodziewać w przypadku 2-ligowych drużyn z Lublina i Rawicza. Duże problemy mają Start Gniezno, Polonia Bydgoszcz czy ekstraklasowa Stal Rzeszów. Nagle może się okazać, że chcących jechać w 1 i 2 lidze będzie tylko 10 zespołów.

Wraca więc po raz kolejny temat połączenia 1 i 2 ligi. Póki jednak nie ma ostatecznej decyzji, to trudno się też dziwić, że działacze opolskiego klubu są „w zawieszeniu” jeśli chodzi o kompletowanie składu. Jest bowiem zasadnicza różnica między tym, że w sezonie będzie 8 czy 10 meczów, a gdyby trzeba było jechać np. 16 czy 18. Każdy mecz to bowiem dodatkowe i to niemałe koszty.
Dochodzimy więc do najważniejszej sprawy - pieniędzy.

- Tak naprawdę to nie wiemy na czym stoimy - mówi prezes Hawryluk. - Są deklaracje pomocy ze strony urzędu miasta i urzędu marszałkowskiego i na tym możemy opierać działanie klubu. Niestety jeśli chodzi o inne pieniądze to jest problem. Mamy deklaracje ze strony kilku sponsorów, ale niestety jeszcze żadnych umów. To strasznie utrudnia działanie.

Pewne jest niestety, że tak jak rok temu, liczni kibice „czarnego sportu” w naszym regionie będą przeżywać w najbliższych tygodniach duża niepewność co do dalszych jego losów w Opolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska