Co zrobić z klatką dla opolskiej pumy?

fot. Krzysztof Świderski
Klatka kosztowała 5 tys. zł. W maju 2009 roku została ustawiona na terenie nadleśnictwa Prószków. Nadal tam jest.
Klatka kosztowała 5 tys. zł. W maju 2009 roku została ustawiona na terenie nadleśnictwa Prószków. Nadal tam jest. fot. Krzysztof Świderski
Szykując pułapkę zakładano, że nieuchwytna puma uciekła z któregoś z parków safari w Czechach, gdzie przywykła do metalowej klatki. Pomysł nie wypalił, natomiast kilka razy w pułapce znaleziono bezpańskie psy.

Pułapkę na tajemniczą, widywaną w wielu miejscach Opolszczyzny pumę umieszczono na terenie nadleśnictwa Prószków w maju 2009 roku. Wykonana na zlecenie Wydziału Zarządzania Kryzysowego Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego metalowa klatka kosztowała prawie 5 tysięcy złotych. Jak dotąd żaden drapieżny kot nie dał się do niej zwabić.

- Szanse na to, że wejdzie do samołówki, od początku były minimalne, bo, jak wiadomo, dziki kot boi się zapachu metalu - wyjaśnia Wojciech Plewka, opolski łowczy wojewódzki. - Jego woń musiałaby być dokładnie zamaskowana np. szczątkami, krwią albo odchodami dzikich zwierząt.

Szykując pułapkę, zakładano jednak, że puma uciekła z któregoś z parków safari w Czechach, gdzie przywykła do metalowej klatki. Pomysł nie wypalił, natomiast kilka razy w pułapce znaleziono bezpańskie psy.

- To nie były wyrzucone pieniądze, do tego właśnie ta klatka świetnie się nadaje - przekonuje Wojciech Plewka. - Na terenie nadleśnictwa Opole mamy wiele miejsc, gdzie ludzie porzucają psy.

Te miejsca to między innymi parkingi w pobliżu Skorogoszczy i na dojeździe do autostrady między Dąbrową a węzłem w Prądach. Bezpańskie zwierzęta błąkają się po okolicy i zagrażają zwierzynie. Nie wiadomo, kto i w jaki sposób ma je łapać.

- Czując jedzenie, wygłodniały pies, który szczerzy kły, nie ufa nikomu i nie pozwala do siebie podejść, bez wahania wejdzie w pułapkę - zapewnia Wojciech Plewka. - A wtedy będzie go można bezpiecznie uśpić i odwieźć do schroniska.

Zdaniem łowczego, z klatki, którą w ciągu dwóch godzin da się nawet jednoosiową przyczepką dowieźć w dowolne miejsce województwa, powinni móc skorzystać np. nadleśniczowie, wójtowie, czy lekarze weterynarii.

- To bardzo interesujący pomysł - uważa Manfred Rokujżo, p.o. dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego. - Lecz by wszedł w życie, trzeba najpierw ustalić, na jakich zasadach i komu klatka-pułapka miałaby być udostępniana, kto będzie ponosił koszty jej przewożenia. Użyczamy nasz sprzęt, np. łodzie, z których korzysta WOPR. Nie dysponujemy jednak grupą operacyjną do odławiania bezpańskich zwierząt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska